- Powiedz nam Neteyam, lubisz w dupe, co? - i miałem ochotę się zaśmiać, gdyby nie wzrok wszystkich zebranych skierowany w moim kierunku.
Zatkało mnie i nie byłem w stanie się odezwać. Moje usta zamykały się i otwierały. Przeleciałem wzrokiem po ich twarzach. Rotxo wydawał się lekko zszokowany, ale również jakby nie zrozumiał do końca o co chodzi, twarz Kiri wyrażała złość i irytację zwrócona w mojego brata. Tsireya posyłała mi współczujące i smutne spojrzenue, Lo'ak cały czas patrzył się na mnie tym swoim wyrazem.
Wzrok ostatniej osoby z naszego grona był... pusty. Nawet na mnie nie patrzył. Z jego twarzy zniknął uśmiech, a oczy teraz już puste bez tych istliwrek radości, wpatrywały się w piasek.
- Lo'ak - zaczęła Tsireya, pouczającym tonem. Na mnie dalej patrzyła ze współczuciem na twarzy. Nie potrzebowałem tego, potrzebowałem wsparcia od innej osoby, która teraz wolała coś innego, na mnie nawet nie patrząc.
- Nie - zaprotestował Lo'ak. - Odpowiedz.
- O co ci chodzi - wtrąciłem.
- O wszystko Neteyam. Jesteś ukochanym syneczkiem tatusia, pamiętasz? - zapytał z ironią, a ja powoli zaczynałem rozumieć do czego to zmierza. - Wiecznie idealny Neteyam! Powedz mi dlaczego mu nie powiedziałeś? Boisz się, że może już nie będziesz taki cudowny w jego oczach? Że może uzna cię za pokrake rodziny? Za tego najgorszego? - wciąż milczałem. - Cały czas na mnie naciskasz, a sam nie jesteś taki niesamowity. Dlaczego. Nikomu. Nie. Powiesiłeś? Dlaczego? - patrzyłem na niego bez odpowedzi. Nawet nie byłem w stanie nic powiedzieć. - Odpowedz! - podniósł głos.
- Nie jestem gotowy - wyszeptałem.
- Nie jesteś? Widzisz ja też na wiele rzeczy nie byłem gotowy, ale wielki Neteyam musi pokazać, że jest lepszy. Nigdy cię to nie interesowało, a potem jako wielki bohater bierzesz winę na siebie i myślisz, że mi to pomaga?
- Lo'ak... Ja nigdy nie chciałem dla ciebie źle - westchnąłem. - Zawsze starałem się ci pomoc, to nie jest moja wina, że to ty masz zjebane pomysły!
- Ah, czyli teraz to moja wina? Świetnie!
- Możecie przestać? - zapytała Kiri.
- Jesteś gejem? - oczywiście, Rotxo jak zawsze w punkt. Kiri popatrzyła niego tym wzrokiem „serio?" I przetarła twarz dłonią.
- To nie jest teraz ważne - przeniosla spojerzenie na nas. - możecie swoje problemy rozwiązywać poza gronem znajomych? Wiecie nie każdy ma ochoty słuchać waszych kłótni.
- Po co mam to robić jak jego problem nie dotyczy TYLKO jego - powiedział ze złością Lo'ak patrząc w stronę Aonunga. Ten podniósł głowę i spojrzał na niego dalej tym pustym wzrokiem. - Chesz nam coś powiedzieć Aonung?
- Nie mam nic do powiedzenia - szybko odpowiedział. Popatrzyłem na niego, a moje serce zakuło. Czy on naprawdę teraz zamierza udawać, że nic się nie stało?
- Naprawdę? - zapytał mój brat, a ja miałem zamiar zapaść się pod ziemie.
- Tak - odpowiedział krótko. - Jestem zmęczony, pójdę już - powiedział i wstał. Nawet nie uraczył mnie żadnym spojerzeniem, co zabolało i równocześnie zirytowało mnie jeszcze bardziej. Naprawdę zamierza mnie teraz zostawić i pogrywać w jakieś swoje gierki?
- Taaak myśle, że ja tez już pójdę - odparł Rotxo. - Hej Kiri, może... Chcesz to mogę cię odprowadzić? - zapytał z nadzieją. Moja siostra przewróciła oczyma i podniosła się. Spojrzała na mnie ostatni raz, a ja kiwnąłem głowa, że wszystko w porządku. Ruszyła w stronę domku, a chłopak od razu poszedł w jej ślady.
![](https://img.wattpad.com/cover/336824153-288-k707121.jpg)
CZYTASZ
Princess ~ AonungxNeteyam
FanfictionKiedy zostajesz zmuszony opuścić rodzinny dom i przenieść się w zupełnie obce miejsce, do na'vi których nie znasz. Ale może to właśnie tam poznasz swojego rycerza na białym koniu. Na początku zawsze jest ciężko. Ale czy to właśnie nie początek jest...