2

8.7K 232 108
                                        

Pijąc już szósty raz tego samego drinka z alkoholem, uczucie chęci zwymiotowania wzrastało z każdą minutą. Aurora spotkała dawnego przyjaciela i powiedziała, że za niedługo wróci. Nie wiem ile minęło, może trzydzieści minut? Bądź może więcej? Jedyne co mi zostało, to oglądać bez przerwy szczęśliwych wokół mnie ludzi, i patrzyć się na nich jak głupia idiotka.

Parę osób zaprosiło mnie do tańca, w tym zdecydowanie płeć męska. Usprawiedliwiałam się tym, że zaraz przyjdzie mój chłopak. Ciekawe co Ci mężczyźni sobie myślą. Czekam tyle czasu na chłopaka? Zabawne.

Gdy wypiłam zawartość kielicha, wstałam w celu poproszenia o jego ponowne napełnienie. Podchodząc bliżej blatu, spojrzałam na barmana, a ten łagodnie się uśmiechnął, dokładnie wiedząc o co proszę.

Po kilkunastu sekundach dostałam to, czego chciałam. Mając oddalić się od blatu i usiąść na kanapie, która była wysiadywana tyle czasu przeze mnie, poczułam ciepłą dłoń na mojej talii. Gwałtownie się odwróciłam i miałam zamiar wylać całą zawartość kielicha na osobę, która posunęła się do tego, aby mnie dotknąć, ale powstrzymałam się, czując, jak moje ciało momentalnie drętwieje. Widząc znajomą mi twarz w niewyraźnym świetle, zacisnęłam swoją szczękę do granic możliwości.

— Gdzie jest Aurora? — zapytał Pablo, spoglądając prosto w moje oczy. Nie miałam jak się odsunąć, a wydawał się wyjątkowo bardzo blisko mnie.

— A co, nie umiesz jej znaleźć? — powiedziałam ze słyszalnym udawanym zmartwieniem w głosie.

— To nie są żarty, Wilson. — wycedził przez zęby, wyglądając na podenerwowanego. — Mów gdzie jest, bo działasz mi powoli na nerwy.

— Ależ spokojnie. — położyłam swoją rękę na jego klatce piersiowej i od razu pożałowałam, wyczuwając opuszkami palców jego twardy tors. Cztery sekundy temu miałam zamiar go chamsko odepchnąć, ale teraz moja dłoń z niewiadomych mi przyczyn zastygła w miejscu, tracąc jakąkolwiek siłę. Zabrałam ją jak poparzona, karcąc się w myślach na swój pewny, nieprzemyślany ruch. — Jest bezpieczna, ponieważ pilnuje ją jakiś stary znajomy. — wzruszyłam beztrosko ramionami, biorąc łyk napoju.

Chłopak jedynie wypuścił desperacko powietrze z ust i spojrzał w bok, jakby myślał, co ma zrobić.

— Idziemy. — złapał mnie lekko za nadgarstek i pociągnął tak, że moje ciało prawie straciło równowagę.

— Dokąd? Mi się tu podoba! — parsknęłam śmiechem na swoje słowa, gdy zdałam sobie sprawę, że brzmię jak małe dziecko.

— Poczekasz w aucie, a ja za ten czas poszukam mojej siostry. Zgoda? — próbował być spokojny, ale widać było, że nie radzi sobie z emocjami. Prychnięcie wydostało się z moich ust, mówiąc zaraz do siebie pod nosem:

— Arogant.

Odłożyłam niedopitego drinka na blat i zaczęłam iść za brunetem, który cały czas trzymał mój nadgarstek, abym się nie zgubiła w tłumie. Myślał, że może zjawiać się kiedy chce i może psuć mi zabawę? Nieźle się bawiłam, pijąc samotnie drinki.

Gdy wyszliśmy z pomieszczenia, poczułam wreszcie świeże powietrze. Tęskniłam. Dwie godziny w tym budynku to była dla mnie udręka.

— Możesz już mnie puścić. — poinformowałam, nie odwracając wzroku od mojego nadgarstka, który był oplatany przez jego męską dłoń.

Chyba mnie nie usłyszał, ponieważ nawet jego ręka nie drgnęła.

Widząc czarne Maserati, moje kąciki ust unisoly się w górze. Sama myśl, że usiądę na czymś innym niż na tej cholernie niewygodnej kanapie w klubie, sprawiała, że cieszyłam się jak mała dziewczynka. Zatrzymaliśmy się momentalnie i widać było, że chłopak czeka, aż szybciutko wejdę do auta. Podeszłam do drzwi i za nie pociągnęłam, ale mimo moich starań, nawet się nie poruszyły.

Be with me | Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz