#2 Hej księżniczko!

1K 59 6
                                    

Zostawiliśmy obudzeni wcześnie rano przez Tuk, która nie mogła się doczekać lekcji. Szczerze mówiąc sam byłem ciekawy jak to będzie wyglądało. Szybko się ogarnelismy i poszliśmy na brzeg gdzie czekała już na nas Tsireya.

- Cześć wam! Jak się spało? - zapytała z uśmiechem. Zauważyłem, że często się uśmiecha. Nie wiem czy dlatego, że chce być miła czy faktycznie taka się już urodziła.

Lo'ak szybko wciągnął się w rozmowę z dziewczyną, a ja obserwowałem morze. Było piękne wydawało się takie nieposkromione ale zarazem spokojne. Jakby niczego się nie bało, nie miało żadnego przeciwnika równego sobie.

Z moich zamyśleń wyrwało mnie dość mocny pociągnięcie za ogon. Syknąłem i popatrzyłem na sprawcę. Za mną stał chłopak w krótkich włosach z głupią miną, a za nim Aonung. Jego mina wyrażała tylko „ nie chce mi się, skończmy to już". Chciałem się zaśmiać ale powstrzymałem się w ostatniej chwili.

- Dobra więc może najpierw wszyscy wejdźmy do wody żeby się przyzwyczaić , a potem podzielimy się w pary żebyście mogli oswoić się z Ilu.

- Ilu? - zapytałem.

- To takie morskie stworzenia - odpowiedział Aonung i przeszedł obok mnie stając obok siostry. - Dobra nie mamy całego dnia! Im szybciej zaczniemy tym szybciej skończymy - popatrzył się na nas i ruszył w stronę wody. Tsireya wywróciła oczyma i gestem ręki pokazała nam żebyśmy szli.

Woda była stosunkowo ciepła i przyjemna. Zaczęliśmy od nurkowania, podziwialiśmy morskie stworzenia, rośliny. To było naprawdę piękne i takie... inne. Oczywiście u siebie tez mieliśmy morze ale nie było tak piekna jak to. Kiedy poczuliśmy, ze brakuje nam powietrza wypłynęłyśmy na powierzchnie, a za nami reszta.

- Dobra może jednak powinnismy zacząć od nauki oddechu. Chodźcie podpłyniemy do tamtej wysepki, to nie daleko - Tsireya pokazała ręką w tamtą stronę i zaczęliśmy płynąć.

Lekcja oddychania była trudna ale myśle, ze w szczególności dla Lo'aka, który przez Tsireye nie mógł się skupić. Kiedy mieliśmy to już w miarę ogarnięte przyszła kolej na Ilu.

- No więc jak chcecie się podzielić? - zapytała dziewczyna.

- Ja biorę tego bardziej rozgarniętego, myśle, że szybciej nam pójdzie - powiedział Aonung patrząc w moją stronę. Tsireya zgodziła się biorąc Lo'aka, a Kiri i Tuk zostały przydzielone do Rotxo, chłopaka z krótkimi włosami.

Aonung przywołał Ilu i każdy udał się w swoją stronę. Szczerze powiem nie wiedziałem czego mogłem się spodziewać po chłopaku. Nie wydawał się jakoś pałać do nas symapatią ani nic ale może nie będzie tak źle.

- No więc tak... Wsiadasz, trzymasz się i płyniesz. Nic trudnego, żadna filozofia - wow No tak. To była najbardziej rozbudowana, wytłumaczona i pomocna instrukcja jaką w życiu dostałem. Nie ma co, to się szanuje.

Aonung widząc mój wzrok westchnął cierpiętniczo. Przywołał Ilu bliżej i wszystko zaczął mi tłumaczyć trochę dokładniej. Kiedy już miej więcej zrozumiałem połączyłem się z Ilu. Od razu poczułem bicie jego serca. Nie zdążyłem się nawet dobrze chwycić, a zwierze pognało do przodu przez co musiałem się puścić. Szybko się wynurzyłem i wróciłem do czekającego chłopaka. Widać było mu do śmiechu. Też bym się śmiał gdyby spadł z Ikrana w przepaść.

- Dobra jeszcze raz - przywołał Ilu. Pomógł mi powoli wejść na stworzenie i załapałam mnie za biodra. Popatrzyłem na niego. - No co? Tylko cię trzymam żebyś nie spadł. Użyj Tsaheylu - nakazał przez co szybko to zrobiłem i od razy złapałem się zwierzęcia. - Poczuj go. Poczuj z nim jedność, poprowadź go - słyszałem szept Aounga przy moim uchu. Zamknąłem oczy i ruszyłem do przodu.

Tym razem mi się udało. Pare razy uniknąłem upadku ale udało się z czego byłem bardzo dumny. Wypłynąłem na powierzenie ale nigdzie nie widziałem Aonunga. Nie odpłynąłem  daleko. Może poszedł? Uważał, ze sobie radzę i nie ma sensu siedzieć ze mną dalej? A co jak cośby mi się stało? No tak pana „nie mam czasu" nie obchodzi nic innego poza własnym nosem!

Zacząłem rozglądać się za innymi mając nadzieje ze kogoś znajdę i będę mógł się przyłączyć. Gdy nagle poczułem jak coś łapie mnie w tali i ciągnie pod wodę. Wystraszyłem się, ledwo co zdążyłem nabrać powietrza. Odwróciłem się pod wodą w stronę sprawcy i zobaczyłem uśmiechniętego od ucha do ucha Aonunga. No oczywiście.

Posłałem mu ostrzegawcze spojrzenie i wyplynąłem na wierzch. Zaraz za mną pojawił się roześmiany chłopak.

- To nie było śmieszne! Mogłem sie utopić! Nawet nie wiesz jak sie wystraszyłem! Ty jesteś jakiś nienormalny! Ty... - nie dokończyłem bo Aonung ochlapał mnie wodą. Jak dziecko! Ja mu mówię ze mogłem stracić życie a ten chlapie mnie wodą?! Już chwile sie odezwać ponownie ale ten zbliżył sie do mnie i przyłożył mi palec do ust.

- Csiii... jak na chłopca z dżingli dużo szczekasz - że co proszę?! On chyba sobie na za dużo pozwala. Odtrąciłem jego rękę, uniosłem głowę i odwróciłem sie oczywiście dbając o to żeby mój ogon trzepnąć go w tą niewyparzona mordę.

Nie odwracając sie skierowałem sie w stronę brzegu. Nie będę tolerował takich bezmyślnych komentarzy w moją stronę. Zjeb.

Czułem, że płynie za mną. Trochę zwiększyłem tępo ale szczerze to raczej nic mi nie dało tylko szybciej sie zmęczyłem. Aounnug pociągnął mnie za stopę, przez co byłem zmuszony sie zatrzymać.

- Hej księżniczko! Nie obrażaj sie, to tylko żarty - zrobił skruszoną minę ale widziałem, że ledwo dusi w sobie śmiech. Bezczelny. Spojrzałem na niego z góry i spowrotem wznowiłem swoją podróż do brzegu. Musi sobie zasłużyć na przebaczenie. Nie ma tak łatwo.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Już #2

Dziękuję wam bardzo za wszystkie gwiazdki!

Buziaczki <33

Princess ~ AonungxNeteyamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz