Praktycznie każdy dzień siedziałem z Kira'lu. Od pewnego momentu czułem z nim pewną więź. Być może było to głupie, ale co mogłem na to poradzić.
Siedziałem z Kiri i Kira'lu na plaży. Lepiliśmy górki z piasku, które mały rozwalał stópkami wydając głośne okrzyki radości. Sam nie mogłem powstrzymać uśmiechu, kiedy patrzyłem na jego uśmiechnięta buźkę i te iskierki radości w oczach.
- Zaadoptujecie go? - podniosłem głowę patrząc na moją siostrę.
- Co? - zapytałem zdezorientowany
- No ty i Aonung. Czy go zaadoptujecie jak już będziecie mogli - zapytała.
- Cóż... ja - nie wiedziałem co powiedzieć. - Nie... nie myślimy o tym jeszcze. To chyba... Chyba za wcześnie na takie decyzje. - westchnąłem. Cóż szczerze myślałem o tym. Chciałem zacząć nawet dawać Aonungowi jakieś aluzje, ale stwierdziłem, że to jeszcze nie czas na takie rzeczy.
- Aonung uczy się na wodza. Z tego co słyszałam w klanie Metkayina w dość młodym wieku przejmuje się władze po ojcu - wyjaśniła. - Wiesz, kiedy zostaniesz Tsahik-
- Nie zostane - przerwałem jej od razu tracąc humor. - Nie dam Aonungowi potomka, nie zostane jego Tsahik. Ronal i Tonowari w życiu do tego nie dopuszczą - ułożyłem kolejna górkę z piasku, która mały znów rozkazał ale już z mniejszym entuzjazmem. Spojrzał tylko na mnie tymi wielkimi oczyma i wyciągnął ręce. Podniosłem go i posadziłem na swoich kolanach, a mały jakby wtulił się od razu w moje ciało. Poczułem ciepło na sercu i nie mogłem się nie uśmiechnąć.
- Teorytycznie jakbyście go zaadoptowali to będziecie mieć potomka - powiedziała, a ja przewróciłem oczyma.
- To nie o to chodzi - wyszeptałem.
- Ej Net! Jak tam młoda mamo? - usłyszałem z daleka i zobaczyłem wysoką postać Lo'aka oraz trochę niższego Pająka.
- A żebyś wiedział, że wyśmienicie - parsknąłem.
- Ciszę się! - zawołała Miles. - Co tam słodziaku? - uklęknął obok mnie głaszcząc małego po głowie. - Jak dorośniesz nauczę cię grać w piłkę - zaśmiał się i usiadł obok Kiri. - Co tam Kiri? - zapytał, a dziewczyna uśmiechnęła się. Cóż było widać, że stęskniła się za nim.
- Dobrze, nawet bardzo - odpowiedziała. - Ao u ciebie?
- Teraz cudownie - popatrzył na nią TYM wzrokiem, a ja z całego serca próbowałem się nie uśmiechnąć. Zawsze mieli się ku sobie, ale ja traktowałem pająka jak brata, a nie jako przyszłego, potencjalnego szwagra.
- Hej! Widzieliśmy, że tu siedzicie więc postanowiliśmy się dołączyć! - podeszła do nas grupka składająca się z Tsireyi, Rotxo, którego wzrok mógł teraz zabijać, Aonunga, Baniri oraz co mnie najbardziej zaskoczyło Imy. Nasze grono znowu się powiększa.
- O matulu, ale on jest uroczy! - zawołała Ima od razu siadając koło mnie. - Mogłabym go potrzymać? Uwielbiam dzieci! - zawołała i cóż w mojej głowie od razu pojawiła się myśl, że byłaby cudowną matką, ale szybko ją dogoniłem.
- Jasne - powiedziałem i oddałem jej Kira'lu, który był lekko zdezorientowany i popatrzyła na mnie wystraszonymi oczyma. - Nie bój sie to tylko Ima. Wciąż tu jestem tak? - uśmiechnąłem sie do niego.
Ima od razu zaczęła zachwycać sie malcem, który zaczynał sie do niej przekonywać. Dziewczyna była naprawdę wspaniała.
Baniri usiadła obok Imy przyglądając sie dziecku, a Rotxo wepchną się miedzy mnie, a Kiri przez co zostałem zmuszony przysunąć się bliżej dziewczyny tym samym uniemożliwiając Aonungowi zajęcie miejsca obok mnie. Chłopak jednak szybko znalazł rozwiązanie i obszedł nas dookoła siadając za mną. Wsunął swoje nogi tak że znajdowały się po obu moich stronach, a jego ramiona od razu mocno mnie objęły.

CZYTASZ
Princess ~ AonungxNeteyam
FanficKiedy zostajesz zmuszony opuścić rodzinny dom i przenieść się w zupełnie obce miejsce, do na'vi których nie znasz. Ale może to właśnie tam poznasz swojego rycerza na białym koniu. Na początku zawsze jest ciężko. Ale czy to właśnie nie początek jest...