Rozdział 39.

1.1K 66 5
                                    

Wieczorem w kuchni Narcyza siedziała sama nad filiżanką herbaty. Dowiedziała się dzisiaj wielu ciekawych rzeczy, jednak nie była pewna, czy powinna się tym martwić, czy cieszyć. Jak się później okazało, dokładne badanie mocy Pottera zaskoczyło ją do granic. Nigdy z czymś takim się nie spotkała, nie u chłopca, który niedawno skończył siedemnaście lat. Nauczyła się jednak nie wyrażać emocji, gdyż wtedy młody Gryfon jeszcze bardziej by się stresował, a jego moc mogłaby siać zniszczenie. Musiała to robić spokojnie i z opanowaniem, nie okazując żadnych oznak zaniepokojenia. Czym prędzej musiała nauczyć chłopca potrzebnych mu zaklęć i technik, aby wspomóc go w panowaniu nad własną magią. Musiała się pospieszyć, a jednocześnie działać tak, jakby nie było to takie ważne. Westchnęła cicho pod nosem, zastanawiając się jaki będzie tego koniec.

— Czy coś cię martwi, Narcyzo? – spytał Lupin, który wszedł właśnie do kuchni. Była późna pora i większość osób znajdowała się już w swoich pokojach.

— Jest jedna rzecz. Chociaż wolałabym, abyś zachował to w tajemnicy przed chłopcem. – mówiła cicho. Mężczyzna pokiwał głową i rzucił na pokój zaklęcie wyciszające.

— Co to takiego?

— Badałam dzisiaj poziom mocy pana Pottera. Jestem pewna, że ty jak i reszta członków Zakonu oraz wiele bliskich mu osób zdążyła zauważyć, że jego moc jak na tak młody wiek jest na wysokim poziomie.

— Tak, wiemy o tym od dawna. – kobieta nieco się skrzywiła.

— Nie rozumiem w takim razie dlaczego nic nie robiliście z tym przez tak wiele lat. Nie zmierzam jednak do tego. Tak jak mówiłam, badałam dzisiaj dokładny poziom jego mocy, a to co poczułam... Nigdy z czymś takim się nie spotkałam. Nie mogę powiedzieć, że mnie to nie niepokoi.

— Co dokładnie? – Remus zainteresował się, chociaż tak naprawdę nie wiedział, czy chciał to usłyszeć. Sam nigdy nie potrafił wyczuć dokładnej mocy innego czarodzieja z racji jego przypadłości.

— Poziom mocy pana Pottera śmiało przewyższa wszystko, co do tej pory poznaliśmy. W przyszłości będzie on naprawdę wielkim czarodziejem i jeżeli mu się uda, będzie w stanie przewyższyć swoimi umiejętnościami każdego, kogo znaliśmy. W tym momencie jednak... Jest on jedynie nastolatkiem. Chłopcem, który nie kontroluje swojej magii. Dobrze wiesz co się stanie, jeżeli całkowicie straci nad nią panowanie.

Wilkołak był wyraźnie blady. Takich słów z jej ust się nie spodziewał, a teraz zaczynał rozumieć, co miała na myśli mówiąc, że nic z tym nie robili. Harry mógł okazać się zagrożeniem dla wielu osób, które znajdzie się w jego pobliżu, kiedy straci panowanie nad swoją magią.

— Czy jest coś, co mogę dla niego zrobić? – spytał po dłuższej chwili ciszy.

— Na ten moment uczę pana Pottera kilku przydatnych zaklęć. Muszę jednak dołączyć do tego przedsięwzięcia i was. W przypadku, kiedy będziecie w stanie wyczuć pierwsze oznaki utraty kontroli, a pan Potter widocznie nie będzie sobie z tym radzić, musicie zaingerować. Nie można doprowadzić do wybuchu tak potężnej mocy.

— Zrobimy wszystko, co trzeba. Porozmawiam z resztą Zakonu. Mamy więcej czasu, więc nie sądzę, aby był z tym jakiś problem.

— Mój syn, panna Granger oraz pan Weasley również muszą zacząć taką naukę. Jestem jednak w stanie porozmawiać z nimi na osobności, więc tym zajmę się sama. Zaczniemy jutro po śniadaniu. Czasu mamy niewiele.

***

Następnego dnia tak jak ustalili wszyscy, którzy mieli czas, zebrali się w salonie. Narcyza wyczarowała odpowiednią ilość krzeseł, mówiąc do nich jak nauczyciel do klasy. Musiała wyjaśnić wszystkie szczegóły, jak i podstawy zaklęcia oraz jego działanie. Kilka osób znało je, ale większość musiała zostać doinformowana. Po krótkim wykładzie ustawili się w kółku, na środku którego stał Harry. Chłopak wyglądał na jeszcze bardziej zmęczonego niż wczoraj, jednak myśl o wycieku mocy, jaki może zdarzyć się podczas bitwy, skutecznie go pobudzał. Musiał nauczyć się nad tym panować na tyle, na ile był w stanie. Nie rozumiał jednak po co wszyscy mieli uczyć się zaklęcia magicznego kokonu, którego mieli próbować na nim.

Mgiełka jego oczu. || DRARRYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz