#22 To była Sulani

671 36 4
                                    

- Powiedz nam Neteyam, lubisz w dupe, co? - i miałem ochotę się zaśmiać, gdyby nie wzrok wszystkich zebranych skierowany w moim kierunku.

Zatkało mnie i nie byłem w stanie się odezwać. Moje usta zamykały się i otwierały. Przeleciałem wzrokiem po ich twarzach. Rotxo wydawał się lekko zszokowany, ale również jakby nie zrozumiał do końca o co chodzi, twarz Kiri wyrażała złość i irytację zwrócona w mojego brata. Tsireya posyłała mi współczujące i smutne spojrzenue, Lo'ak cały czas patrzył się na mnie tym swoim wyrazem.

Wzrok ostatniej osoby z naszego grona był... pusty. Nawet na mnie nie patrzył. Z jego twarzy zniknął uśmiech, a oczy teraz już puste bez tych istliwrek radości, wpatrywały się w piasek.

- Lo'ak - zaczęła Tsireya, pouczającym tonem. Na mnie dalej patrzyła ze współczuciem na twarzy. Nie potrzebowałem tego, potrzebowałem wsparcia od innej osoby, która teraz wolała coś innego, na mnie nawet nie patrząc.

- Nie - zaprotestował Lo'ak. - Odpowiedz.

- O co ci chodzi - wtrąciłem.

- O wszystko Neteyam. Jesteś ukochanym syneczkiem tatusia, pamiętasz? - zapytał z ironią, a ja powoli zaczynałem rozumieć do czego to zmierza. - Wiecznie idealny Neteyam! Powedz mi dlaczego mu nie powiedziałeś? Boisz się, że może już nie będziesz taki cudowny w jego oczach? Że może uzna cię za pokrake rodziny? Za tego najgorszego? - wciąż milczałem. - Cały czas na mnie naciskasz, a sam nie jesteś taki niesamowity. Dlaczego. Nikomu. Nie. Powiesiłeś? Dlaczego? - patrzyłem na niego bez odpowedzi. Nawet nie byłem w stanie nic powiedzieć. - Odpowedz! - podniósł głos.

- Nie jestem gotowy - wyszeptałem.

- Nie jesteś? Widzisz ja też na wiele rzeczy nie byłem gotowy, ale wielki Neteyam musi pokazać, że jest lepszy. Nigdy cię to nie interesowało, a potem jako wielki bohater bierzesz winę na siebie i myślisz, że mi to pomaga?

- Lo'ak... Ja nigdy nie chciałem dla ciebie źle - westchnąłem. - Zawsze starałem się ci pomoc, to nie jest moja wina, że to ty masz zjebane pomysły!

- Ah, czyli teraz to moja wina? Świetnie!

- Możecie przestać? - zapytała Kiri.

- Jesteś gejem? - oczywiście, Rotxo jak zawsze w punkt. Kiri popatrzyła niego tym wzrokiem „serio?" I przetarła twarz dłonią.

- To nie jest teraz ważne - przeniosla spojerzenie na nas. - możecie swoje problemy rozwiązywać poza gronem znajomych? Wiecie nie każdy ma ochoty słuchać waszych kłótni.

- Po co mam to robić jak jego problem nie dotyczy TYLKO jego - powiedział ze złością Lo'ak patrząc w stronę Aonunga. Ten podniósł głowę i spojrzał na niego dalej tym pustym wzrokiem. - Chesz nam coś powiedzieć Aonung?

- Nie mam nic do powiedzenia - szybko odpowiedział. Popatrzyłem na niego, a moje serce zakuło. Czy on naprawdę teraz zamierza udawać, że nic się nie stało?

- Naprawdę? - zapytał mój brat, a ja miałem zamiar zapaść się pod ziemie.

- Tak - odpowiedział krótko. - Jestem zmęczony, pójdę już - powiedział i wstał. Nawet nie uraczył mnie żadnym spojerzeniem, co zabolało i równocześnie zirytowało mnie jeszcze bardziej. Naprawdę zamierza mnie teraz zostawić i pogrywać w jakieś swoje gierki?

- Taaak myśle, że ja tez już pójdę - odparł Rotxo. - Hej Kiri, może... Chcesz to mogę cię odprowadzić? - zapytał z nadzieją. Moja siostra przewróciła oczyma i podniosła się. Spojrzała na mnie ostatni raz, a ja kiwnąłem głowa, że wszystko w porządku. Ruszyła w stronę domku, a chłopak od razu poszedł w jej ślady.

Princess ~ AonungxNeteyamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz