49

921 58 6
                                    

To co dzieje się w mojej głowie to jeden wielki żart. Ja tu się zamartwiam, ledwo funkcjonuję, a on zabawia się ze swoją byłą! No cholera jasna! Dobre mi odbicie brata!

Z wściekłością podnoszę telefon z chodnika. Przeklinam siarczyście pod nosem, widząc rozbity ekran. Z furią wrzucam go do torebki i wracam do mieszkania dużo szybciej niż normalnie zajmuje mi pokonanie tej drogi. Zamykam drzwi tak mocno, że mam wrażenie, że za chwilę wylecą z zawiasów. Kamila aż wzdryga się na mój widok, zamierając z kanapką w połowie drogi do buzi. Bez słowa rzucam moim telefonem w jej kierunku, na którego pękniętym ekranie włączone jest zdjęcie. Już i tak muszę zanieść go do serwisu, więc mało mnie to interesuje kiedy przyjaciółka nie łapie go i upada z hukiem na płytki. Kamila szybko podnosi go do góry, a widząc fotografię, otwiera szeroko buzię, a następnie wypluwa do zlewu częściowo przeżute jedzenie.

- O ja pierdolę- mówi jedynie, nie odrywając wzroku od mojego telefonu.

- Nienawidzę skurwiela!- drę się, rzucając torebkę gdzieś w kąt.- Ja tu mało nie osiwieję, a ten pierdoli się z byłą żoną!- Kamila patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami i chyba chce mi coś powiedzieć, ale nie daję jej dojść do słowa.- Dziewięć pierdolonych dni ledwo funkcjonuję omamiona jego bajeczką o odbiciu brata! Dziewięć dni, Kamila!- krążę po kuchni i słowo daję, mam ochotę coś rozwalić. Wchodzę do salonu, gdzie mam trochę więcej miejsca na swoją wściekłość. Kamila staje pomiędzy pokojem dziennym a kuchnią, a wygląda, jakby bała się własnego cienia.

- Wiedziałem, że mnie nienawidzisz, ale nie sądziłem że aż tak- dociera do nas spokojny, opanowany głos.

Patrzę przed siebie i prawie dławię się śliną. Ja pierdolę. Jakub pokonuje właśnie korytarz i zmierza w moją stronę. Musiał być w łazience, kiedy przyszłam. Ma na sobie szary, dopasowany golf, który opina jego szerokie ramiona i wąską talię, a rękawy podwinięte ma do łokci. Chyba totalnie postradałam zmysły. Dlaczego mi się to podoba?

- Kamila, zostawisz nas?- patrzę na niego z nienawiścią, kiedy wypowiada to zdanie, a przyjaciółka w jednej sekundzie odwraca się i wychodzi z pomieszczenia z podkulonym ogonem. Może ona się go boi, ale nie ja! Jestem na tyle wkurwiona, że totalnie nad sobą nie panuję. Nawet jego obecność niczego nie zmienia po tym co zobaczyłam kilkanaście minut temu.

- Za kogo ty się uważasz?! Sądzisz, że możesz ot tak tu wchodzić bez pytania i wtrącać się w prywatne rozmowy?!- chwytam za krzesło i z rozmachem chcę przewrócić je na ziemię. Jakub chwyta je w locie milimetry nad ziemią. Skurwiel.

- Ty idioto jeden!- chwytam za szklankę, rzucając nią w jego kierunku. Szkło roztrzaskuje się o ścianę przy jego głowie.

- Lidia? Co ty wyprawiasz?- rzuca mi groźne spojrzenie.

Chwytam jakąś ozdobę z półki i rzucam w niego, ale robi unik.

- Mam do ciebie niemiłosierną cierpliwość, ale zaczynasz przeginać- ostrzega.

Zaczynam rzucać w niego wszystkim co mam pod ręką, zapominając, że są to moje rzeczy, nad którymi pewnie później będę płakała.

- Jesteś kłamcą!

Na te słowa Jakub rusza w moim kierunku, a z każdym jego krokiem moje serce tłucze w piersi coraz głośniej. Odruchowo odrobinę się cofam, ale upominam samą siebie i sekundę później dumnie staję z wysoko uniesioną głową. Muszę się z nim zmierzyć.

Już nie pamiętam kiedy byłam na kogoś tak wściekła. Czuję się niemal zdradzona. Kurwa! A nie powinnam, bo niczego między nami nie ma! Przynajmniej niczego określonego.

Nie może podejść bliżej. Nie może, bo inaczej stracę swoją strefę komfortu. Wykorzystuję fakt, że nie jest czujny i wyciągam zza jego spodni broń, która jest pierwszym, co rzuca mi się w oczy. Od razu robi duże oczy, próbując odebrać mi spluwę.

W IMIĘ WOLNOŚCI [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz