#24 Skąd wiesz, że to już miłość?

700 37 8
                                    

Otwierając rano oczy byłem pewien tylko trzech rzeczy:

Aonung wyznał mi miłość, a moje serce przyspiesza tylko na samą myśl o chłopaku.

Natychmiast musze porozmawiać z Sulani.

Za dwa dni urodziny Tsireyi, a ja dalej nie mam prezentu.

Ogólnie przejebane.

Podniosłem się powoli zauważając, że jestem tylko ja i moja mama.

- W końcu się obudziłeś - podeszła do mnie uśmiechnięta podając mi miskę z jedzeniem.

- Dziękuje - powiedziałem przecierajac oczy. Obserwowałem jak krząta się po domku. Jako dziecko dom kojarzył mi się tylko z bezpieczeństwem, a mój dom był przy mamie. Od pewnego momentu, że nie mamy praktycznie kontaktu, odkąd zacząłem szkolić się na wojownika spędzałem więcej czasu z ojcem niż z mamą. - Mamo? - zapytałem cicho. Neytiri podniosła na mnie swój wzrok. - Tak się zastanawiałem... Co powiesz na mały locik na Ikranach nad wyspą? - uśmiech kobiety od razu się rozszerzył.

- Oczywiście, że tak skarbie. Ale pierwsze zjedz całe śniadanie, inaczej nie wypuszczę cię z domu - zastrzegła, a ja sie zaśmiałem.

***

- Cześć piękny - pogłaskałem po głowie mojego ikrana. - Dawno razem nie lataliśmy co? - powiedziałem i powoli wszedłem się na grzbiet zwierzęcia.

- Kto pierwszy przy tamtych skałach - rzucił mi wyzwanie, a ja parsknąłem śmiechem.

- Szykuj się na przegraną! - po moich słowach praktycznie w tym samym czasie wylecieliśmy w powietrze. To było takie inne... Ostatnie miesiące spędzałem praktycznie przez cały czas w wodzie, ale czujac ten wiatr przelatujący przez moje włosy w końcu poczułem, że żyje, na moment przestałem przejmować się Aonungiem, Sulani i całym tym gównem, którym głównie byłem przejęty i mogłem mieć chwile dla siebie.

Ocknąłem się kiedy zauważyłem moją mame, która mnie wyprzedziła. Zaśmiałem się głośno i nachyliłem się powoli ją doganiając. Wylądowaliśmy praktycznie w tym samym czasie, chociaż do końca Neytiri wykłócała się, że była pierwsza na co odpowiedziałem jej tylko krótkie „chciałabyś". Kobieta założyła ręce na pierś udając wielce obrażona. Tęskniłem za nią, nawet nie zdawałem sobie sprawy jak mi jej naprawdę  brakowało.

- Dziękuje ci Net. Potrzebowałam tego - westchnęła i położyła się na skałach z błogim uśmiechem. Zrobiłem to samo. - A teraz powiedz mi synu, co cię trapi? - ja... nie spodziewałem się tego. Popatrzyłem na nią krótko i odwróciłem wzrok. Poproszę inny zestaw pytan?

- Co? Nic, to... nic - zająknąłem się nie mogą nic z siebie wykrztusić. Nie chciałem jej okłamywać, ale bałem się powiedzieć prawdy, a jeśli chodzi o kłamanie to mogę dostać order beztalencia.

- No dalej, porozmawiaj ze mna - szturchnęła mnie w ramię. - Wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć? - zapytała i pogłaskała mnie po włosach. Tak mamo.

- Skąd wiesz, że to już miłość? - zapytałem po chwili milczenia.

- Cóż... Każdy miłość przeżywa inaczej i u każdego jest wywołana innymi czynnikami. Ja na przykład na początku można powiedzieć... nie zbyt przepadałam za twoim tatą. - zaśmiałam się. - Uwierz był taki irytujący! Przyleciała jakaś przybłęda, która się mnie uczepiła i nie chciała puścić, ale jestem mu za to wdzięczna. Na początku jak był irytujący, tak z czasem dalej był irytujący tylko w inny sposób, rozumiesz? - zapytała mnie. Pokręciłem głową, nie rozumiałem. - Nie przeszkadzało mi to tak bardzo, a wręcz czasem mi się podobało.

Princess ~ AonungxNeteyamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz