#16 Nie jestem obrażalski!

678 39 11
                                    

- Co? - zapytał głupio. Ale jedyne co mogłem dostrzec to szybko oddalająca się sylwetka Aonunga. Podbiegłem do niego. - Tulkuny? To ci wasi duchowi bracia?

- Tak - szybko powiedział. - Chcesz poznać mojego brata? - zapytał z uśmiechem. Uwielbiam „ten" uśmiech. Jest taki miły i delikatny, sprawia, że ​​czujesz się bezpiecznie mimo, że należy do mojego własnego niebezpieczeństwa.

- Oczywiście - uniosłem kąciki. Chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę plaży. Kiedy bylismy w wodzie przywołał Ilu i od razu zanurkowaliśmy.

Widok był niesamowity. Tulkuny i wodni Na'vi witali się i rozmawiali ze sobą pokazując przy tym soję nowe pociechy. Chwile pływaliśmy razem z Aonungiem. Aż nie podpłynęliśmy do jednego ze stworzeń, do którego chłopaka od razu można powiedzieć, że się przytulił.

Aonung zaczął z nim rozmawiać na migowy, a ja czułem się trochę niezręcznie. Stałem jak kołek i nie wiedziałem co zrobić. Tulił się do niego nie będę, może nic by mi nie zrobił ale bydlak jest sto razy większy ode mnie! A dokładając, że to duchowy brat Aonunga mógłby mnie dla „zabawy" strzelić z płetwy.

Rozważałem też pomachanie, ale teraz to by dziwnie wyglądało. Czy Tulkuny rozumieją wszystko tak samo? Może się lekko usune i poczekam aż skończą. Tak, to dobry pomysł.

Podniosłem wzrok by zobaczyć czy to dobry moment na ucieczkę. Może by i był gdyby nie wzrok obu moich towarzyszy zwrócony w moją stronę i ten kpiący uśmieszek Aonunga. Może trochę zrobiło mi sie głupio. Ale tylko trochę. Aonung znowu zaczęło coś mu pokazywać i z tego zrozumiałem, zaczął mnie przedstawiać ale później nie byłem w stanie wyczytać, ponieważ nauczyliśmy się tylko podstaw bez tych niesamowitych zwrotów.

Chłopak jeszcze chwile „rozmawiał" z Tulkunem, a ja wypłynąłem zaczerpnąć powietrza. Po chwili obok mnie pojawił się Aonung, a obok niego wypłynął również jego brat.

- Co tam Net? Dłużej nie wytrzymasz? - zapytał ze śmiechem.  Przewróciłem oczyma i odwróciłem się tyłem do nich. - Mówiłem ci, obrażalski - tym razem zwrócił się do zwierzęcia.

- Nie jestem obrażalski! - westchnąłem. Przysięgam, nie wytrzymam z tym dzbanem! - Co mu jeszcze takiego ciekawego powiedziałeś, hmm? - zapytałem z przekąsem.

- A w sumie to nic takiego. Tylko, że nigdy mnie nie słuchasz ale za to posiadasz niesamowity talent do robótek ręcznych - powiedział dumnie.

- Ah tak? Ale przedstawić mnie musiałeś jako pana obrażalskiego?

- Ah nie do końca! Akurat przedstawiłem cię jako moją piekną i obrażalką księżniczkę - powiedział dając nacisk na „i". Patrzyłem chwile na niego z otwarta buzia. Że co-

- Nie zrobiłeś tego - Aonung rzucił mi tylko wyzywające spojrzenie.

- Chcesz się założyć? - zapytał z tym swoim uśmiechem.

- Nie, dzięki, nie zakładam się z bałwanami - odwróciłem się i ruszyłem w stronę brzegu.

Osobiście ten chłopak działał mi na nerwy. Może czasem było fajnie, ale to tylko czasem. Przez większość czasu mam zamiar włożyć mu głowę pod wodę i nie puścić dopóki to jego piękne ciało nie przestanie wierzgać. Potem to już kwestia czasu aż go coś tam zeżre.

Czy miałbym wyrzuty sumienia?

Oczywiście, że nie.

***

Leżałem na łóżku trzymając w ręce naszyjnik od Aonunga. Obracałem w dłoni zimną muszelke, za każdym razem przechodzą mnie takie same ciarki jak na początku. Coraz częściej w wolnych chwilach sięgam po niego po prostu się w niego wpatrując i myśląc o chłopaku i tym jego cwaniackim uśmiechu, który na początku bardzo mnie irytował teraz zaczął mi się nawet podobać.

- Hej Net! Idzesz z nami popływać? - w progu stanęła Tsireya. Od razu jak usłyszałem dźwięk puściłem naszyjnik który wpadł między moje łóżko a ścianę. Patrzyłem chwile w szczelinę przenosząc wzrok na Tsireye.

- Um.. Jasne, czemu nie - odpowiedziałem wstając i ostatni raz rzucając wzrok na miejsce gdzie zaginął naszyjnik.

- A przy okazji, nie widziałeś gdzieś Lo'aka? Miał się ze mna spotkać ale nie przyszedł - typowe. Pokręciłem głowa wzruszając ramionami. Dziewczyna nic nie powiedziała tylko udała się w stronę plaży.

Na brzegu czekał już Rotxo, Kiri i szanowny Aonung, który gdy tylko nas zobaczył od razy przybrał swój „aonungowy" wyraz twarzy.

- Nie wierze. Księżniczka wyszła ze swojej jamy? - powiedział ze śmiechem czemu cicho towarzyszył Rotxo. Prychnąłem w odpowiedzi i bez słowa przeszedłem obok niego.

Wszyscy weszliśmy do wody nurkując. Rotxo i Aonung od razu zaczęli się wygłupiać na co Tsireya przewróciła oczyma i pokazała żeby nie zwracał na nich uwagi. Tym razem bacznie obserwowałem Kiri, żeby znowu czegoś nie odwaliła. Jeden zawał mi wystarczył.

Obserwując Kiri zgubiłem Tsireye, a co za tym idzie również Aonunga i Rotxo. Odwróciłem się w stronę Kiri i pokazałem jej, że wypłynę zaczerpnąć powietrza i żeby nigdzie się nie ruszyła ta tylko pokiwała głowa. Kiedy z powrotem zanurkowałem oczywiście, że Kiri już nie było. Poczułem lekkie szarpnięcie za ogon. Odwróciłem się i zobaczyłem Tsireye, która pokazała mi żebym popłynął za nią.

Dopłynęliśmy do jakichś roślin, przy których był już Aonung z Rotxo i coś obserwowali. Podążyłem wzrokiem w kierunku, w którym oni patrzyli i zamurowało mnie.

Przede mna był Lo'ak z wielkim Tulkunem. Popatrzyłem na Tsireye, ale ta tylko wzruszyła ramionami, z powrotem popatrzyłem na odgrywająca się przede mna scenę. Większy otworzył paszcze, do której po chwili wpłynął Lo'ak.

I co się kurwa dzieje! Może nie byłem najlepszym bratem, wiem to, ale żeby od razu dać się zeżreć jakiemuś potworowi?! Na Eywe aż tak źle mu z nami na pewno nie było żeby taki cyrk odwalać. Co ja powiem Kiri i Tuk? CO JA POWIEM RODZICOM?! Hej kochani pamiętacie, że macie też drugiego syna? A właściwie to już mieliście bo jebany ma jakieś zapędy samobójcze i dał się zeżreć sto razy większemu Tulkonowi!

Chciałem do niego podpłynąć ale zatrzymały mnie ręce Tsireyi i Aonunga. Popatrzyłem na Tsireye, a potem na Aonunga. Ten pokręcił głową i pociągnął mnie jeszcze raz, tym samym przyswajać mnie bliżej siebie. Może poczułem się tylko trochę spokojniej. Ale to WCALE nie była jego zasługa. Na szczęście tego przygłupa, zwanego moim bratem, łaskawy Tulkun chyba darował mu życie albo po prostu był tak okropny w smaku jak w charakterze i nie mógł go strawić.

Coś czuje, ze będą z tego niezłe kłopoty, ale jak znowu mi się za niego oberwie to przysięgam, jak matkę kocham utopie, bez mrugnięcia okiem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
#16!

Dość długo musieliście czekać, ale spokojnie z racji tego, iż zaczęły się tak długo wyczekiwane wakacje mam więcej czasu więc rozdziały również będą wstawiane raczej częściej.

Za wszystkie komentarze i gwiazdki dziękuję z całego serducha!

Buziaczki <333333

Princess ~ AonungxNeteyamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz