41

991 59 3
                                    

Nie wycofałam się ze swoich słów i w ten właśnie sposób znalazłam się w jednym samochodzie z Jakubem Gajewskim, jadącym w kierunku, który tak bardzo mnie przerażał.

Można uznać mnie za dziwną, podejmującą pochopne decyzje, ale naprawdę poczułam, że powinnam wykorzystać tą okazję i zmierzyć się z przeszłością. Nie chcę, żeby miała ona wpływ na moje życie tak jak to było do tej pory. Nie mam pojęcia, co będę robiła na miejscu oraz jakie załatwienia ma Jakub, ale wiem, że sobie poradzę choćbym miała siedzieć w parku i czekać. Chcę zmierzyć się z tym miastem. Wzięłam dzień wolny w pracy, bo według planu do Warszawy mamy wrócić w niedzielę, więc idealnie się składa i w poniedziałek wrócę do pracy.

Kolejny raz zaufałam Jakubowi i wsiadłam do tego cholernego samochodu na najbliższe dziesięć godzin, chociaż patrząc na prędkości, jakimi się poruszamy, śmiem sądzić, że dojedziemy na miejsce dużo szybciej.

Wyjechaliśmy wczesnym rankiem, dlatego na zewnątrz nadal jest ciemno. Patrzę na mężczyznę kiedy latarnie oświetlają mu twarz. W sumie to wcale nie jest tak brzydki jak przedstawiał sam siebie, podczas gdy na oczach miałam opaskę. Dokładnie pamiętam jak powiedział, że nie jest księciem na białym koniu oraz że mogłabym się go przestraszyć. Nie do końca się zgadzam, chociaż kilka miesięcy temu w klubie odrobinę mnie przeraził. Uważam, że dziesięć lat temu musiał być dość przystojnym facetem. Ma co prawda dość ostre rysy twarzy, mocno zarysowana szczękę, widocznie złamany w przeszłości nos i surowy wyraz twarzy który przyprawia o dreszcze. Widząc go na ulicy, można się przestraszyć, mając w głowie wielkie świecące na czerwono ostrzeżenie „BANDZIOR", przyznaję. Ale ja zdążyłam się już przekonać, że nie jest taki zły, jak może się wydawać. Ma uczucia, potrafi się troszczyć kiedy nie pokazuje swojej mroczniejszej twarzy. Z pewnością na jego wygląd i zachowanie wpłynęło wychowanie bez matki oraz z tak specyficznym ojcem w gangsterskim świecie, ale...

- Podziwiasz widoki?- Jakub uśmiecha się pod nosem, nie spuszczając oczu z autostrady.

- Zastanawiam się czy miałeś złamany nos- delikatnie mijam się z prawdą, ale równocześnie nie kłamię. Jakub wydaje z siebie dźwięk przypominający śmiech.

- Miałem, Lidio. Z natury nie jest taki krzywy.

- Co się stało?- postanawiam drążyć temat, żeby wykorzystać okazję i dowiedzieć się jakiejś ciekawostki z jego życia.

- Przypominam, że moja praca nie polegała na siedzeniu za biurkiem w korporacji- zerka na mnie poważnie.

- Czyli to przez bójki?

- Można tak powiedzieć- spławia mnie. Wzdycham, opierając policzek na pasie bezpieczeństwa.

- Dużo będę miała wolnego czasu?- zerkam na niego.

- Nie, mam kilka punktów do wykonania.. z tobą.

- Na przykład?

- Możemy wrócić do tej rozmowy na miejscu?

Kiwam wolno głową i ponownie odwracam się w stronę okna, za którym przyglądam się jak wchodzi słońce.

Pierwszym punktem tego dnia okazuje się być spacer po Dortmundzie. Taka prosta rzecz, a tak cieszy. Nie znam tego miasta, a moja wewnętrzna dusza podróżniczki szybko przedziera się do głosu. Przed porwaniem sporo wyjeżdżałam, uczestniczyłam w różnych aktywnościach, ale już wiadomo, że tamte zainteresowania zostały zakopane gdzieś głęboko w moim sercu. Jestem oczarowana miastem tak jak każdym nowym miejscem jakie odwiedzam w swoim życiu. Na szczęście nic nie kojarzy mi się z porwaniem ani ucieczką. Żadnego miejsca nie znam i czasami muszę przypominać sama sobie, że to właśnie tutaj byłam więziona.

W IMIĘ WOLNOŚCI [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz