Kilka dni po wydarzeniach w moim pokoju nadarza się dla mnie kolejna okazja do wydostania się z tego więzienia. Po kolacji, którą grzecznie zjadłam, siedzę na kanapie z opaską na oczach. Jakub jest u siebie w gabinecie. Już mam wstać i iść do pokoju, kiedy słyszę dzwonek do drzwi. Zamieram. Pewnie powinnam wstać i wyjść z salonu, ale nagle nie mogę się ruszyć. Czuję jakiś dziwny paraliż ze strachu przed tym, kto postanowił odwiedzić Jakuba. Tym bardziej powinnam zniknąć z pola widzenia, ale nie potrafię.
Mężczyzna idzie otworzyć i chyba nie zauważa, że siedzę na kanapie.
- Kto tam?- pyta, nie otwierając drzwi.
- Gastronomie- słyszę za drzwi. To brzmi jak... Dostawca jedzenia! Catering!
Serce mało nie wyskoczy mi z piersi. To moja szansa. Może on mi pomoże. Może wezwie policję i w końcu zostanę odnaleziona. Niewiele myśląc, wstaję z kanapy i najciszej jak umiem, podglądając trochę od dołu opaski, żeby na nic nie wpaść, idę w kierunku drzwi, które właśnie się otwierają. Nie czekam na rozwój wydarzeń. Biegnę do drzwi i dosłownie wpadam na mężczyznę, którym stanowczo nie jest Jakub. Jest nim więc dostawca.
-Help me. Please. I've been kidnapped- mówię panicznie, pokazując na swoją opaskę. Dlaczego jej nie ściągam? Nie wiem. Czuję, że nie powinnam.
Cały czas powtarzam, żeby mi pomógł, a on milczy. Nie, proszę, tylko nie to.. On musi mi pomóc! Niech coś zrobi! Zapada cisza, którą przerywa tylko mój szloch.
Jakub mówi coś do dostawcy po niemiecku, słyszę szelest banknotów oraz stukanie palców o ekran komórki. Płaczę jeszcze bardziej.
- Uspokój się- słyszę Jakuba i mam ochotę prychnąć. Jestem załamana. Nie zwracam na niego uwagi i nadal płaczę.
- Powiedziałem, żebyś się uspokoiła- syczy mi do ucha i łapie mnie mocno za przedramię. Jaką byłam idiotką, myśląc, że to się uda? Jestem totalnie przerażona. To mój koniec.
Dlaczego dostawca mi nie pomógł? Dlaczego tak po prostu mnie zignorował? Obojętna jest mu krzywda drugiej osoby? A może został zastraszony? Albo przekupiony, żeby milczał?
Jakub wciąga mnie ponownie do mieszkania i zamyka drzwi. Następnie zostawia mnie i gdzieś idzie. Obejmuję się ramionami, pociągając nosem.
- Chodź tu- mówi gdzieś z oddali. Marszczę czoło. Jak mam do niego dojść? Nawet nie wiem, gdzie dokładnie jest. Ruszam powoli w jego kierunku, a przynajmniej tak mi się wydaje. Pociągam co chwilę nosem. Nie mogę przestać płakać i nie wiem, czy robię to bardziej z własnej głupoty czy z tego, że obcy człowiek był względem mnie tak obojętny.
- Długo mam jeszcze czekać?- jest słyszalnie zniecierpliwiony.
Co za dupek!
Wpadam na komodę, uderzając się w udo. Przeklinam pod nosem.
- Mam dość niańczenia cię, rozumiesz?!- ryczy nagle, a ja aż podskakuję pod wpływem jego krzyku.- Co ty sobie wyobrażałaś, co?!
Podchodzi do mnie, ściska mnie za łokieć i ciągnie gdzieś. Chyba do salonu.
- Przez ciebie za milczenie musiałem mu zapłacić dwadzieścia tysięcy euro!
Nie zastanawiam się, jak to zrobił, bo nie jest to w tym momencie ważne. Tu się waży mój los.
- Przepraszam..- szepczę przez łzy. Niemal się nimi duszę.
Mężczyzna siada chyba na kanapie, a mnie przerzuca sobie przez kolano. Ze zdezorientowania ściągam ku sobie brwi. Co on..? Wymierza mi mocnego klapsa, a ja zaciskam mocniej powieki. Ból jest nie do opisania, a on nie przestaje. Błagam żeby tego nie robił, krzyczę, szarpię się, ale nic to nie daje. To jest chore. Normalnie popieprzone. I do tego tak bardzo boli.. Już wolałabym dostać w twarz niż być bita po tyłku jak dziecko.
- Wystarczy- mówi w końcu, wstając. Ciągnie mnie za sobą do góry. Nie mogę ustać na nogach, dlatego mnie podtrzymuje.- Nie ręczę za siebie następnym razem- grozi, a ja zachodzę się szlochem.- Chyba byłem dla ciebie za dobry.
Bierze mnie na ręce i bez słowa zanosi do „mojego" pokoju.
- Cały czas ryczysz- mówi, jakby to było jakieś ogromne przewinienie.
A czego on się spodziewał po czymś takim? Nie rzucę mu się przecież w ramiona.
- Przebierz się- rozkazuje ze złością.
- Ok. Zrobię to- oczywistym jest, że czekam aż wyjdzie.
- Teraz.
- Chyba sobie żartujesz. Nie rozbiorę się przy tobie- próbuję opanować drżenie głosu.
Podchodzi do mnie i łapie moją rękę, ściskając ją w nadgarstku. Tym bolesnym gestem chce mnie najwidoczniej zmusić do działania.
- Jesteś chory!- wybucham nagle. Szarpię się jak głupia. Mam go serdecznie dość.
- Zamilcz- ostrzega spokojnie, co jeszcze bardziej mnie rozjusza.
- Jesteś...- nim kończę zdanie, jego usta lądują na moich, zamykając je w pocałunku. Znowu to robi! Mam nadzieję, że nie ma jakiejś chorej obsesji na moim punkcie, bo te jego pocałunki są co najmniej przerażające. Odpycham go z całych sił.
- Lubisz pastwić się nad słabszymi?!- pytam z furią. Nikt nie kazał mu mnie przetrzymywać ani traktować jak worek ziemniaków. Chcę być po prostu wolna, a coraz dobitniej dociera do mnie, że on nie zamierza mnie wypuścić. Tylko po co mu to? Jestem jak ozdoba w jego domu, która czasami o sobie przypomni.
- Chyba za dobrze cię traktowałem. Nie potrafisz pokazać ani odrobiny szacunku.
- Szacunku?! Za więzienie mnie tutaj?!
Znowu mnie łapie, tym razem w pasie. Próbuję się wyrwać, ale nie mam żadnych szans, czując jego muskularną budowę ciała. Emanuje władzą i siłą, może zrobić ze mną co tylko chce. Nim zdążyłam zareagować, niemal rzuca mnie na łóżko. W ułamku sekundy znajduje się nade mną. Próbuję go odepchnąć, ale z marnym skutkiem. Z trudem przełykam gorzką ślinę, czując gulę w gardle. Przeraża mnie myśl o gwałcie. To najgorsze co może mnie spotkać. Zniosę wszystkie poniżenia, ale nie to.
- Jeżeli mnie pocałujesz, może postaram się zapomnieć o twoim dzisiejszym występku.
Przecież już mnie za to ukarał! Mało mu?! Ile będzie trwała ta kara?
- J..ja naprawdę przepraszam za to co zrobiłam- jestem cała mokra od łez, a coraz to nowe wypływają mi spod opaski wprost na policzki.
- Słowo 'przepraszam' tym razem nie wystarczy.
Chyba naprawdę nie mam innego wyjścia. I tym razem dla własnego spokoju zamierzam spełnić jego żądanie.
Nie przestając płakać, kładę dłoń na jego szorstki policzek. Następnie robię to samo z drugą. Kciukami dotykam kącików jego ust, wzdychając ciężko przez łzy. Niech wie, że żadna to dla mnie przyjemność. Muszę się nieźle nagimnastykować, żeby dosięgnąć do jego twarzy. Mam dziwne wrażenie, że celowo mi tego nie ułatwia. Następnie po prostu to robię. Zaciskam mocno powieki, starając się o tym nie myśleć i go całuję co od razu oddaje. Z moich ust wydostaje się niekontrolowany pisk, kiedy wdziera się językiem w moje usta. Daję za wygraną i oddaję pocałunki. Dostał to, czego chciał. Mam nadzieję, że teraz przynajmniej da mi spokój. Ale on nadal mnie całuje. O, nie, dłużej tego nie zniosę. Odpycham go, co wcale nie jest takie proste.
- Masz, co chciałeś. Czy mogę teraz zostać sama, żeby móc poużalać się nad swoim marnym losem?
- Uwierz, mogłoby być z tobą dużo gorzej- podnosi się do pozycji siedzącej. Ja nadal leżę bez ruchu.
- Łaskawca- prycham.
- Udam, że tego nie słyszałem- mówi i wychodzi, zostawiając mnie z kolejnym milionem myśli. Z tą różnicą, że dzisiaj jestem załamana swoim losem. Dogłębnie dotarło do mnie, że nikt mi nie pomoże. Muszę polegać tylko na sobie, a to mieszkanie to jakaś pieprzona forteca.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Instagram: natulla.watt
<3
CZYTASZ
W IMIĘ WOLNOŚCI [ZAKOŃCZONA]
RomanceKiedy zostaje porwana młoda dziewczyna, każdy jej dzień wypełniony jest bezsilnością, bólem, tęsknotą za normalnym życiem i obezwładniającym strachem. Ale ona nie zamierza się poddać, chce walczyć o swoją wolność. Bohaterowie wciągają w niebezpieczn...