Kolejne dni są pasmem identycznych zdarzeń.
Wstaję kiedy słyszę, że Jakub wychodzi z mieszkania, a kiedy rejestruję dźwięk wpisywania kodu do drzwi lub brzęk kluczy, wchodzę do mojego pokoju, zakładam opaskę i kładę się na łóżku. Nie sprawiam kłopotów, odpowiadam grzecznie kiedy mężczyzna o coś mnie pyta, ale głównie nie wchodzimy sobie w drogę. Według jego zapewnień, list został wysłany, więc czuję się odrobinę lepiej. Wieczorami myślę o moim domuze, rodzinie, znajomych, nawet o Karolu, z którym zerwałam krótko przed porwaniem po sześciu latach związku. Nie było to rozstanie pełne płaczu. Zrozumiałam po prostu, że nastoletnia miłość nie zawsze jest tą jedyną i trzeba ruszyć dalej.
Zaczynam przyzwyczajać się do tego trybu życia, jaki został mi narzucony, ale pozostaję czujna i czekam na swoją okazję. Nie wydostane się z tej fortecy ot tak, to pewne. Muszę znaleźć inny sposób.
Dzisiaj Jakub nie wyszedł z mieszkania, więc cały czas chodzę z opaską na oczach. Wzdrygam się kiedy wchodzi do kuchni, gdzie siedzę na wysokim krześle przy wyspie kuchennej. Właśnie skończyłam jeść wczoraj przygotowany obiad.
Prostuję się jak struna, kiedy przechodzi obok mnie.
- Jak mija ci dzień?- zagaduje mnie, a ja mam ochotę prychnąć. Bo jak może mi mijać? Jak każdy inny, to proste.
- Wariuję w tej ciemności.. Od miesięcy nie widziałam świata zewnętrznego...- bawię się ze zdenerwowania widelcem.- Czy.. czy mógłbyś może.. pokazać mi niebo?
Brzmię żałośnie, wiem, ale naprawdę tego potrzebuję. Siedzę w tym mieszkaniu jak jakaś pieprzona księżniczka w wieży. Chociaż księżniczka przynajmniej mogła wyglądać przez okno. Tutaj stale są zasłonięte rolety.
Jakub milczy, więc uznaję to za odmowę. Ze smutkiem zsuwam się z krzesła i robię krok w stronę korytarza.
- Chodź za mną- czuję, jak mężczyzna łapie mnie za dłoń i prowadzi w jakimś kierunku.
Po kilku krokach zatrzymujemy się. Słyszę jakieś szmery i brzęk metalu, na co marszczę brwi. Jednocześnie czuję suchość w ustach na myśl o tym, co mężczyzna knuje. Z nim nigdy nic nie wiadomo. Dopiero dźwięk rozsuwanych drzwi sprawia, że zaczynam rozumieć całą sytuację.
Nie mogę uwierzyć, że naprawdę chce zabrać mnie na zewnątrz. Dłonie zaczynają mi się trząść z emocji. Jakub narzuca na moje ramiona jakąś ogromną bluzę i zachęca do kroku w przód, który wykonuję bez zbędnej zwłoki. Delikatny wiatr rozwiewa mi włosy i sprawia, że na rękach pojawia mi się gęsia skórka. Tak dawno nie byłam na zewnątrz, że niemal nierealnym dla mnie jest, że czuję wiatr. Mam wrażenie, że za chwilę się rozpłaczę. Naprawdę jestem na świeżym powietrzu!
Prowadzi mnie dalej do przodu.
- Przytrzymaj się tego- mówi, biorąc moją dłoń w swoją. Kładzie ją na zimnej barierce.- Zaufam ci, dobrze?
Kiwam szybko głową, chociaż jeszcze nie wiem, co chce zrobić.
- Odsunę się od ciebie, a ty będziesz mogła ściągnąć na chwilę opaskę- ściągnąć opaskę przy nim? Czy to test? Jestem zdezorientowana.- Nie możesz spojrzeć w moim kierunku.
- Dobrze- przytakuję pomimo obaw i niepewności, które zalewają moje ciało.
Mężczyzna odsuwa się ode mnie i daje znak, że już mogę pozbyć się przeszkody z oczu. Powoli zsuwam materiał i mrugam kilkukrotnie, chcąc przyzwyczaić wzrok. Nie mogę uwierzyć własnym oczom. Jestem kilkadziesiąt metrów nad ziemią, a przede mną rozciąga się rozświetlone miasto. Jest noc lub późny wieczór, o czym wcześniej nie zdawałam sobie sprawy. Staram się zapamiętać jak najwięcej szczegółów, ale nie mam szans rozpoznać, w jakim mieście się znajduję.
W oczach mam łzy. Mocniej zaciskam palce na barierce, mając wrażenie, że z emocji za chwilę za nią wyskoczę. Jestem oczarowana. Wszystko to wygląda bajecznie. W oddali widzę jakąś rzekę, w której odbijają się światła, dość wysokie budynki piętrzą się przede mną, trąbią samochody, słychać jak miasto żyje. W przeciwieństwie do mnie.
Zaciągam się powietrzem i rozkoszuję powiewami wiatru.
- Załóż już opaskę.
- A mogę jeszcze chwilkę?- jestem zawiedziona, że ta chwila ma trwać tak krótko.
- Nie dyskutuj.
Z głośnym westchnieniem naciągam opaskę na oczy i znowu ogarnia mnie znienawidzona ciemność. Jakub ponownie bierze mnie za rękę, a po chwili każe usiąść, więc to robię. Dotykam dłonią mebla. Jest to kanapa tarasowa z miękkim siedziskiem. Jest bardzo zimno, co czuję dopiero teraz kiedy skupiam się na czymś innym niż widok. Zaczynam drżeć i nic nie mogę na to poradzić chociaż z całych sił staram się zatuszować drżenie rąk, żeby tylko nie wracać do środka. Zaciągam się powietrzem, napajam uszy szumem wiatru i gwarem, jakie stwarza miasto. Czuję miękki materiał na skórze, a po chwili uświadamiam sobie, że to koc. Gruby i mięciutki. Mija chwila zanim jestem w stanie cokolwiek powiedzieć.
- Dziękuję.
Jakub siada obok mnie. Jestem naprawdę wdzięczna za ten gest, jakim jest wyjście na taras. Doceniam takie rzeczy i obiecuję sobie, że jeżeli stąd wyjdę, będę korzystała z życia pełnymi garściami. Jeżeli wyjdę...
Nie wiem, ile tam tak siedzimy, ale wydaje mi się, że długo, więc ogarnia mnie nagłe zmęczenie. Zaczynam przysypiać i osuwam się na klatkę piersiową mężczyzny. Zdaję sobie z tego sprawę, ale nie jestem w stanie się podnieść. Jest mi tak błogo.. A to dla mnie dość nowe uczucie. Zasypiam z wiatrem rozwiewającym moje długie, czarne włosy i jest to dla mnie najwspanialsze uczucie na świecie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Instagram: natulla.watt
<3
CZYTASZ
W IMIĘ WOLNOŚCI [ZAKOŃCZONA]
RomanceKiedy zostaje porwana młoda dziewczyna, każdy jej dzień wypełniony jest bezsilnością, bólem, tęsknotą za normalnym życiem i obezwładniającym strachem. Ale ona nie zamierza się poddać, chce walczyć o swoją wolność. Bohaterowie wciągają w niebezpieczn...