Rozdział 37

6 1 0
                                    


~~

Kiedy spakowałyśmy wszystko co Oliwia chciała, poszłyśmy na dół zobaczyć co robi Chan.

— Channie, co robisz?

— Yyy... Umm... — Chan był ewidentnie zdenerwowany

— Coś przeglądasz na laptopie? Halo?

— Nie, nic. Nie ważne. Już wszystko spakowałyście?

— Tak, dość szybko nam to poszło w sumie... Dzięki temu że Y/N mi pomogła, oczywiście

— A no oczywiście, moja Y/N zawsze pomaga, kochana jest. A właśnie... Y/N'uś gdzie poszłaś? Y/N'uś- — Chan na chwilę zamarł — umm Y/N'uś co robisz przy oknie?

— Nagle zrobiło się ciemno, chyba bezie ulewa.. Myślicie, że będzie burza?

— Myślę że z tych chmur może być.. A co, nadal się boisz? Y/N spokojnie przecież masz Chan'a, przecież będziecie spali razem, prawda?

— Tak, ale i tak się boję... Dzięki Chris'owi nie mam na szczęście ataków paniki...

— Y/N też się boi bo jutro rano mam samolot do Japonii... Razem z chłopakami lecimy na jakiś czas i Y/N będzie sama...

— Aishh szkoda że nie mogę zostać.. Dobra to robimy tak.. Jakby co to dzwoń do mnie jakby Chris nie mógł.. Nawet jakby u mnie był środek nocy.. Serio, nie będzie problemu

— Widzisz Y/N?? Będzie dobrze... Ja postaram się wrócić jak najszybciej mogę, obiecuje...

— Wiecie co, ja bym już poszła się wykąpać i spać... Oczywiście rano nie będę was budzić, wyjdę i pojadę taksówka na lotnisko

— No chyba sobie żartujesz... Nie ma mowy, wstajemy z tobą, Chan i tak musi szybciej wstać żeby jechać do dormu i na lotnisko więc nie ma problemu, prawda Channie?

— No pewnie. Oczywiście też cie odwieziemy, nie ma mowy że pojedziesz taksówka, mam samochód także bez problemu

— Dziękuję wam, to ja pójdę się kąpać...

Oliwia poszła do góry do łazienki a ja i Chan zostaliśmy w salonie przy oknie.

Ja stałam twarzą do okna, Chris trzymał mnie za brzuch i opierał głowę na moim ramieniu.

— Na prawdę się nie bój, będzie dobrze. I z burza i jak mnie nie będzie.. Poza tym masz koleżanki z pracy, możesz z nimi spędzać czas jak mnie nie będzie i będzie dobrze, hmm??

— Może i masz rację.. Ale wiedz że jeśli będzie burza to prawdopodobnie cie uduszę przytulając cie — zaśmiałam się

— No dobra.. Jakoś przez to przejdziemy — Chris też się zaśmiał

— Aaa może pójdźmy pościelić Oliwii łóżko, jak wyjdzie to my pójdziemy się kąpać i pójdziemy jak najszybciej spać, żeby przed burza zasnąć?

— Jasne chodźmy

Poszliśmy na górę do pokoju Oliwii i wspólnymi siłami szybko pościeliliśmy łóżko.

— A kąpiel to w jednej łazience czy tak jak zazwyczaj?

— Wiesz... Myślałam o dwóch łazienkach ale skoro chcesz to...

— Nie no żartuje.. Wykapmy się oddzielnie, będziesz czuła się bardziej komfortowo

— Channie.. Zapomniałeś już że widzieliśmy się tak jak nad pan Bóg stworzył?

— Nie zapomniałem ale myślę że na to przyjdzie jeszcze pora, no chyba bardziej komfortowo będzie Ci się nie kąpać samej...

— Może i racja.. Dobra, Oliwia zaraz pewnie wyjdzie więc weźmy już rzeczy. 

Poszliśmy po rzeczy i wychodząc z pokoju spotkaliśmy Oliwię.

— No to my idziemy się kąpać, dobranoc, do zobaczenia rano tylko nie zaśpij

— Na pewno się obudzę, dobranoc

Chan poszedł do łazienki na dole a ja zostałam na górze.

Byłam sama w lekkim szoku bo myłam się jak najszybciej żeby wyjść zanim burza się zacznie, ale też w sumie nie chciałam się umyć przed Chan'em żebym sama nie siedziała w pokoju.

Ostatecznie wyszło tak że kiedy wyszłam z łazienki Chan właśnie wszedł po schodach i razem weszliśmy do pokoju.

— To co.. Od razu idziemy spać czy-

I w tym momencie Chan przerwał a ja prawie dostałam zawału — strasznie się błysnęło. Automatycznie podbiegłam do Chan'a i mocno się w niego wtuliłam, on oczywiście też mnie przytulił.

— Csiii... Spokojnie Y/N'uś.. Chodź.. Zasłonimy okna, nie bedzie już tak bardzo tego widać.. Spokojnie... — Pocałował mnie w czoło.

I w tym momencie myślałam że wyskoczę Chan'owi z rąk — grzmot był jeszcze mocniejszy niż się spodziewałam. Teraz pisknęłam.

— Jeju, moje biedactwo... Spokojnie... Chodź.. Już pościelimy łóżko i pójdziemy spać.. Nie puszcze cie, nie bój się, całą noc możesz się przytulać... Tylko proszę cię zaśnij, musimy wstać o 3, pamiętaj...

— D-dobrze — cała się trzęsłam

Zrobiliśmy to co Chan powiedział i położyliśmy się obok siebie w łóżku. Ja od razu jak rakieta z całych sił wtuliłam się w tors Chris'a.

— Już już.. Cichutko... Spokojnie... Na pewno burza niedługo przejdzie... Jeśli chcesz możemy spać z włączoną jedną lampką, może mniej będziesz się bała

Lekko przytaknęłam i spowrotem wtuliłam się w Chan'a.

Burza stawała sie coraz mocniejsza i mocniejsza. Z czasem zaczęłam robić się już senna, zmęczona strachem. Spojrzałam na Chan'a, on oczywiście nie spał, czuwał nade mną. Postanowiłam spróbować zasnąć, żeby Chan też wreszcie odpoczął.

Powoli rozluźniłam ręce, delikatniej przytuliłam Chris'a i powoli czułam jak zasypiam, burza już powoli się uspokajała a ja czułam że odpływam.

~~

Café man Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz