1

15.4K 250 59
                                    


Poprawiając lokówką ostatni kosmyk moich brązowych włosów, byłam już gotowa do wyjścia. Zdecydowałam, że wyjście do centrum handlowego z moją przyjaciółką Aurorą, to dobry pomysł na spędzenie popołudnia w dzisiejszy, piękny dzień. W końcu obydwie nie miałyśmy nic do roboty. Dlaczego ja już wcześniej byłam zdenerwowana i niezadowolona?

Ponieważ wchodząc do domu Aurory, napotkam nie tylko ją, a jej brata.

Od pewnego czasu coraz częściej go widzę i napotykam. Na początku traktował mnie jak powietrze, ignorując mnie we wszystkich tego słowa znaczeniach, ale od paru tygodni działa mi już powoli na nerwy.

Złośliwe odzywki w moją stronę, upokorzenie mnie na każdym kroku, czy krótkie parsknięcia w moją stronę, które sprawiały, że krew w moim ciele bulgotała przez uczucie wyjątkowo mocnej irytacji.

Biorąc w dłoń torebkę, złapałam za klamkę i wyszłam z mieszkania. Przyjemne powietrze Barcelony natychmiastowo otuliło mnie jak ciepły szalik zimą, przez co poczułam upragnioną ulgę. Powolnym krokiem podążałam pod wskazany adres, momentami przybierając słaby uśmiech na własną twarz, widząc przed sobą niebo, bez jakiejkolwiek znajdującej się na nim chmury. Uwielbiałam takie momenty i zawdzięczałam wszystko, że mam możliwość mieszkania w takim kraju jak Hiszpania.

Zdecydowanie umiem cieszyć się z małych rzeczy.

Unosząc swój telefon i zdobywając się na jego spojrzenie, odblokowałam go i weszłam na Instagrama. Mój żołądek przewrócił się na sam widok zdjęcia owsianki, udekorowanej obłędnie wyglądającymi truskawkami. Nie miałam pojęcia, dlaczego na mojej stronie owo zdjęcie się pojawiło, dlatego jak zawsze bez zastanowienia ukryłam post, przewracając oczami w duchu.

Nie mogę.

Minęło parę minut, a ja już znajdowałam się przed domem jednorodzinnym. Czerwone kwiaty, które jak zawsze widniały wokół mieszkania, dodawały entuzjazmu budynkowi. Jako jedyny odznaczał się spośród innych. Wyróżniający się kolor zdecydowanie przykuwał wzrok przechodniów i można było to przyznać od razu, gdy się w tym miejscu pojawiało.

Podchodząc bliżej, zadzwoniłam dzwonkiem. Do moich uszu dotarła krótka melodia, trwająca jedynie dwie sekundy. Po niedługiej chwili drzwi się otworzyły, a mój wzrok napotkał chłopaka, który nie wyglądał na zadowolonego, gdy mnie tylko zobaczył.

Posłałam mu pytające spojrzenie, a ten bez słowa odszedł w głąb pomieszczenia, zostawiając mi otwarte drzwi. Weszłam za brunetem i przybrałam na twarz widoczny grymas. Zasługiwałam na ciche cześć, a nawet tego od niego nie usłyszałam.

Żenujące.

Stojąc w przedpokoju nie odrywałam spojrzenia od osoby, która ignorowała mnie od samego początku, odkąd tutaj się pojawiłam. Niesamowite i niespotykane. Tym razem nie miał odwagi się odezwać, jak miał to w zwyczaju przez wcześniejsze dni?

Z moich myśli wyrwała mnie ciemnowłosa przyjaciółka, która zeszła ze schodów, uśmiechając się do mnie przeciągle. Zmusiłam się do delikatnego uśmiechu, chcąc uciec stąd jak najszybciej.

— Masz wyczucie czasu. — oznajmiła cicho, sprawiając, że zabrzmiała jakby mówiła sama do siebie. Postawiła kilka leniwych kroków w moją stronę i zaraz wylądowałam w jej ramionach. Jej wiśniowe perfumy wręcz otulały mnie z każdej możliwej strony. — Dziś wyjątkowo idziemy na zakupy.

— Ta, wyjątkowo. — odwzajemniłam uścisk, czując chęć parsknięcia na jej wypowiedziane słowa. Oszukiwała samą siebie, próbując zapomnieć, że w tym tygodniu poraz szósty idziemy do galerii handlowej. 

Be with me | Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz