24. Wszystkie mury upadły

518 20 4
                                    

Blake

Strach, który poczułem po tym, jak dziewczyna nagle przerwała rozmowę ze mną po wejściu do windy, był nie do opisania. Jak najszybciej pojechałem do jej apartamentu, gdzie zastałem jeden wielki bałagan. Wtedy po raz kolejny obiecałem sobie, że pieprzony Trevor za to zapłaci, ale to jeszcze nie czas na to. W tamtym momencie najważniejsze było, żeby odnaleźć Madeleine całą i zdrową.

Zadzwoniłem do Xandra, który z kolei rozmawiał z jej przyjaciółmi, ale niczego nie udało nam się dowiedzieć. W pewnym momencie dostałem wiadomość od nieznanego numeru o treści: „historia lubi się powtarzać i dodawać do gry nowych uczestników". Właśnie wtedy zrozumiałem, gdzie znajduje się Scott. Trevor lubi gierki i nie odpuściłby żadnej okazji, żeby zrobić mi na złość i przy okazji się przy tym rozerwać. Muszę przyznać, że cholernie dobrze mu to wychodzi.

Droga do Chelsea zajęła mi jakieś dwadzieścia minut krócej niż zwykle i złamałem podczas niej pewnie z połowę zasad ruchu drogowego. Nie przejąłem się tym ani trochę. W momencie, kiedy zadzwoniła do mnie Maddie i powiedziała, że jest cała, kamień spadł mi z serca. Byłem już naprawdę blisko.

— Musisz podejść do ulicy, przez deszcz zrobiło się tu straszne bagno i nie wjadę — tłumaczę jej, kiedy wysiadam z auta i zaczynam iść w stronę majaczącego w oddali magazynu.

Czuję przy tym wyraźne déjà vu. Moi znajomi z liceum już kilka lat temu chcieli zrobić żart Madeleine, który skończył się tym, że dziewczyna musiała mieć zakładane kilka szwów na głowie. Mogło dojść do tragedii. Gdyby nieco bardziej niefortunnie upadła na ten krawężnik... Na szczęście nic poważnego się nie stało, podobnie jak tym razem.

Tamtego dnia coś jej obiecałem i znów nie udało mi się dotrzymać danego jej słowa. Uparcie wmawiam sobie, że dbam o jej bezpieczeństwo, ale to tylko czcze gadanie. Staram się, jak mogę, ale sam nie jestem w stanie ochronić jej przed wszystkim. Prawda ta jest bolesna, ale muszę się z nią w końcu pogodzić. Z daleka nie jest się w stanie dbać w pełni o czyjeś bezpieczeństwo. To, że mam trzymać się od niej z daleka i jednocześnie dbać o jej bezpieczeństwo po prostu się wyklucza. Złamię więc jedno z tych postanowień na rzecz jej dobra.

Czasy stały się niespokojne, więc muszę zacząć podejmować bardziej radykalne kroki. Teraz będę potrzebować pomocy Devona bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Simpson jest moim przyjacielem oraz dłużnikiem, więc mogę na niego liczyć. Jakiś czas temu użyłem swojej pozycji i pieniędzy, żeby wyciągnąć go z gówna, w które się wplątał. Dzięki mnie stanął na nogi i zaczął budować swoje małe imperium, używając do tego nie do końca legalnych środków. Grunt to, że mu się to udało i teraz dzięki jego ludziom mogę mieć oko na Madeleine i działania, które podejmują Trevor i jego ludzie.

Dlaczego ta banda pojebów nie mogłaby normalnie się ze mną porozumieć? Najwyraźniej to, że spłaciłem dług, nie wystarczyło. Muszą mieć ze mną jeszcze jakieś nierozwiązane sprawy, o których istnieniu nie mam pojęcia. Z osobami, od których  lata temu dostawaliśmy towar, mam już wszystko uregulowane. Dla nich stałem się niewidzialny. Łatwo nie było, ale w końcu się udało. Mike także się wykaraskał. Jedynie Devon, Trevor i dwóch naszych przyjaciół z czasów liceum nadal w tym siedzą, ale Simpson zmienił nieco zasady gry i teraz jest panem własnego losu.

— Już idę — odpowiada Maddie. — Strasznie leje i mało co widać.

To prawda, pogoda jest okropna. Nie widać niczego dalej niż metr przed sobą. Stare lampy uliczne w niczym nie pomagają.

— Zaraz u ciebie będę — zapewniam ją, kiedy idę po błocie w stronę opuszczonego magazynu.

— Daję sobie radę — zapewnia mnie. — Kurde... — mówi pod nosem. — Chyba cię widzę.

Trap /I/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz