2. Przekonanie, a ułuda

924 36 10
                                    

Witam i życzę miłego czytania <33

***

Madeleine

Do końca naszego pobytu w apartamencie Blake'a wciąż posyłam mu ukradkowe spojrzenia, których nie zauważa. A przynajmniej mam taką nadzieję.

— Dzięki, że zająłeś się Busterem — mówi szatyn do brata, kiedy kierujemy się w stronę wyjścia.

— Żaden problem — odpowiada Xander i się uśmiecha. — Polecam się na przyszłość. Karmienie psa zwróciło mi się z nawiązką, kiedy mogłem choć przez tydzień wyrywać dziewczyny na apartament z widokiem na panoramę miasta.

Po jego słowach wychodzimy i idziemy w stronę windy. Czuję na plecach czyjś uważny wzrok. Odwracam się przez ramię i napotykam na sobie spojrzenie dwóch par oczu.

— Pozdrów koniecznie ojca — mówi słodkim głosem rudowłosa uwieszona na ramieniu Blake'a.

— Do zobaczenia, Madeleine — dodaje szatyn i posyła mi delikatny półuśmieszek.

Coś ściska mnie w żołądku. Ten wyraz twarzy pamiętam doskonale. Od zawsze serwował podobny półuśmieszek swojej matce, kiedy ta przyłapywała go na czymś nieodpowiednim lub gdy przekonywał mnie i Xandra do kolejnego genialnego pomysłu, przez który cała nasza trójka wpadała w tarapaty.

Miło mi choć na chwilę przenieść się wspomnieniami do tamtych czasów, które teraz wydają się tak odległe.

— Pozdrowię — zapewniam Bex, kiedy winda zatrzymuje się na szesnastym piętrze z charakterystycznym piknięciem.

Na dworze jest chyba jeszcze zimniej niż wczoraj. Opatulam się swoim ciemnym płaszczem i chowam ręce do kieszeni. Wiatr wieje prosto w moją twarz i rozwiewa mi moje kasztanowe włosy w każdą możliwą stronę. Zapewne zanim zdążymy dostać się do mojego mieszkania, moje włosy będą przypominać ptasie gniazdo.

— Nie powiem — zaczyna mój przyjaciel i przygląda mi się z głupawym uśmieszkiem. — Wyglądasz prawie jak chodząca reklama Vogue'a.

— Przestań. — Przewracam oczami i spoglądam na swoje ubrania.

Luźne jeansy z przydługimi nogawkami zdecydowanie nie pasują do wysokich, czarnych szpilek, które mam na stopach. Parskam śmiechem, kiedy dostrzegam Xandra, który stoi z dumnie wypiętą piersią w swoim wczorajszym ubraniu z jedną tylko zmianą. Chłopak zapomniał przebrać szare dresy należące do jego brata na swoje spodnie.

— Cholera — mówi pod nosem i odgarnia kosmyki włosów, które wpadają mu do ust i oczu. — Oboje wyglądamy jak chodząca reklama Vogue'a.

Wsiadamy do auta, kiedy kierowca Ubera przyjeżdża po nas po zaledwie kilku minutach. Droga do apartamentowca zajmuje nam dość sporo czasu. Przyglądam się widokom mijanym za szybą pojazdu. Mam wrażenie, że na poznanie miasta będę potrzebować naprawdę dużo czasu, a i tak nigdy nie zdołam poznać go w całości.

Staram się zajrzeć w głąb wszystkich mijanych uliczek i zaułków. Chciałabym zwiedzić je wszystkie. Jak na razie moim ulubionym miejscem w Bostonie oprócz uczelni i wynajmowanego apartamentu jest Armenian Heritage Park w dzielnicy North End, który jest zaledwie kilka minut drogi piechotą od mojego miejsca zamieszkania.

Trap /I/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz