Rozdział piętnasty

19 4 0
                                    

Kiedy minęliśmy znak zwiastujący, że wjeżdżamy do mojego rodzinnego miasta, wiedziałam, że dzielą nas zaledwie minuty od pojawienia się w domu. Razem z Fabianem od tego momentu milczeliśmy, jakbyśmy podświadomie wiedzieli, że od tej chwili wszystko diametralnie się zmieni, a to, co dotychczas wydawało nam się kolorowe, stanie się czarno – białe.

A to wszystko za sprawą jednego Wygnańca i wiadomości, jaką mi przekazał.

Liczy się to, abyś wiedziała, co cię czeka. Ten, który pokona was wszystkich, zada ci bardzo brutalną śmierć. Odbierze to, co kochasz. By później zdobyć to, co posiadasz od niedawna.

Ich plan był bardzo prosty – odebrać dar Wybrańcom. Zmienili zasady gry - już nie chodziło tylko o zemstę na Lucyferze, o czym wiedziałam już od dawna. Ale postanowili mi o tym przypomnieć.

Chcą odebrać mi to, co najcenniejsze. Sprawić, bym cierpiała.

- Dosyć intensywnie myślisz – przerwał nagle ciszę Fabian wjeżdżając na dróżkę, która prowadziła wprost do naszego domu. - Wyglądasz tak, jakbyś próbowała rozwiązać trudną zagadkę.

Westchnęłam lekko sfrustrowana.

- Ten Wygnaniec i jego słowa. Wciąż nie daje mi to spokoju. Odnoszę wrażenie, że to czysta głupota przekazać mi ich plany. A jednocześnie czuję, jakby w tym wszystkim było drugie dno.

Fabian zatrzymał samochód przed naszym domem.

- Monika – powiedział poważnym tonem, odwracając ku sobie moją twarz. - Richard przecież powiedział, że spróbują się czegokolwiek dowiedzieć. To, co do nas należy to czekać i pozabijać tyle zagrażających nam Wygnańców, ile się da.

Uśmiechnęłam się smutno. Mój mąż miał rację i na pewno Lucyfer, wraz ze swoimi demonami, postarają się dowiedzieć jak najwięcej o poczynaniach Wygnańców.

- Tak wiele się wydarzyło – wzięłam głęboki wdech. - To za dużo, nawet jak dla mnie.

Fabian zaśmiał się krótko, pochylając się, aby skraść mi szybkiego buziaka.

- Ciągle to powtarzam, ale powiem to ponownie: nie jesteś sama, Monika.

Otworzyłam usta, aby zapewnić go, że jestem tego świadoma, kiedy kątem oka zauważyłam, że drzwi wejściowe się otwierają.

Zamrugałam zaskoczona, kiedy Connor zatrzymał się przed samochodem z szerokim uśmiechem na twarzy.

- Mama! Tata! - krzyknął, na co wręcz wypadłam z auta, by po chwili pochwycić syna w swoje bezpieczne dla niego ramiona.

- Connor. - wyszeptałam, czując, jak obejmuje mnie swoimi malutkimi rączkami. Jego ciepło, zapach i radosny śmiech odbił się echem w mojej duszy, sprawiając jednocześnie, że moje serce zaczęło szybciej bić.

- Tęskniłem za wami. - powiedział, spoglądając na mnie, a w jego błękitnych oczach pojawił się przebłysk różu.

- My za tobą też, synku. - rzekł Fabian, dołączając do nas. Ja nie byłam w stanie nic z siebie wykrztusić, kiedy nagle dotarło do mnie, w jak wielkim niebezpieczeństwie znajduje się mój syn.

- Szybko wróciliście. - zmarszczył czoło.

- A co? Chcesz się nas pozbyć?

Na stwierdzenie Fabiana szybko pokręcił głową.

- Nie! Cieszę się, że jesteście znowu w domu!

Powstrzymałam potok łez, który z całych sił cisnął mi się do oczu. Uśmiechnęłam się do mojego małego chłopca i ucałowałam go w czoło.

W zasięgu kłów - tom 3 (seria: Sługi Szatana)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz