17. Zemsta będzie słodka

515 22 0
                                    

Blake

Świat zdecydowanie mnie nie cierpi. Nawet w dzień wolny od pracy nie mogę mieć chwili spokoju. Z silnym bólem głowy siadam na łóżku i zaczynam szukać dzwoniącego nieustannie od kilku minut telefonu.

Wczorajszy wieczór po spotkaniu biznesowym spędziłem w The Grand Boston wspólnie z moimi przyjaciółmi. Skutki są dość opłakane, ponieważ moja głowa boli mnie tak mocno, jakby zaraz miała pęknąć. Chyba znów przesadziłem z alkoholem i co gorsza, nie mam pod ręką Bex, która mogłaby pomóc mi stanąć na nogi.

— Tak? — pytam lekko zachrypniętym głosem, kiedy przykładam telefon do ucha.

— Witaj Blake — odzywa się moja matka. — Masz może kontakt z Xandrem? Nie odbiera ode mnie od kilku godzin.

Zerkam na zegarek, który wskazuje, że za kwadrans będzie już południe.

— Pewnie jeszcze śpi — stwierdzam i przecieram ręką twarz. — Może spróbuj...

— Mógłbyś się z nim jakoś skontaktować? — wchodzi mi w zdanie, a w jej głosie słyszę desperację, jakby naprawdę jej na tym zależało. — To dość pilna sprawa.

— O co chodzi?

Matka wzdycha ciężko, długo zwlekając z odpowiedzią na moje pytanie. Nieco nieuprzejmie ponaglam ją, żeby w końcu wyjawiła mi powód, dla którego tak pilnie musi skontaktować się z Xandrem.

— Chciałabym, żeby przywiózł tu kilka rzeczy Madeleine — tłumaczy. — Jej ojciec o to prosił.

Że co proszę? Marszczę brwi, a senność odchodzi ode mnie jak ręką odjąć. Wstaję z łóżka i podchodzę do okna, z którego rozciąga się widok na panoramę miasta. Na ulicach jak zwykle jest wielki ruch, mimo tego, że jest sobotnie przedpołudnie.

— Mogłabyś mówić nieco jaśniej? — pytam opanowanym głosem.

— Jak by to... Maddie trafiła wczoraj wieczorem do szpitala, zatrzymali ją na dodatkowe badania i potrzebuje kilku rzeczy takich jak dokumenty, które zostawiła w domu — mówi na jednym wdechu.

Z szoku aż opieram ręka o blat stołu. Dlaczego trafiła do szpitala? Dlaczego jest w Chelsea? Kiedy tam pojechała? Co się do cholery stało? Czy stało jej się coś poważnego?

Najchętniej w tym momencie wsiadłbym do auta i jak najszybciej pojechał do szpitala w Chelsea. Najpierw muszę jednak skontaktować się z Xandrem i wziąć dokumenty z mieszkania dziewczyny. Poza tym mam przeczucie, że i tak nie wpuściliby mnie do sali, w której leży. Pielęgniarki wpuszczają tylko rodzinę pacjentów i jej najbliższych przyjaciół, a ja nie zaliczam się do żadnej z tych grup.

— Pożar czy ktoś umiera? — pyta Xander, kiedy w końcu odbiera ode mnie telefon.

Jestem już prawie pod kampusem, w którym mieszka, a po drodze wykonałem jakieś dziesięć połączeń. Za jedenastym odebrał.

— Jedziemy do Chelsea — mówię na przywitanie. — Zaraz będę pod twoim kampusem, potem pojedziemy po rzeczy Madeleine i do szpitala w Chelsea.

Słyszę, jak mój brat przeklina pod nosem i zrywa się z łóżka. Pospiesznie zaczyna szykować się do wyjścia.

— Co się stało do cholery? — pyta. — Coś stało się Mads?

— Wiem tylko tyle, co ty — odpowiadam, starając się zachować spokój. — Nie wzięła dokumentów z domu, więc musimy po nie pojechać.

— Jasne, Lizzy zapewne jest w ich mieszkaniu i nam otworzy. — Coś w jego głosie zdradza, że zadanie to może wcale nie być tak łatwe.

Trap /I/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz