Budzę się, a dookoła panuje ciemność. Podnoszę dłoń, napotykając doskonale mi już znaną opaskę. Czyli nie udało mi się, stwierdzam ze smutkiem i zaczynam płakać. To jest silniejsze ode mnie.
Po chwili słyszę, jak drzwi się otwierają i zamieram.
- Lidia, obudziłaś się?- czuję dłoń na ramieniu. Wzdrygam pod wpływem tego dotyku. Nie opowiadam tylko kulę się w kłębek.- Chyba powinniśmy porozmawiać.
Dobre sobie. Doskonale wie, jak się czuję i czego chcę. Nie zamierzam powiedzieć do niego ani słowa. Moje błagania nie pomagały, chęć rozmowy też nie. Palcami prawej ręki dotykam okolic lewego nadgarstka i czuję bandaż. Na tej drugiej też go mam.
- Byłaś w szpitalu, gdzie zaszyli ci rany. Szwy same się rozpuszczą. Później opiekę nad tobą przejął zaprzyjaźniony lekarz i przeniósł cię tutaj- wyjaśnia chociaż ja o nic nie pytam.- Nie zraniłaś się aż tak poważnie jak myślałem, ale wolałem się upewnić. Za jakiś czas się zagoi. Podał ci coś, dlatego tyle spałaś.
Mam ochotę zapytać, ile spałam, ale ostatecznie nie reaguję. Chcę tylko świętego spokoju. Już i tak zgubiłam rachubę tego, ile tu jestem, więc nawet kilka dni w tą czy w tą nie robią mi różnicy. Przez zaciągnięte stale rolety, nie wiem czy lato już się skończyło, czy może jeszcze trwa. To wszystko doprowadza mnie do szału.
- Lidio, powiedz coś- mężczyzna kładzie swoją dłoń na moją. Szybko się wyszarpuję. Nie chcę, żeby mnie dotykał.- Lidia...- wzdycha.- Dlaczego to zrobiłaś?
Głupie pytanie. Czy on jest naprawdę aż tak nierozumny? Przecież to proste.
- Naprawdę aż tak mnie nienawidzisz?- albo mi się wydaje, albo jego głos jest bardzo, ale to bardzo przybity.
- A jak myślisz?- odzywam się w końcu. Nie poznaję własnego głosu, więc chrząkam, chcąc oczyścić gardło. Jakub podaje mi szklankę wody, więc biorę kilka łyków.- Odebrałeś mi wszystko, co miałam. Przetrzymujesz mnie w zamkniętym mieszkaniu bez dostępu do światła- zaczynam swoją wyliczankę.- Każdy dzień jest kolejnym, w którym umieram. Do tego nagle postanowiłeś mnie ignorować. Jestem przecież jakąś pomyłką, do cholery!
- A może dla mnie nie jesteś pomyłką?
- Poza tym..
Urywam. Zaraz, co on powiedział? Czy ja się przesłyszałam? Przecież to jest jakieś toksyczne. Ani przez moment nie byłam przy nim sobą, więc czy mogłam w jakiś sposób wpaść mu w oko? Przecież to nielogiczne. Zresztą czego on oczekuje? Nigdy nie widziałam go na oczy, niczego o nim nie wiem, więc chyba nie oczekuje jakiegoś romansu z kaprysu.
- Posłuchaj, przyglądam ci się codziennie i uwierz, nie jest mi łatwo.
- Co? O czym ty mówisz?!- odrywam plecy od poduszek, siadając powoli po turecku.
- Lidia..
- Nie!- przerywam mu, ale już mam wszystko w nosie. Nawet umrzeć mi nie dał.- Co jest z tobą nie tak, człowieku?! O czym ty do mnie w ogóle mówisz?! Nawet nie chcę tego słuchać!
Zaczynam płakać. Tak po prostu. Wszystko mnie przerasta. Jakub próbuje się do mnie zbliżyć, ale go powstrzymuję.
- Wyjdź stąd- w sumie to nawet nie wiem, gdzie jestem, ale wydaje mi się, że rozpoznaję tą kołdrę i jest to ta w moim pokoju.- Zostaw mnie samą. Chyba to możesz zrobić, prawda?
Wzdycha, ale wychodzi, a ja rozklejam się na dobre. Nie wiem czy płaczę przez to, że nadal tu jestem czy przez to, że byłam gotowa odebrać sobie życie. Chociaż może to za dużo powiedziane. Ostrze z maszynki raczej nie spowodowałoby mojej śmierci, ale sama próba i przekonanie, że się uda jest przerażające.
CZYTASZ
W IMIĘ WOLNOŚCI [ZAKOŃCZONA]
RomansaKiedy zostaje porwana młoda dziewczyna, każdy jej dzień wypełniony jest bezsilnością, bólem, tęsknotą za normalnym życiem i obezwładniającym strachem. Ale ona nie zamierza się poddać, chce walczyć o swoją wolność. Bohaterowie wciągają w niebezpieczn...