14

6.6K 275 187
                                    

Jeśli możesz, zostaw gwiazdkę i komentarz! Bardzo mnie to motywuję!

Uwaga! Następne rozdziały będą zdecydowanie dłuższe. ❤️

23 sierpnia, dzień meczu.

Patrząc na moją uśmiechnięta mamę, o mało nie przewróciłam oczami. Ubrała się jak do restauracji, a nie jak na mecz. Jej ciało opinała czarna, marynarkowa sukienka, a srebrne dodatki w postaci biżuterii, rzucały się w oczy z daleka.

Już widzę siedząca dwójkę na trybunach. Facet w dresie i kobieta ubrana na elegancko.

Na samą myśl o tym parsknęłam śmiechem. Oczywiście mówiłam jej, że prędzej się zbłaźni niż zaimponuje Kevin'owi. Nawet nie raczyła mnie posłuchać, ponieważ powiedziała, że to ona żyje dłużej na tym świecie i więcej wie.

Camila cały czas mówiła coś pod nosem, lecz gdy usłyszała dzwonek do drzwi, automatycznie przerwała swój monolog.

— Nie mówiłaś, że twój kochaś po Ciebie przyjdzie. — ziewnęłam.

— To na pewno nie on! — stukając swoimi niewysokimi, czarnymi szpilkami podeszła do drzwi. Gdy je otworzyła, szeroko się uśmiechnęła.

— Przyszłam po Evelyn. — usłyszałam damski głos i od razu się wzdrygnęłam.

Mówiłam przecież, że nie idę.

— Wchodź kochaniutka! — czterdziestopięciolatka odsunęła się, dając możliwość wejścia do środka.

Do pomieszczenia weszła dziewczyna z koszulką FcBarcelony, na której widniał numer trzydzieści. Utkwiłam wzrok na brunetce, która zaczęła.

— Jak Pani ślicznie wygląda. — Aurora przeskanowała kobietę z góry do dołu wzrokiem i delikatnie się uśmiechnęła. — Dokąd się Pani wybiera?

— Na mecz! — stwierdziła optymistycznie, zakładając dłonie na swoje biodra.

— W takich ciuchach? — Aurora uniosła mimowolnie brwi i po chwili jej wzrok padł na mnie.

— Przecież jestem stosownie ubrana. — burknęła Camila. Dziewczyna miała już się odezwać na słowa mojej matki, ale jej przerwałam.

— Co trzymasz w rączce, Rora? — zapytałam dociekliwie. Oczywiście, że wiedziałam.

— Bilety. — stwierdziła, zaciskając usta w cienką linię. — Wiem, że nie chciałaś iść, ale już dawno Pablo załatwił nam pierwszy rząd. — pomachała dwoma bilecikami przed moją twarzą.

— Nie idę, co Ty. — pokiwałam głową z dezaprobatą.

— Evelyn! — skarciła mnie moja matka. — Obiecałaś mi, że pójdziesz!

— Nic nie obiecywałam. — prychnęłam. — Powiedziałam, że się zastanowię, a to jest dosłown...

— Jakie piękne róże! — specjalnie przerwała nam młoda brunetka. — Kto jest takim szczęściarzem, że je dostał? — podeszła do stołu i przyjrzała się kwiatom z bliska.

— Oczywiście, że ja. — słysząc te słowa, niekontrolowanie się zaśmiałam. — Z czego się śmiejesz, dziecko?

— Z niczego. — odgarnęłam kosmyk swoich włosów za ucho. — Czytałam w internecie, że białe róże mają znaczenie przepraszające. Ciekawe co Twój Kevin narozrabiał.

— Och.. Jak wspomniałam o moim tatuażu na pośladku, on podekscytował się tak bardzo, że chciał go od razu zobaczyć. To pewnie dlatego! — po usłyszeniu tych słów spojrzałam na moją przyjaciółkę, która wpatrywała się na nas jak na idiotki i nie mogła ze śmiechu.

Be with me | Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz