Zakochanie się w nim było stanowczo tym, co nie powinno było się wydarzyć. To, co nas połączyło było złe i niepoprawne, i choć czułam, że nasza historia nie mogła skończyć się szczęśliwie, brnęłam w to. Nie jesteśmy księciem i księżniczką z bajki. Na koniec naszej historii nikt nie zobaczy „i żyli długo i szczęśliwie". Będzie brakowało mi Jakuba. Będzie brakowało mi jego głosu, pewności, że jestem dla niego wszystkim. Już teraz brakuje mi naszych rozmów, wyjść i zachowywania się jak nastolatkowie.
Mamy tendencję do żałowania przeszłości, życia chwilą i zapominania o jutrze, ale ja staram się doceniać wszystkie te momenty. Każdego dnia, leżąc w łóżku, proszę o siłę, a przede wszystkim nadzieję, ponieważ nie miałam szansy się pożegnać. Nigdy nie byłabym gotowa.
Wchodzę do mieszkania Jakuba, do którego klucze przekazała mi Kamila. Nie wiedziałam, że była aż tak zaangażowana w tą sprawę, ale podobno bardzo zależało mu, żebym po jakimś czasie tam poszła. Nie chcę tego, a równocześnie czuję, że powinnam. Patrzę na drzwi do jego sypialni. Może jak będę się gapić na nie wystarczająco długo, otworzą się i on wyjdzie zza nich, a to wszystko okaże się potwornym nieporozumieniem? Jednak to iluzja- wielkie, beznadziejne złudzenie.
Łzy zaczynają spływać mi po twarzy. Nawet nie kłopoczę się z ich wycieraniem, bo to totalnie bezcelowe. Nie mam siły ani chęci by się tym przejmować. Jestem odrętwiała.
Patrząc na gładkie ściany w jego sypialni, ponownie proszę, aby ten koszmar dobiegł końca, ale dziś pierwszy raz wiem, że jest to nierealne marzenie. Chciałabym być na tyle silna by zaradzić swojemu złamanemu, udręczonemu sercu. Zamiast tego odczuwam pełen ciężar tej sytuacji.
Jakub już nie wróci.
Wyjdzie z więzienia kiedy będzie po sześćdziesiątce, o ile wymiar sprawiedliwości nie dotrze do innych jego przewinień, których dokonał pod władzą ojca, na co przygotował mnie jego adwokat. Prawda boli, ale prawda to prawda. Żałuję tylko tego, że Jakub naprawdę chciał się zmienić. Chciał żyć jak każdy facet w jego wieku i w końcu decydować o własnej przyszłości.
Niejednokrotnie wracam myślami do początków naszej znajomości by później przebrnąć przez te miesiące po spotkaniu w klubie, aby zatrzymać się na drewnianym domku, gdzie spędziliśmy nasze ostatnie wspólne chwile.
Jakim ojcem byłby Jakub? Zastanawiam się nad tym codziennie, oczekując narodzin własnego dziecka, które według zaleceń lekarza, ma przyjść na świat w przyszłym miesiącu. Trochę boję się samego rozwiązania, a także tego czy poradzę sobie w nowej roli samotnej matki. Oczywiście nie mam nic przeciwko macierzyństwu, bo cieszę się na to dziecko tak bardzo, że nawet nie umiem obrać tego w słowa. Muszę po prostu wierzyć, że wszystkiemu podołam.
Kamila szaleje z radości na fakt, że zostanie ciocią. Wiem, że mam w niej pomoc, ale nie chce tego nadwyrężać, dlatego wróciłam w rodzinne strony przynajmniej na czas kiedy będę musiała zająć się moim malutkim niemowlakiem. Później czas pokaże, gdzie ostatecznie się osiedlimy, ale teraz potrzebuję mamy jak nigdy wcześniej.
Życie jest niesprawiedliwe. Jest skomplikowane, sprawia, że musimy zmagać się z rzeczami, z którymi zmagać się nie powinniśmy. Potrafi sprawić, że jednego dnia się śmiejemy, by kolejnego roztrzaskać się na milion kawałków.
Kiedy zamykam oczy i wyobrażam sobie jego twarz, zaczynam niekontrolowanie szlochać. Zostawił mnie samą i w żaden sposób na to wszystko nie przygotował. Jak mam wychować nasze dziecko? Jak mam zrobić to sama? Jak mam kolejny raz się podnieść? Czy nie tego chciał Jakub? Żebym wróciła do normalnego życia i mu wybaczyła? I pewnie byłoby mi dużo łatwiej, gdyby nie nowe życie jakie zostawił mi w prezencie. Ono już na zawsze będzie mi o nim przypominało.
Kiedy już mam wyjść z mieszkania, pełnego wspomnień, dostrzegam na stole w jadalni białą kopertę. Podchodzę do niej i widzę odręcznie napisane swoje imię na przodzie papieru. Cały on, staroświecki.
W oczach automatycznie pojawiają mi się łzy, ale staram się je powstrzymać. Już wystarczająco dużo się napłakałam.
Siadam wygodnie w jego ulubionym fotelu w gabinecie i wyciągam list z koperty. Rozkładam kilkukrotnie złożony papier, a na widok całej strony jego odręcznego pisma czuję uścisk w sercu.
Lidio,
nigdy nie próbowałem zostać czarnym charakterem. To życie wybrało za mnie. Przez wiele lat żyłem życiem tak pustym, że nic nie było w stanie go wypełnić. Robiłem wiele złego, z czego nie jestem dumny, ale może to sprawiedliwe, że teraz za to wszystko odpowiem? Później poznałem ciebie- piękną choć przerażoną dziewczynę, która sprawiła, że z jakiegoś powodu postanowiłem zmienić wszystko
w swoim życiu. Spodziewałem się, że mój na pozór idealny plan może wcale nie być taki idealny. Jednak nadzieja umiera ostatnia..Naprawdę chciałem trzymać się od Ciebie z daleka, jednak przegrałem tą walkę. Chciałem naprawić, to co sam popsułem, nie mogąc towarzyszyć Ci do końca podróży, którą sam zapoczątkowałem. Przepraszam.
Jesteś wspaniała i chcę, żebyś pamiętała o tym każdego dnia. Wiem, że będą chwilę kiedy będziesz chciała po prostu się poddać. Jednak jesteś silna, Lidio. Pamiętaj, że przetrwasz wszystko.
Zasługujesz by być z kimś na wieki, a ja tylko Cię w tym wstrzymywałem. Jakiś wewnętrzny głos podpowiadał mi, żebym do ciebie podszedł tego dnia w klubie, zamiast odejść. I z jednej strony cieszę się, że go posłuchałem, bo uwielbiam twój uśmiech, który rozpogadzał moje życie, z drugiej wiem, że odebrałem ci czas.
Zdaję sobie sprawę z tego, że to niczego nie zmieni, ale mieszkanie, w którym teraz najprawdopodobniej jesteś, należy do ciebie. Możesz zrobić z nim, co uważasz za stosowne, mi i tak już się nie przyda, a jest dla mnie zbyt ważne, żeby trafiło w ręce kogoś innego. Wszystkie dokumenty są w szafce w gabinecie.
Zasługujesz na cały świat, Lidio. Na wszystko, co w nim najpiękniejsze, a ja nie mogłem ci tego dać. Tak bardzo ciężko jest mi pisać ten list wiedząc, że za dokładnie pół godziny wyruszymy najprawdopodobniej w naszą ostatnią podróż. To tak cholernie boli, że jedyne co mogę ci teraz dać to ten weekend i maksymalnie kilka dni po nim. Nienawidzę się za to.
Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Przez ostatni czas żyłem najintensywniej niż przez całe swoje życie, bo pierwszy raz do głosu dobijało się moje serce.
Nie miałem zbyt wielu okazji, aby ci to powiedzieć, ale pomimo ciężkich początków naszej znajomości kocham cię i zawsze będę kochał. Do końca swoich dni. Nieważne, gdzie znajdzie się moje ciało, moje serce zawsze będzie przy tobie. Nigdy o tym nie zapominaj.
Jakub.
----------------------------------------
Wiem, że pewnie nie takiego zakończenia się spodziewaliście, ale nie jest to typowa historia typu „porwana zakochuje się w porywaczu" ;) Zależało mi, aby jak najdłużej nie powielić tego schematu (stąd tak długie rozterki wewnętrzne głównej bohaterki). Naprawdę z tym walczyłam, ale wiedziałam też, czego najczęściej oczekują czytelnicy także wybaczcie brak happy endu!
Kilka słów pozostawiam też pod epilogiem ;)
<3
CZYTASZ
W IMIĘ WOLNOŚCI [ZAKOŃCZONA]
RomanceKiedy zostaje porwana młoda dziewczyna, każdy jej dzień wypełniony jest bezsilnością, bólem, tęsknotą za normalnym życiem i obezwładniającym strachem. Ale ona nie zamierza się poddać, chce walczyć o swoją wolność. Bohaterowie wciągają w niebezpieczn...