19

8.8K 385 677
                                    

Jeśli możesz, zostaw gwiazdkę i komentarz! Bardzo mnie to motywuję!

— Och, zapomniałbym jeszcze coś dodać. — zaczął poprawiać mankiety swojej koszuli. — Nie podoba mi się to, że założyłaś tę sukienkę. Bez przerwy myślę tylko o tym, aby ją z Ciebie ściągnąć.

Ja pierdole.

— Skoro jesteś taki asertywny, to zrób to, a nie gadaj. — wypaliłam bez zastanowienia i przyspieszyłam, kładąc nogę na gazie z całej siły.

Ugryź się czasem w język, Evelyn.

— Z wielką chęcią, ale to dopiero jak wysiądziemy. — uśmiechnął się zwycięsko. — Nie spodziewałem się, że się zgodzisz.

Wcisnęłam z całej siły hamulec, a chłopak zdezorientowany rozejrzał się, gdzie się znajdujemy. Wielki dom, otoczony mnóstwem kwiatów prezentował się jak nowo wybudowany. Czasem zastanawiałam się jak to możliwe, że od kilkunastu lat budynek wygląda jak nienaruszony.

— Już jesteśmy. — oznajmiłam i chwyciłam małą torebkę w dłoń. Zamknęłam za sobą z hukiem drzwi samochodu, po czym brunet zaczął.

— Tak się śpieszysz? — wyszedł z pojazdu, podchodząc do mnie bliżej. — Chodź tu. Ściągam to cacko z Twojego ciała.

— Przestań, Gavira! — mogłam zauważyć, jak zmniejsza odległość między nami, więc bez zastanowienia zaczęłam uciekać. Biegłam w tym samym tempie co Hiszpan, a nawet wolniej. — Zaraz pęknie Ci ten gips, idioto!

Nagle poczułam ręce na swojej talii, które zablokowały moje ciało tak, że nie mogłam kontynuować swojego truchtu. Perfumy osiemnastolatka zaatakowały moje nozdrza, przez co moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej. Ramiona Gaviry oplotły moje drobne ciało, a ja niekontrolowanie zaczęłam się śmiać.

— Dzieci drogie! — słysząc głos staruszki, moje ciało delikatnie się spięło. — Nie na podwórku, proszę Was!

Chłopak automatycznie rozluźnił swój uścisk, więc odwróciłam się do niego przodem. Był roześmiany ze słów babci, a mi już było powoli wstyd. Spojrzałam się na niego morderczym wzrokiem.

— Nie odwal nic głupiego. — wyszeptałam i ruszyłam w stronę staruszki, która nie odrywała od nas wzroku. Poczułam, jak Pablo splótł nasze dłonie ze zwycięskim uśmieszkiem, a ja bez zastanowienia wbiłam w jego skórę moje paznokcie, prawie je łamiąc.

— Święta Anielko, czy to Pablo Gavira? — złapała się za serce, a ja w duchu przewróciłam oczami. Zauważając, jak kobieta do nas podbiega i mocno przytula piłkarza, miałam okazję wyrwać swoją dłoń z uścisku.

A raczej tak mi się wydawało.

Hiszpan odwzajemnił uścisk mojej babci, dalej mocno trzymając moją dłoń. Zagryzłam swój policzek od środka, mając powoli już dość.

— Dzień dobry, jak Pani cudownie wygląda! — wypowiedział, odsuwając się od ciała kobiety.

Chciał się podlizać.

— Jaki z Ciebie komplemenciarz. — uśmiechnęła się zawstydzona. — Już mi się podobasz! — zniżyła wzrok na nasze złączone dłonie. — Och, kim dla siebie jesteście?

— No właśnie, chciałam Ci przedstawić... — przełknęłam głośno ślinę, wiedząc jak to żałośnie zabrzmi. — Mojego chłopaka. — uśmiechnęłam się delikatnie.

— O mój Boże! — przyłożyła otwartą dłoń do swoich ust. — Wchodźcie do środka. Natychmiast!

Babunia pobiegła do domu, a my bez zastanowienia ruszyliśmy za nią.

Be with me | Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz