18. Między nami do niczego nie doszło

561 22 0
                                    

Madeleine

Mówi się, że nigdy nie okłamuje się kogoś, kto ci ufa i nigdy nie ufa się komuś, kto cię okłamał.

Coraz ciężej jest mi ukrywać prawdę na temat stanu mojego zdrowia przed bliskimi osobami. Poprosiłam doktora Hayesa i ojca, żeby nikomu o tym nie mówili. To jeszcze nie odpowiedni czas, ale jestem pewna, że prawda w końcu wyjdzie na jaw.

— Jesteś pewna, że wszystko jest w porządku? — pyta mnie chyba po raz setny Michael, kiedy pomaga mi iść w stronę auta stojącego na szpitalnym parkingu.

— Tak, wszystko dobrze — zapewniam go także po raz setny.

Dostrzegam, jak posyła ukradkowe spojrzenia w stronę mojego ojca. Dziś po raz pierwszy mieli okazję się poznać, a fakt, że zataiłam jego istnienie przed ojcem, w niczym nie pomógł. Staram się nie roześmiać, kiedy widzę spojrzenie ojca, pod którym Michael traci całą typową dla siebie pewność siebie.

— Gdzie on jest do cholery? — pyta Xander, kiedy po raz kolejny nie udaje mu się dodzwonić do Blake'a.

Muszę przyznać, że trochę smutno mi z powodu, że nawet na chwilę do mnie nie przyszedł, żeby zapytać o to, jak się czuję. Cóż, Xander i Michael zrobili to za niego. Kilkadziesiąt razy.

— Pojedźmy we trójkę — proponuję.

— Niech będzie — zgadza się ze mną Xander.

Albo mi się wydaje, albo w tym momencie obrzuca pomagającego mi iść bruneta nieprzychylnym spojrzeniem. Zapewne tylko mi się wydawało, z tego, co wiem, między chłopakami układa się naprawdę dobrze i darzą się sympatią. Niezmiernie cieszę się z tego powodu, ponieważ nie chciałabym, żeby Xander nie lubił kogoś, z kim się spotykam. Byłoby to dla mnie naprawdę trudne i chyba nie zdecydowałabym się na podobną relację.

Ludzie odchodzą, ale my na zawsze będziemy razem Mads". Powiedział mi to kiedy oboje mieliśmy zaledwie dziewięć, czy dziesięć lat. Cóż, miał rację.

— Dzwoń, jeśli poczujesz się gorzej — zwraca się do mnie ojciec, kiedy siadam na miejscu pasażera w czarnym aucie Michaela. — Doktor Hayes również będzie pod telefonem.

— Dobrze, dzięki tato — odpowiadam i uśmiecham się do niego.

Od wczorajszego wieczoru praktycznie nie odstępował mnie na krok i razem z panią Rose Harrison pomagali mi w dosłownie wszystkim. Ojciec nieźle wkurzył się na włamywacza lub włamywaczów i postanowił za wszelką cenę dowiedzieć się, kto za tym stoi. Silas Scott to człowiek, który nigdy nie odpuszcza i zawsze wymierza sprawiedliwość. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że mi tym nie imponuje. Niestety nie odziedziczyłam po nim tej zawziętości, a szkoda, czasem mogłaby być dość przydatna.

— Co za głąb zostawia brata w szpitalu — mówi poirytowanym głosem mój przyjaciel, kiedy znajdujemy się na moście nad Mystic River.

— Nie wiem. — Wzruszam ramionami i odwracam się w stronę Xandra, który siedzi na tylnej kanapie. — Może coś mu wypadło. Wiesz może, dlaczego nawet do mnie nie przyszedł?

— Nie wpuścili go — tłumaczy mi. — Piguły uparły się, że tylko rodzina i najbliżsi przyjaciele. Nie wiem, dlaczego wpuścili ciebie — zwraca się do drugiego chłopaka, prowadzącego auto.

— Ma się ten urok osobisty — stwierdza i puszcza mi oczko, na co przewracam oczami.

Może coś w tym jest, ale nie przesadzajmy.

Czyli Blake może jednak chciał do mnie zajrzeć, ale mu nie pozwolono. Mógł przecież podać się za mojego przyjaciela albo kuzyna. Co za różnica, jak i tak nikt tego nie sprawdza. Może uznał, że nie jest odpowiednią osobą do odwiedzania mnie w szpitalu? Ta opcja brzmi dość wiarygodnie.

Trap /I/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz