32

1.1K 60 2
                                    

Niedługo później zostaję wypisana ze szpitala, co bardzo mnie cieszy. Przyjeżdża po mnie Kamila i zabiera mnie do naszego mieszkania, gdzie powoli wracam do zdrowia. Rana ładnie się goi, chociaż wiem, że zostanie mi po niej pamiątka w postaci blizny. Jednak nie przejmuję się tym. To część mojej historii, której nie mogę już zmienić.

Szef zgodził się na moją pracę zdalną, za co jestem bardzo wdzięczna. To, że istnieje taka możliwość jest teraz dla mnie niczym zbawienie. Przynajmniej nie snuję się całymi dniami po mieszkaniu tylko mam co robić i czym zająć myśli. Pracuję, jem, śpię i jeżdżę na wizyty kontrolne do lekarza, a niedługo później zostaję poinformowana, że oprócz konieczności stosowania odpowiedniej maści, mogę wrócić do normalnego trybu życia. Cieszę się, bo akurat nadchodzi wiosna i aż chce się żyć i wychodzić na świeże powietrze.

Odwiedzam też rodziców, udając, że wszystko jest w porządku, w pracy czuję się bardzo dobrze, a problemy ze zdrowiem zażegnałam. Spędzam w domu rodzinnym kilka dni zanim wracam do Warszawy oraz do pracy w biurze.

Pierwsze, co robię po powrocie, to wizyta u fryzjera. Zaniedbałam swoje włosy przez pobyt w szpitalu, przez co mam już brzydkie odrosty. Siedząc na fotelu, przyglądam się swojemu odbiciu w ogromnym lustrze i podejmuję decyzję: wracam do ciemnego koloru. I tak zmiana mojego wyglądu nie uratowała mnie przed powrotem do przeszłości, więc dlaczego mam wciąż walczyć z ciemnym odrostem, który stał się moją zmorą, kiedy bardzo łatwo mogę pożegnać się z blondem na włosach? I tak oto kilka godzin później salon fryzjerski opuszczam jako ciemna szatynka. Naturalnie moje włosy były dużo ciemniejsze, bo prawie czarne, ale wolę stawiać małe kroczki. I muszę przyznać, od razu dużo lepiej się czuję. Cóż, podobno kobieta zmienia kolor włosów, kiedy w jej życiu następuje jakaś zmiana.

Wracam do mieszkania i zamykam się w swoim pokoju. Niedługo później wraca też moja przyjaciółka, więc postanawiam z nią porozmawiać.

- Boże, Lida, chcesz, żebym na zawał zeszła?- Kamila podskakuje na mój widok. Rzeczywiście mogła się mnie przestraszyć, bo poruszam się na boso, więc nie słyszała moich kroków.

- Skądże- śmieję się lekko, na co przyjaciółka podnosi jedną idealnie wypielęgnowaną brew do góry.

- Włosy- pokazuje palcem na moją głowę. Następnie obraca mnie do siebie tyłem, oceniając działania fryzjerki.- Ładnie. Od razu wyglądasz jak ty- siada na kanapie w salonie i cały czas dziwnie na mnie patrzy.

- No co?- siadam obok niej i sięgam po jej herbatę, którą właśnie zaparzyła. Upijam łyk i odstawiam ją na stolik.

- Przyszłaś porozmawiać na trudne tematy, prawda?

Kiwam twierdząco głową, a ona przygarnia mnie i mocno przytula. Przymykam powieki.

- Bardzo się boję, wiesz?- szepczę, jeszcze bardziej wtulając się w ramiona przyjaciółki.

- Czego się boisz? Lub kogo? Jakuba?- pyta, odsuwając się odrobinę i spoglądając na mnie z uwagą.

Kręcę przecząco głową zgodnie z prawdą. Nie boję się Jakuba choć kiedyś tak było. Nie boję się go, choć wiem, że używa broni. Nie boję się go choć wiem, że zajmuje się czymś nielegalnym, a nawet ma na rękach krew ludzi. Zresztą od naszej rozmowy w szpitalu nie widziałam go ani razu. Jakby zapadł się na ponad dwa miesiące pod ziemię. Co prawda, prawie przez ten czas nie wychodziłam z mieszkania, więc nie miałam gdzie go spotkać. Nie odezwał się też, nie napisał żadnego smsa, pytając o zdrowie. Nic. Totalne zero odzewu, ale zgodnie z tym co obiecał, szpital był już opłacony, a cena, jaką zobaczyłam przy wypisie, przyprawiła mnie o zawrót głowy.

W IMIĘ WOLNOŚCI [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz