30

1.2K 62 3
                                    

Otwieram oczy i widzę światło- jasne, białe. Leżę w łóżku, ale nie jest to moje łóżko. Ściany wyłożone są białymi płytkami, otaczają mnie ludzie ubrani w niebieskie stroje- wchodzą i wychodzą, kręcą się wokół jak mrówki w mrowisku. Widzę, że ze sobą rozmawiają, ale ich nie słyszę. Nie pozwala mi na to okropny szum w uszach i dźwięk maszyn stojących wokół łóżka. Przed sobą widzę też czarny telewizor, a na nim wykres, jaki tworzą faliste linie.

Jestem w szpitalu. Próbuję przypomnieć sobie, co się stało, ale mam w głowie pustkę. Staram się poruszyć, ale moje ramiona i nogi okazują się być niesprawne, zbyt ciężkie.

- Jakub..- szepczę kiedy jakieś dziwne wspomnienie jego osoby nawiedza moje myśli. Pali mnie w gardle, męczy bolesne pragnienie.

- Witam, panią! Miło panią widzieć- przed moimi oczami pojawia się kobieta. Nie potrafię skupić na niej wzroku. Wszystko dziwnie wiruje.

- C..co.. s..sie...- dukam. Moje narządy mowy nie działają jak trzeba. Język mi skołowaciał. Od jakiejś innej kobiety w niebieskim ubraniu dostaję kostkę lodu.

- Proszę nic nie mówić. Jestem doktor Szparagowska. Ból, który pani teraz czuje jest normalnym objawem.

Nie rozumiem, co się wokół mnie dzieje, co mnie bardzo denerwuje. Ludzie w pomieszczeniu rozmawiają teraz szeptem, a ich twarze zlewają mi się w niewyraźne plamy.

- Proszę jak najwięcej odpoczywać.

Po chwili wszyscy wychodzą, a ja zostaję sama. Irytują mnie wszystkie maszyny: wydają hałaśliwe, piskliwe dźwięki, dudnią, stukają.. Jestem sama i nie potrafię się ruszyć, więc, leżę wpatrując się w obcy mi sufit. Niczego nie pamiętam, nie mam siły mówić, a nikt najwyraźniej nie zamierza mi tego wszystkiego wyjaśnić.

Po dłuższej chwili ktoś wchodzi do pomieszczenia. Ponownie nie mogę wydobyć z siebie żadnego dźwięku, więc próbuję podnieść rękę. Na marne.

Upływają wieki zanim udaje mi się odwrócić głowę. Dość niewyraźnie widzę Kamilę. Wydaje mi się jakaś mniejsza.. Jakby schudła kilka kilogramów. Ma zapuchnięte i czerwone oczy- nie mam wątpliwości, że to przez łzy. Nie rozumiem, skąd się tu wzięła i jak mnie znalazła. Chwila, czy ja w ogóle ją zgubiłam, żeby miała mnie szukać?

- Co tu robię?- pytam niezbyt składnie. Kamila pochyla się nade mną i gładzi mnie po policzku.

- Tak się o ciebie bałam..- płacze.- Co ja się z tobą mam... Wpędzisz mnie do grobu.

Mówi coś jeszcze, ale słyszę tylko dziwny szum w uszach. Pęka mi głowa.

- Jaki mamy.. dzień?

- Lida, ja... myślałam, że cię stracę- mamrocze tak, że ledwo rozumiem jej słowa.

Przełykam kilka razy ślinę.

- Co się stało?- nareszcie mogę wypowiedzieć jakieś pełne zdanie.

- Zostałaś postrzelona- spuszcza głowę jakby czuła się winna. Łapię powoli za jej dłoń i delikatnie ją gładzę.

- Jak długo byłam nieprzytomna?

- Trzy dni- przytula moją dłoń do swojego policzka.- Nic się nie martw, dzwoniłam do twojego szefa, który rozumie tą sytuację.

Kiwam tylko głową na znak, że zrozumiałam. Później zjawia się cały sztab ludzi, którzy wypraszają Kamilę z sali, a ja jadę na kilka badań.

Dopiero po dwóch dniach jestem w stanie usiąść na łóżku. Niestety nie mogę się z tego powodu cieszyć, bo bardzo cierpię. Ból jest momentami nie do zniesienia. Chciałabym znowu być pod wpływem tych wszystkich silnych leków, ale niestety jest inaczej. Całkiem przytomna siedzę na łóżku, a coraz więcej wspomnień nawiedza moją głowę.

W IMIĘ WOLNOŚCI [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz