Rozdział 30

14 0 0
                                    

~~

W pudełku była mięciutka poduszka, butelka moich ulubionych perfum, kartka urodzinowa i najlepsze.. Najnowszy album Drake'a. Z wrażenia aż zaniemowiłem.

— Co jest? Nie podoba Ci się? — Y/N zapytała bardzo zmartwionym głosem więc pewnie wyglądałem strasznie haha — Halo, Channie...

Ja odłożyłem wszystko na stolik i podniosłem Y/N jednocześnie ją przytulając.

— Kocham cię najmocniej na świecie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Kocham cię najmocniej na świecie. Skąd wiedziałaś że akurat to chciałem dostać? — Odchyliłem delikatnie Y/N do tyłu, trzymałem i patrzyłem prosto w oczy.

— Umm poduszka to akurat że względu na to żebyś dobrze spał kiedy tak dużo pracujesz, więc trudno mi nie było, perfumy jakoś stwierdziłam że od miesiąca pachniesz tymi cudownymi zapachami, więc postanowiłam kupić nowe wydanie, Drake.. No od samego jego początku go słuchasz więc stwierdziłam że to będzie udany prezent..

— Y/N'uś.. Udany? Ty chyba sobie żartujesz.. To jest najlepsze co w życiu dostałem! No.. Pomijając potajemne pieniądze od babci w dzieciństwie, ale o tym nie mówmy.. Poprostu cie kocham..

— ja ciebie też.. Czyli.. Podoba Ci się?

— Tak, tak, tak, takkk. Strasznie. Naprawdę! — pocałowałem Y/N

— No to się cieszę. To jakie plany na resztę dnia?

— No oczywiście spędzam ten dzień z tobą, bo na pewno moi rodzice nie przylecą a Stray Kids pilnują dziś, żeby się nie wydało że jestem u ciebie więc jak pojutrze wrócę to pewnie będę z nimi świętował.

— Jesteś pewien że nie chcesz jechać do chłopaków?

— Tak.. Chcę ten dzień spędzić z tobą. Pierwszy raz od wieeelu lat..

— No to może chociaż jutro do nich pojedziesz jak będę w pracy? Ja się na wszelki wypadek zajmę kim trzeba i zanim chłopaki przyjadą do wytwórni to do nich pojedź, hmm?

— No niech Ci będzie. Twoim oczom nie umiem odmówić... Aishh — zaśmiałem się

— Wiedziałam że cie przekonam.

Mini skip time
Your pov.

Siedziałam z Chan'em na kanapie. Spokojnie przytulaliśmy się do siebie, Chan bawił się moimi włosami, a ja naszymi dłońmi, za które się trzymaliśmy. Nagle przyszedł mi do głowy pewien pomysł.

— Channie..

— Hmm?

— Co ty na no żebyśmy w listopadzie wzięli urlop i polecieli do Australii?

— Myślę że jeśli wyrobię się z chłopakami w sprawie teledysków to nie będzie problemu. Wtedy jeszcze Felix poleci.

— Byłoby super, przy okazji zobaczysz się z rodziną, jeśli zabierzesz mnie to ja też zobaczę ich po latach i jeszcze im powiem jakiego mają cudownego syna i jak cudnie go wychowali.

— Wyobrażałaś sobie żebym cie ze sobą nie zabrał? Kobieto boli cię coś?

— Nie no wiesz, tak tylko rozważam jakbyś się jednak zmienił.. Haha żartuję kochanie

— Ale z tym chwaleniem mnie to mi się podoba — zrobił dumną minę

— Ty się tak nie ciesz bo jak się zmienisz to nie będzie czego chwalić.. — zaczęłam go szturchać tak żeby się podrażnić.

— Huh?! Ja!? Się zmienić? Na co?

— A no nie wiem.. Ale wiesz.. Wolę obstawić że chciał mnie zostawić czy coś.. Wiesz.. Różnie bywa..

— Taka jesteś? To zobaczymy teraz..

Chan popchnął mnie na kanapę i zawisł nade mną. Chwilę patrzył prosto w oczy i uśmiechnął się zadziornie. Zaraz odpiął guziki koszuli, którą dziś miałam na sobie.
O

dsłonił mój biust zostawiając na nim tylko stanik. Powoli składał na nim delikatne pocałunki, wiedząc, że one mnie podniecają.

Ja nie byłam w stanie wydać z siebie nic innego, jak tylko miłe pomrukiwanie i ciężkie oddechy. Chan'owi musiało się to podobać bo z każdą sekundą był coraz niżej, i niżej. Zatrzymał się na moim pępku.

— I co? Mówiłem? Haha przecież nie zrobiłbym nic póki nie możesz, jagya

— Aishh pieprzony okres.. — usiadłam z założonymi rękami jak obrażone dziecko.

— Ojj już się nie denerwuj, lepiej zapnij koszule..

— Taki jesteś to sam zapnij — rozłożyłam ręce pokazując przy tym znowu mój biust.

— Wiesz.. Widok jest bardzo kuszący więc ja bym tak w zasadzie nie zapinał więc może ty to zrób..

— No dobra.. — spojrzałam na niego bokiem i się zaśmiałam

Chwile siedzieliśmy w ciszy, ja śmiałam się pod nosem a Chan chyba wspominał miłe widoki sprzed chwili.

— I co.. Podobają ci się takie urodziny?

— Ojj wierz mi, że to tylko dzięki tobie są takie cudowne.. Na prawdę tęskniłem za urodzinami z tobą.. Może wcześniej nie wyglądały tak jak dziś, ale tęskniłem.. — złapał moją dłoń.

— No to się cieszę.. Mam nadzieję że święta też spędzimy razem, Channie.

— Oczywiście.. Zasmucę chłopaków ale no nie widzę innej opcji niz spędzenie świat z tobą. Może nawet tu, co ty ja to?

— Jasne!  Nie mogę się doczekać świąt.. No i naszego wylotu jeśli Ci się uda wyrobić..

— Obiecuje że będę się starał najbardziej na świecie. O niczym nie marzę tak bardzo jak o wspólnych chwilach z tobą. Kocham spędzać każdą chwilę z tobą, naprawdę..

— Ja też, Channie...

Chwilę siedzieliśmy i tylko się w siebie wpatrywaliśmy.

— Wiesz, Channie..

— Hmm??

— Czuję że dziś to już koniec..

— Co? Co jest? O czym ty mówisz?

— Spokojnie... W sensie.. Um.. Możemy iść do basenu...

— Ahaaa Dobra.. przestraszyłaś mnie.. Uff.. Dobra.. A co jak się przeziębisz?

— Spokojnie, mogę zasnąć dach i podgrzać powietrze a woda i tak jest nagrzewana całodobowo.

— Jeny kochana.. Ty żyjesz w większych luksusach sama niż ja.. Wow..

— A widzisz?? Można? Można.. To co, idziemy?

— No jasne!

Poszliśmy się przebrać, w międzyczasie zasnęłam dach nad basenem i wyszliśmy na taras.

~~

Café man Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz