11

7K 291 161
                                    

Jeśli możesz, zostaw gwiazdkę i komentarz! Bardzo mnie to motywuję!

Siedząc w ciszy, mój wzrok spoczął na moich dłoniach. Niespodziewanie parsknęłam niepohamowanym śmiechem.

— Poczekaj. — wydukałam roześmiana. — Nie mam pojęcia, o co mi chodzi.

Nieustające krwawienie z nosa nie powstrzymało mnie przed zaskakująco szczerym uśmiechem, który zagościł mi na twarzy. Nie potrafiłam podać powodu mojej reakcji, ale w tamtej chwili nie mogłam złapać oddechu.

Brązowooki parsknął, przyglądając się roześmianej mnie.

— Musimy zatamować krwawienie, wariatko. — oświadczył z uśmiechem.

— Pablo? — zagadnęłam, ciągle nie mogąc się uspokoić.

— Hm? — mruknął.

— Zamknij się. — wypowiedziałam. — Mam zamiar spędzić następne kilka minut, dusząc się ze śmiechu na tej o to ławce. — wskazałam palcem na siedzenie. — Możesz dołączyć albo mnie tu zostawić.

Osoba przede mną jedynie wstała i usadowiła się obok mnie.

— Z czego się śmiejemy? — zapytał, nie odrywając ode mnie wzroku.

Zamilkłam przez moment, posyłając mu poważne spojrzenie.

— Z tego, że Hayden to idiotka, a Aurora nie umie śpiewać. — oświadczyłam.

Przez chwilę w ciszy mierzyliśmy się wzrokiem, po czym oboje parsknęliśmy głośnym śmiechem. To było tak cholernie absurdalne.

— Dobra, cisza. — zarządził osiemnastolatek.

— Sam nie potrafisz się uspokoić, hipokryto. — wytknęłam mu ze śmiechem.

Spędziliśmy dobre kilkanaście minut, śmiejąc się z największych głupot i za żadne skarby nie byliśmy w stanie przerwać napadu głupawki.

— Nie, Evelyn. Serio. — odparł poważnie. — Trzeba ogarnąć Twój nos.

— Och, nie przesadzaj. — przewróciłam oczami. — Już dawno mi z niego nie leci.

— Ale ciekawe czemu poleciało. — taksował moją twarz, jakbym miała na niej wyrytą odpowiedź.

Wzruszyłam jedynie ramionami niewzruszona. Pierwszy raz mi się zdarzyło krwawienie z nosa. Przyznam, że na początku odrobinę się przeraziłam, ale po chwili stało mi się to obojętne.

Podniosłam się z ławki, kiedy finalnie udało mi się uspokoić.

— Idziemy do Ciebie. — wstał i poszedł w moje ślady, strzepując z swoich spodenek niewidzialny pyłek.

— Słucham? — zdezorientowana spojrzałam na bruneta. — Ty w moim domu? Po co. — parsknęłam kolejny raz tego dnia śmiechem.

Gavira jedynie mnie wyminął i nie dostałam nawet głupiej odpowiedzi. Cicho westchnęłam i kierowałam się za nim.

Be with me | Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz