28. Cicha woda

485 22 0
                                    

Madeleine

Ostatnio coraz częściej muszę mierzyć się z tym, że nikt nie jest w stanie odpowiedzieć mi na moje pytania. Mimo tego, że od mojego spotkania z tajemniczym mężczyzną minęły już trzy tygodnie, nadal nikt nie jest w stanie ustalić, kim on był. Xander upierał się, że musiał być to przebrany Trevor albo jego człowiek, bo kto inny mógłby wymyślić coś takiego. Sprawdziliśmy nieznany numer, ale nie ma go w bazie danych. Jakby w ogóle nie istniał. Nie dostałam też żadnej kolejnej wiadomości. Przez jakiś czas sądziłam nawet, że cała sytuacja nie miała miejsca, ale przecież nie zwariowałam, a przynajmniej taką mam nadzieję.

— Chyba zaraz zwymiotuję — odzywa się Xander, kiedy w eleganckich strojach zmierzamy w stronę sali, gdzie lada moment ma się odbyć nasz pierwszy poważny egzamin.

Przez cztery kolejne dni będziemy musieli napisać cztery egzaminy. Muszę przyznać, że nie stresuję się aż tak bardzo, jak przypuszczałam, że będę. To nie tak, że się nie denerwuję, ale patrząc na chociażby Xandra, dochodzę do wniosku, że jestem nad wyraz spokojna.

— Będzie dobrze — przekonuję go i posyłam mu pokrzepiający uśmiech.

Mam prawo do optymizmu, ponieważ mam świadomość, że przez ostanie tygodnie naprawdę pilnie się uczyłam i mam cały materiał w małym paluszku. A przynajmniej taką mam nadzieję. Miałam tyle czasu, ponieważ nikt mi go nie uprzykrzał. Ludzie Trevora, jak i on sam dali nam na razie spokój. Chwilo trwaj! Mogę się jednak założyć, że tak łatwo nie dali nam się spławić i prędzej czy później ponownie w jakiś sposób się z nami skontaktują.

Najbardziej denerwuje mnie to, że nie możemy zgłosić sprawy na policję. Blake wytłumaczył mi, że jeśli bym to zrobiła, to jego starzy przełożeni mogliby mieć o to pretensje, a muszę mu wierzyć, że nie chcę mieć w nich swoich wrogów. Uwierzyłam mu na słowo. Nie chcę mieć w nikim swojego wroga. Z natury jestem bardzo ugodową osobą i nie lubię żyć w konfliktach. Liczę na to, że sprawa z bratem Michaela prędzej czy później się wyjaśni. Zastanawia mnie tylko jedno — co zrobił mu Blake i jego przyjaciele, że tak bardzo chce się na nich odegrać? Może jestem przewrażliwiona, ale mam przeczucie, że kryje się za tym jakiś drugie dno.

— Powodzenia mała kryminalistko — odzywa się Michael i podnosi dłoń, jakby chciał pogładzić mnie po policzku, ale ręka zamiera mu w połowie drogi, więc tylko odchrząkuje i posyła mi delikatny uśmiech.

— Dzięki. — Odwzajemniam uśmiech i krótko się do niego przytulam. — Tobie nie życzę powodzenia, ponieważ i tak wszystko zaliczysz na sto procent — stwierdzam i przewracam oczami.

— Kujon — dodaje Xander. — Ja nie wiem jak to możliwe, że uczysz się tyle, co my, a masz tak dobre wyniki.

— Trzeba urodzić się geniuszem — odpowiada Michael i uśmiecha się do nas szeroko.

— Zabawne — kwitujemy w tym samym czasie z Xandrem.

Abby podchodzi do mnie, uprzednio życząc powodzenia swojemu chłopakowi. Dziewczyna staje koło nas i zaczyna nerwowo poprawiać swoją idealnie wyprasowaną sukienkę.

Ja mam na sobie zwykłą, białą koszulę, czarne spodnie garniturowe i żakiet do kompletu. Mogę się założyć, że pan Ross nie przepuści okazji, żeby wytknąć mi, że większość studentek przychodzi na sesje w spódniczkach i w sukienkach. Po pierwsze, mam to gdzieś i będę ubierać się, jak tylko zechcę, a po drugie, wszystkie sukienki są na mnie przyduże, więc musiałam zdecydować się na jakiś zamiennik. Na całe szczęście jestem umówiona z Bex na przedświąteczne zakupy, żeby wyposażyć nieco swoją garderobę oraz kupić prezenty moim bliskim.

Trap /I/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz