Rozdział czterdziesty-pierwszy

16 4 0
                                    

Powoli, spoglądając na kamienną ścieżkę, schodziliśmy w dół zbocza, by za kilkanaście metrów wspiąć się po niewielkich rozmiarów pagórku gdzie, być może, czekał na nas Richard.

- Jesteś pewna, że idziemy w dobrą stronę? – zapytałam Janette, która szła przodem. Choć był koniec października i w górach zaczynało się robić coraz zimniej to wampirzycy wcale to nie przeszkadzało. Ubrana, jak zwykle, w czerń, a w przede wszystkim krótki rękaw, prezentowała się całkiem nieźle, jakby była gotowa na bój z Wygnańcami.

Podobnie Damian, który zamykał nasz krótki pochód gęsiego. Standardowo nie miał na sobie górnej części garderoby. Stwierdził, że woli być przygotowany i rozwinął swoje czarne skrzydła, które w tej chwili spokojnie spoczywały na jego plecach.

Dwóch moich przyjaciół było gotowych na spotkanie z demonem i na całą rozmowę, jaka nas czekała. W przeciwieństwie do mnie - miałam przeświadczenie, że zaczyna ogarniać mnie strach.

Zapięłam mocniej czarną kurtkę, kiedy dreszcz wywołany zimnem omiótł mnie od stóp do głów.

- Tak. Pani Felicja dokładnie mi wszystko wytłumaczyła.

Przytaknęłam, choć Janette wcale mnie nie widziała.

- Szkoda, że nie mamy więcej czasu. Chętnie bym pochodził po górach. – powiedział Damian.

- Podejrzewam, że każdy z nas wolałby być gdzie indziej. – westchnęłam, wspinając się po delikatnie stromych kamieniach.

- A ja im dłużej o tym myślę, tym coraz większe mam pragnienie, by skopać dupę tym zasrańcom.

- A nie sprzeciwić się rozkazowi Lucyfera?

Janette parsknęła śmiechem.

- To również.

- Ale przynajmniej część faktów została wyjaśniona.

Janette zatrzymała się na słowa Damiana.

- To znaczy? – zapytała, gdy ja spojrzałam na mężczyznę, unosząc brew.

- Wygnańcy praktykują zakazaną magię – wzruszył ramionami. – Jeśli dzięki niej stworzyli demony, to z jej pomocą... – tu spojrzał na mnie smutno. – Mogą odebrać też dar.

Zmarkotniałam natychmiast, rozumiejąc, że wyjaśnienie Damiana ma jak najbardziej sens. A to oznaczało dla nas zagładę, ponieważ Wygnańcy w końcu znaleźli sposób, by zdobyć to, o co tak długo już walczą.

- Nie jest to najlepsza informacja – zgodziła się Janette. – Dlatego musimy powstrzymać Wygnańców. Monika.

- Tak?

- Liczę, że masz jakiś plan w głowie, co do przekonania demonów?

- Demonów? – wzdrygnęłam się, kiedy dziewczyna kontynuowała spacer pod górkę. Poszłam w jej ślady. - Przecież mamy spotkać się z Richardem. I to o niego najbardziej się martwię. Nie wiem, jak go mam przekonać.

- Janette, zapomniałaś, że Monika nie jest już wampirem? – spytał Damian, nie zwracając uwagi na moje słowa. Zmarszczyłam czoło.

- Zdarza mi się – wyciągnęła ku mnie rękę, by pomóc mi wejść na wysoki kamień. – To jednak nie oznacza, że nic nie poczuje.

- O czym wy...

I tak jak powiedziała Janette, poczułam to. Moc tak niewyobrażalnie silną, która zapewne zdmuchnęłaby mnie z kamienia, gdyby nie fakt, że Janette wciąż trzymała moją dłoń. Sparaliżowała mnie od zewnątrz na tyle, że nie potrafiłam się ruszyć. Oddziaływała na mnie o wiele za mocno, do czego nie byłam przyzwyczajona.

W zasięgu kłów - tom 3 (seria: Sługi Szatana)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz