Rozdział 26

11 1 0
                                    

Autorka: hejka! Dziś będzie troszkę krótszy rozdział, jest już po pierwszej w nocy i myślę że wieczorem zrobię dłuższy rozdział jeśli nie zapomnę.

~~

Kolejnego ranka, gdy się obudziłam zobaczyłam Chan'a. Byłam lekko zdziwiona, że nie poszedł do pracy. Była godzina 8:00 a on jeszcze spał. Nie podobne do niego, prawda?

No cóż... Z racji, że i tak muszę iść do pracy to chciałam wstać z łóżka, ale Chan jak widać tego nie chciał. Złapał mnie za brzuch i przyciągnął spowrotem do siebie.

— Kochanie.. Nie idź.. — zamruczał mi do ucha, jeszcze zaspanym głosem.

— Też tego nie chce ale muszę iść do pracy..

— Nie musisz.. Pisałem do szefa z twojego telefonu czy możesz zostać dziś w domu bo się źle czujesz..

— ii...??

— No zgodził się bo dziś całe Stray Kids ma wolne i powiedział że nie ma potrzeby żebyś była i dziewczyny sobie poradzą więc.. Chodź spać dalej, kochanie...

— Ooo jeny wreszcie sobie pośpie z moim chłopakiem... Kocham cię.. Dziękuję Ci...

— Nie ma za co.. — dał mi buziaka w szyję - no to kładź się spowrotem

— Już już.. — położyłam się i wtuliłam się w Chan'a.

Następna pobudka była o godzinie 11:00. Tym razem było ciekawiej niż budzik.. Otóż spadłam z łóżka gdyż wyślizgnęłam się Chan'owi z rąk. Śmieszne? No nie bardzo... Miałam mieć tylko okres a teraz jeszcze dodatkowy ból głowy przez uderzenie o podłogę... Nie fajnie...

— Jejku Y/N... Wszystko dobrze? — Chan od razu do mnie wstał, podniósł mnie na łóżko, pochylił się nade mną i zaczął sprawdzać czy nic mnie boli.

— Poza tym że uderzyłam się głową to wszystko gra... Ale wolę jeszcze chwilkę poleżeć..

— Dobrze, leż ile chcesz. Przynieść ci coś? Wody? Potrzebujesz czegoś?

— Narazie nie.. Potrzebuję się przytulić, chodź Channie

— Już się robi.. — położył się obok i znów wtulił się trzymając mnie za brzuch.

Tym razem żadne z nas nie zasnęło. Tylko leżeliśmy. W końcu poczuliśmy że musimy już wstać na śniadanie i ja poszłam w piżamce jaką miałam a Chan w bokserkach.
*😏*

Na początek zrobiliśmy sobie gorącą kawę i wyszliśmy na taras. Później zrobiliśmy sobie nawet spore śniadanie.

Po śniadaniu ubraliśmy się, Chan pojechał do dormu się przebrać — wziął też kilka innych par spodni, koszulek i bielizny żeby miał na wszelki wypadek u mnie.

Ja w międzyczasie zadzwoniłam do Yuri.

Halo? Y/N?

Tak to ja. Mówiłaś że dziś wychodzisz, przyjechać po ciebie?

Nie trzeba w sumie.. Wiesz Y/N.. Wiem że miałam przez jakiś czas u ciebie mieszkać ale moja ciocia się jakimś cudem dowiedziała że jestem w szpitalu i powiedziała że mnie przyjmie do siebie.

Aa no to w sumie chyba lepiej, to w końcu twoja ciocia. Wiesz bo ja wzięłam twoje walizki z wytwórni, może niech twoja ciocia przyjedzie to jej dam te walizki?

Okej, to jak będzie po mnie jechała to dam Ci znać i wyślesz mi adres, Oki?

Okej, no to do zobaczenia!

Do zobaczenia, Y/N!

Po rozmowie z Yuri poszłam ogarnąć łóżko w moim pokoju i akurat przyjechał Chan. Otworzyłam mu i od razu poszliśmy rozpakować jego rzeczy u mnie w szafie.

— Y/N'uś???

— Hmm??

— A o której przyjeżdża Yuri?

— Aa właśnie.. Rozmawiałam z nią i w końcu będzie mieszkała u cioci i do nas przyjedzie tylko po walizki.

Do nas??

Ojj no do mnie, jak już się tak czepiasz — przewróciłam oczami.

— Ojj żartuję, lubię się poprostu z tobą droczyć, wiesz, że cie kocham??

— Ajj no wiem.. Też cię kocham — uśmiechnęłam się i dałam Chan'owi buziaka

Po półgodzinie Yuri przyjechała z jej ciocią po rzeczy i tak w zasadzie szybko pojechały, żeby jeszcze załatwić kilka spraw w JYP.

— No to teraz mamy do wieczora czas dla siebie — powiedział Chan robiąc mine tzw. dirty mind.

— Ej ej ej! Ale ja ci mówiłam w jakim jestem stanie, co nie?

— Przecież wiem.. Co za rzeczy ci chodzą po głowie? Y/N.. Wstyd.. — udał rozczarowanego ale za chwile się zaśmiał i... Oberwał ode mnie poduszką..

Czas do obiadu spędziliśmy w domu w większości na kanapie, a po obiedzie pojechaliśmy na — nazwane tak przez Chan'a — koreańsko południowe odludzie gdzie nie będzie ludzi i w spokoju będziemy mogli iść jako para.

Czas do obiadu spędziliśmy w domu w większości na kanapie, a po obiedzie pojechaliśmy na — nazwane tak przez Chan'a — koreańsko południowe odludzie gdzie nie będzie ludzi i w spokoju będziemy mogli iść jako para

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Było to miejsce położone nad jeziorkiem. Rzeczywiście nie było tam ludzi. Przynajmniej mogliśmy miło spędzić czas.

W domu dopiero byliśmy o 20:00.
Zrobiliśmy sobie kakao i wyszliśmy na taras, usiedliśmy na kanapie i oglądaliśmy gwiazdy i księżyc.

W końcu zeszło tak że była już 22:00 i Chan musiał już jechać.

— Wiesz Y/N.. Z chęcią bym jeszcze z tobą został, ale muszę już jechać. Niby mógłbym zostać, ale wtedy musiałbym ustawić budzik na 4:00 i bym cię obudził.

— Jak dla mnie możesz zostać ja to bym nawet mogła się obudzić o trzeciej w nocy jeśli byś musiał tak wstać. Zostań proszę.. Wiem że szybko nie znajdziemy tyle czasu żeby następny raz tyle razem przebywać.. Proszę..

— Ojj no dobrze.. Robisz takie słodkie oczy że nie mogę Ci odmówić.. No to.. Zostaje.. To idź się wykąpać i idziemy spać.

— No to lecę!

A więc poszłam się wykąpać, później Chan. Tym razem miał już swoją piżamę.

Położyliśmy się spać chwilę przed 23:00. Tak jak zawsze wtuliłam się w Chan'a i po jakimś czasie zasnęliśmy.

~~

Café man Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz