Rozdział 38

7 1 0
                                    

autorka: hejkaaa wracam po kolejnej przerwie, nie było mnie bo znowu wrócił natłok nauki i dziś dopiero znalazłam czas na to także mam nadzieję że nie zepsuje tego rozdziału haha, mam nadzieję będzie więcej takich chwil kiedy będę miała czas, miłego czytania

~~

P

o jakimś czasie wszystko było gotowe, wszystkie torby, walizki i plecaki gotowe. Zostało tylko kilka podstawowych rzeczy higienicznych ale jak ustaliłyśmy, zostanie to u mnie żeby nie było kłopotu z ponownym otwieraniem walizek.

Razem z Oliwią zniosłyśmy wszystko na dół, Chan dokończył sprzątanie wszystkich naczyń po jedzeniu i jego przygotowywaniu.

Kiedy wszystko było już gotowe, wszyscy usiedliscie razem na kanapie i patrzyliście na bagaże.

— Ahh szkoda że obydwoje musimy stąd jechać.. Z chęcią bym został tu z moją Y/N... Boję się że coś się stanie jak będzie sama..

— A na ile dni wylatujecie, Chris?

— Dokładnie nie wiem ale wstępnie 7 dni

— Uuu no to nie za ciekawe, Y/N będziesz się trochę musiała przemęczyć..

— Aa jakoś to będzie, może po prostu spędzam czas z koleżankami z pracy, a może będę miała tyle obowiązków że będę późno wracać, albo może zostanę uśpiona jak jakaś królewna i budzi mnie pocałunek Chan'a za 7 dni..

— Ojj kochanie chyba za bardzo popłynęłaś w fantazje.. Nie bój się... Będzie dobrze.. Będę codziennie dzwonił, może Oliwia też znajdzie czas na rozmowe.. Damy radę..

— a ja właśnie mam wrażenie że będzie źle i sobie nie poradzę..

— Nie myśl tak, jesteś silną babką, Chris zna cie dłużej niż ja, na pewno wie co mówi, poza tym przecież poza pracą i ewentualnymi zakupami nie musisz nigdzie wychodzić także możesz ciągle oglądać dramy, spać i jeść na zmianę. Szybko ci minie ten tydzień.

— Może macie rację.. Dobra jakoś to będzie.. Ale póki co to martwię się tą pogoda.. Na prawdę zbiera się na burzę, wieje, pada, chmury są prawie czarne... Channie boję się..

— Będzie dobrze skarbie.. — przytulił mnie i głaskał po głowie, nagle - jakbym przywoła - rozległ się hałas grzmotu i światło pioruna.

Przestraszyłam się i wtuliłam się w Chan'a z całych sił. Czemu aż tak się muszę bać tej burzy...

— Już ćśśś... Wszystko będzie dobrze, jestem tu.. Nic ci nie grozi, Y/N'uś.. Spokojnie..

Dzięki słowom Chris'a lekko się uspokoiłam.

— Możemy już iść się kąpać i spać?

— Jasne, skarbie. Oliwia, pasuje ci?

— Tak, tak. I tak muszę wstać o 3 także dobrze jakbym już poszła spać.

— Ja wstanę z tobą i cie zawiozę, później wrócę wezmę swoje rzeczy i pojadę do dormu żeby wziąć resztę i też pojadę na lotnisko.

— Nie musisz Chan, złapie taksówkę i pojadę na spokojnie, nie musisz tak wcześnie wstawać, nie chce ci robić problemu

— Ale to nie problem... Ja i tak muszę szybciej wstać żeby się przygotować

— No to jak chcesz.. To ja pójdę na górę się wykąpać, okej?

— Dobrze, idź. — Oliwia poszła na górę — A ty Y/N'uś chodź po piżamkę i chodź umyj się na dole ja będę czekał za drzwiami żebyś się nie bała..

— Aaa może wykąpiemy się razem, wtedy nie będę musiała czekać aż się później umyjesz...

— No dobrze, skoro chcesz.. No to chodźmy...

Poszliśmy do góry po piżamy i wróciliśmy na dół do łazienki. Po kąpieli wróciliśmy do sypialni, Chan ustawił budzik i poszliśmy spać.

Na początku mieliśmy mały problem, a raczej ja... Z każdym kolejnym piorunem bardziej się bałam i przez to mocniej sciskałam Chan'a... Ale po jakimś czasie zasnęłam.

Rano, kiedy się obudziłam Chan'a obok mnie nie było. Przecież miał mnie obudzić żebyśmy odwieźli Oliwię, chciałam się i z nią i z Chan'em pożegnać.. No to czeka mnie najgorszy tydzień w moim życiu...

Zeszłam na dół, zawiedziona, załamana. Patrzyłam przez okno i zobaczyłam że samochód Chan'a stoi na parkingu. Za chwilę usłyszałam dźwięk zamka i Chan otworzył drzwi.

Od razu podbiegłam do niego i rzuciłam mu się w ramiona.

— Channie, myślałam że już pojechałeś i mnie zostawiłeś bez pożegnania

— Nie no skąd.. Y/N'uś, pojechałem tylko zawieźć Oliwie, wróciłem i niedługo będę jechał także mamy jeszcze chwilę dla siebie

— A czemu mnie nie obudziłeś, chciałam się z nią pożegnać..

— Uznałem że nie będę cię budził bo spałaś jak zabita a wiedziałem że jak cię obudzę to będziesz miała zły humor, Oliwia nie miała nic  przeciwko więc zostawiłem cie i pojechałem ją zawieźć na lotnisko.

— Ahh no dobrze.. Dziękuję...

Minęło pół godziny i Chan musiał się już zbierać.

— Musze juz jechać, kochanie...

— No cóż.. Będę tęsknić.. — pocałowałam Chan'a ostatni raz w tym tygodniu, najczulej jak mogłam...

— Kocham cię... Muszę jechać...

— Też cie kocham.. Jedź.. Papa...

Miałam łzy w oczach.. Tak bardzo nie chciałam tej rozłąki.. Niby tylko 7 dni a dla mnie katorga...

Wróciłam do pokoju, położyłam się i próbowałam zasnąć.. Nie wychodziło mi to bo chciało mi się płakać ale po jakimś czasie poczułam się senna i odpłynęłam...

~~

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 13, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Café man Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz