Jeśli możesz, zostaw gwiazdkę i komentarz! Bardzo mnie to motywuję!
— Kogo ja teraz przyprowadzę do domu, co? — zdenerwowana przyłożyłam swoją własną dłoń do czoła, jakby miało mi to w jakimś stopniu pomóc.
— Na pewno masz jakiegoś kolegę. Nie bez powodu cały czas u babci uśmiechałaś się do telefonu! — wypowiedziała Camila, jadąc samochodem przez ciemny las. Zasiedziałyśmy się u staruszki i zegar w aucie wskazywał godzinę dziewiętnastą. Ulewny deszcz padał bez przerwy. Ciemne chmury sprawiały, że na zewnątrz panował mrok, a my przez to byłyśmy zmuszone jechać jedynie czterdzieści kilometrów na godzinę.
— To, że uśmiecham się do telefonu oznacza, że pisze z płcią męska? — parsknęłam śmiechem na jej głupotę.
Nie uśmiechałam się do telefonu. Wkręca mnie.
Nawet jeśli to robiłam, to dlatego, że oglądałam słodkie kotki.
Naszą rozmowę przerwało powiadomienie, wydobywające się z mojego telefonu. Automatycznie środek auta rozświetliła jasność urządzenia, a na ekranie wyświetlała się wiadomość.
pablogavi
Niegrzecznie z twojej strony.Któryś raz w tym dniu dostałam wytrzeszczu oczu. Spojrzałam na moją matkę, która zamiast patrząc na drogę, jej wzrok przeskakiwał to z telefonu, to na mnie.
— Święta Anielko! — przyłożyła dłoń do ust, czytając kątem oka SMS-a.
— Mamo, przemilcz to. Proszę Cię. — kobieta miała się już odezwać, ale ja spojrzałam na nią morderczym wzrokiem.
Cudownie.
♡
Minął tydzień. Przez ten czas nic ciekawego się nie wydarzyło. Siedziałam w domu i w ogóle z niego nie wychodziłam. Jedynie raz na dwa dni rozmawiałam z Aurorą przez telefon. Sierpień nie zapowiadał się dobrze.
Ale uwaga.
Dziś piąty sierpnia.
Urodziny Pabla Gaviry.
Nastał w końcu ten dzień. Rok temu, nie podarowałam mu nawet prezentu, ponieważ średnio go znałam. Szczerze, dalej go średnio znam. Na jego urodzinach pojawiam się jedynie przez Aurorę.
Ubrana w burgundową sukienkę na ramiączkach z cyrkoniami, byłam już w środku mieszkania.
— To jak? Gotowa na imprezę swojego życia? — zapytała z widocznym rozbawieniem.
— Powiedzmy. Nie wiem jak ty, ale ja nie mam zamiaru upijać się do nieprzytomności. — wzruszyłam obojętnie ramionami. Nie byłam pozytywnie nastawiona na tę imprezę. Od pewnego czasu straciłam ochotę dosłownie na wszystko.
— Jeśli się upijesz, możesz tutaj zostać. — wykrzyczała przez głośną muzykę, przepychając się przez znajome mi twarze.
Od mojego przyjścia tutaj, minęła może godzina bądź dwie. Obie byłyśmy porządnie wstawione. Aurora tańczyła gdzieś ze swoimi znajomymi, przy tym mnie zostawiając. Ja postanowiłam, że usiądę na kanapie w salonie, gdzie nikt na niej nie siedział.
— Świetnie wyglądasz! — usłyszałam głos po swojej prawej. Odwróciłam głowę i ujrzałam nieznajomego mi bruneta. Jego ciemne oczy były podkreślone przez jego ciemniejszą karnację.
— Och, dziękuję. Bardzo mi miło. — przybrałam na twarz ciepły uśmiech. Chłopak trzymał w dłoniach dwa kieliszki, na które automatycznie zwróciłam uwagę.
— Trzymaj! — podał mi trunek, a ja go chwyciłam bez zastanowienia.
Mężczyzna usiadł obok mnie i po chwili przyjrzałam mu się uważniej. Zarysowana szczęka, ciemne włosy, opadające na czoło. I oczy, ciemne jak noc.
Och, ładne.
Po jakimś kwadransie rozmowy, dowiedziałam się, że chłopak nazywał się Vincente, miał 22 lata i jest osobą towarzyszącą. Nie pytałam o szczegóły, bo mieliśmy wiele innych, wspólnych tematów.
Każdy wokół nas był zajęty sobą. Mnóstwo ludzi stało przy stole, na którym tańczyły trzy dziewczyny. Była to chyba Aurora i dwie nieznajome mi blondynki? Ich twarzy nie mogłam rozpoznać, bo wszystko przed oczami powoli mi się rozmazywało.
Vincente bez przerwy do mnie coś mówił, na co ja jedynie przytakiwałam. Czułam się dziwnie. Przesadziłam chyba z alkoholem.
— Muszę iść do toalety. — stwierdziłam bez namysłu, wstając z kanapy. Lekko się zachwiałam, ale ustałam na nogach.
— Zaprowadzę Cię, bo polecisz na podłogę, Ev. — mogłam usłyszeć jego śmiech. Oplótł ramieniem moją talię, na co lekko się wzdrygnęłam. Idąc schodami na górę, muzyka z dołu stawała się coraz cichsza. Podczas gdy znaleźliśmy się w toalecie, poczułam, jak zostałam pchnięta na ścianę. Mężczyzna przygwoździł mi ręce nad głową w taki sposób, że nie miałam szans, by się nawet w jakimś stopniu uwolnić. Byłam słaba.
Moje policzki były już mokre od łez, czego już nie kontrolowałam. Kto go tutaj wpuścił? Mój krzyk nic nie pomagał, lecz nie stawał się cichszy, wręcz przeciwnie.
— Ucisz się złotko, bo nie będę taki delikatny. — wyszeptał mi do ucha. Jego ciało uciskało każdy skrawek mojej skóry. Gdy zaczął dążyć dłonią coraz wyżej moich ud, zaczęłam jeszcze bardziej błagać o pomoc.
Nie wiedziałam czy skutecznie.
Jak to możliwe, że taki niebezpieczny człowiek znajdował się na urodzinach znanego piłkarza? Przecież ochroniarze sprawdzali każdego tożsamość...
— Na twoim miejscu, zabrałbym z niej te pieprzone łapy. Teraz.
Po sekundzie, już nie czułam obrzydliwego dotyku. Zsunęłam się po ścianie na podłogę. Schowałam głowę by jakkolwiek móc się uspokoić, lecz to nawet nic nie dawało.
— Już spokojnie, nie ma go tutaj. — usłyszałam cichy szept.
Och, Gavira.
— Podał ci coś? — uniosłam głowę i spojrzałam na osobę, która aktualnie ukucnęła naprzeciw mnie.
— Nie mam pojęcia. — wydusiłam odwracając wzrok. Akurat on musiał widzieć mnie w takim stanie? — Chyba tak.
Jego dłoń dotknęła mój podbródek, nakazując tym samym, abym spojrzała na mężczyznę. Gdy to uczyniłam, nasze spojrzenia ponownie się skrzyżowały.
— Musisz to zwymiotować, dobrze? — jedynie pokiwałam ruchem głowy przytakująco. Pablo widząc moje marne próby wstania, pomógł mi wstać i zaprowadził mnie pod sedes. Zgarnął moje wszystkie włosy tak, abym sobie ich nie ubrudziła i kazał mi się nachylić.
— To żenujące. — powiedziałam zażenowana faktem, że przy nim muszę wszystko zwrócić. Jako wszyscy z tej imprezy to on musiał być przy mnie?
— Trudno, musisz to zwymiotować. Dasz radę. — oznajmił i pogłaskał mnie po plecach. Jak w transie otworzyłam buzię i włożyłam do niej swoje dwa palce, przez co automatycznie cała zawartość mojego żołądka wylądowała w toalecie. Po moich policzkach ponownie spływały łzy. Matko, tak strasznie nienawidziłam tego uczucia. Chłopak wziął kawałek papieru toaletowego i wytarł mi nim usta.
Coraz bardziej robiło mi się słabo.
— Byłaś dzielna, słońce.
I chyba moja wyobraźnia płatała mi figle.
___
Do następnego ❤️

CZYTASZ
Be with me | Pablo Gavi
Storie d'amoreEvelyn Wilson to dziewczyna, która uważa, że nie ma osób, które potrafią wyprowadzić ją z równowagi. Zawsze jest opanowana i potrafi radzić sobie w trudnych sytuacjach. Jak poradzi sobie tym razem Evelyn, gdy cyniczny, drwiący i złośliwy brat jej na...