Rozdział szósty

22 6 0
                                    

Zapomniałam już jak Fabian dobrze tańczy.

Niezależnie od tego, czy był to taniec wolny, czy szybki, jaki wykonaliśmy w jednym z helsińskich klubów, jeszcze nie tak dawno temu, będąc w jego ramionach czułam się nie tyle, co bezpieczna, ale i szczęśliwa.

Stałam się żoną tego mężczyzny. I nawet tłum gapiów, jaki się w nas wpatrywał, kiedy Fabian zaczął prowadzić mnie w naszym wspólnym, pierwszym tańcu, jako mąż i żona, nie sprawił, że czułam dyskomfort. Wpatrzona w twarz wampira i jednocześnie skupiona, by dopasować się do jego kroków, całkowicie zapomniałam o tych, którzy nas otaczali, jak i o całym bożym świecie i problemach, z jakimi ostatnimi czasy się borykałam.

- Wyglądasz na rozluźnioną. - szepnął mi do ucha Fabian, kiedy goście do nas dołączyli.

- Oczywiście – uśmiechnęłam się do niego. - Mam świadomość, że już po wszystkim.

- Nie do końca – pokręcił głową z zadowoleniem. - Jeszcze trochę nas czeka.

Gdy tylko to powiedział, w mojej głowie zaczęły pojawiać się przeróżne obrazy tego, co nas czeka.

- Najważniejsze jednak mamy za sobą. - udało mi się wykrztusić. Fabian najwyraźniej widząc, w jaki sposób zadziałało na mnie jego stwierdzenie, kontynuował gierkę dalej:

- A mimo to chciałbym usłyszeć jeszcze setki razy, jak składasz przysięgę małżeńską. To był cudowny moment.

Westchnęłam zadowolona, spoglądając po raz któryś dzisiejszego wieczoru na moją obrączkę. Kątem oka jednak przyglądałam się też bawiącym się gościom. Było ich więcej, niż z początku sądziłam, ale mimo wszystko dobrze było zobaczyć twarze ludzi, którzy wspierali nas i świętowali razem z nami.

Nawet mój tata, tańczący nieopodal z mamą, ciągle się uśmiechał i wpatrywał w kobietę, jakby to oni dzisiaj wzięli ślub. Ale dzięki temu wiedziałam, że moja rozmowa z ojcem nie poszła na marne.

A spoglądając na tą dwójkę, w których oczach czaiła się miłość, jaką wobec siebie czuli i ja poczułam parcie, by zwrócić się do Fabiana:

- Kocham cię, panie Torres. - powiedziałam.

- A ja ciebie, pani Torres.

Nachylił się ku mnie i pocałował. Z mojego gardła wydobył się jęk.

- Dwa pieprzone dni nie miałem cię w objęciach – wychrypiał. - I nie potrafię się tobą nasycić.

Objęłam go za szyję, przyciągając jeszcze bliżej. Fabian całował mnie z czułością i niesamowitą zmysłowością, która prawie zwaliła mnie z nóg. Również nie potrafiłam nasycić się tym mężczyzną, co doprowadzało do tego, że pragnęłam więcej. Szczególnie wtedy, gdy Fabian z delikatnością, wsunął powoli język, który po chwili złączył się w zmysłowym tańcu z moim. Wtedy byłam bliska znalezienia odpowiedniego, zacisznego kąta i nacieszenia się Fabianem.

On zrozumiał, co miałam na myśli, kiedy wszczepiłam palce w jego włosy. Poczułam, jak się uśmiecha, a jego dłonie wędrują po moich plecach. Nie obchodziło mnie zupełnie nic, z wyjątkiem Fabiana, który swoimi niesamowitymi ustami pokazał mi, jak bardzo mnie kocha... I pragnie.

- Jak to napisał Sienkiewicz? - usłyszeliśmy głos, tuż obok nas. Oderwaliśmy się od siebie. - Kończ waść, wstydu oszczędź?

Spojrzałam na zniesmaczoną minę Richarda. Fabian na jego widok przewrócił oczami.

- Nikt ci nie każe nas podglądać. - stwierdził wampir, wypuszczając mnie z objęć. Ja natomiast z uśmiechem kręciłam głową.

- Wybacz, Fabianie, ale żadna piękna kobieta nie chce mi towarzyszyć w tańcu, więc stwierdziłem, że zepsuję wasz moment.

W zasięgu kłów - tom 3 (seria: Sługi Szatana)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz