Nie zostaliśmy zaproszeni na imprezę. W sumie trochę nie kulturalnie ze strony Ronal. Przynajmniej jej mąż wykazał się resztami jakiegoś szacunku i przeprosił nas za zaistaniałą sytuacje.Siedziałem na brzegu jakichś skał z zanurzonymi nogami w wodzie. Oglądałem małe, świecące rybki pływające dookoła nich. Słyszałem odgłosy przyjęcia odbywającego się na drugiej stronie plaży. Chciałbym tam pójść ale raczej nie jestem mile widzianym gościem. Moja rodzina położyła się już spać ale ja nie dałem rady. Cały czas jak próbowałem się wyciszyć dobijały się do mnie dźwięki imprezy.
Zajęty obserwowaniem rybek nie zauważyłem, że ktoś się do mnie zbliża. Osobnik stanął za mną, a ja poczułem coś zimnego dotykającego mojej klatki piersiowej. Wzdrygnąłem się i szybko odwróciłem. Za mną stał uśmiechnięty Aonung, spojrzałem w dół i zauważyłem piękny naszyjnik z muszelek, inny niż te które robiliśmy razem.
Na samym dole była większa muszelka ze starannie zrobionymi zdobieniami. A od niej do samego końca nawlekane były mniejsze muszelki na zamianę z zielonymi perełkami co pare oddzielone supełkiem z rzemyka. Brakło mi słów, widać że był robimy bardzo starannie i musiał zająć nie mało czasu.
Popatrzyłem na kucajacego koło mnie Aonunga, który do tej pory nie odezwał się słowem i patrzył na mnie oczekując jakieś rekacji.
- A z jakiej to okazji? - zapytałam i przygryzłem wargę, żeby nie uśmiechnąć się za szeroko.
- Na przeprosiny. Miałem dać ci go jutro ale kiedy udało mi się uciec z tego jakże niesamowicie interesującego przedsięwzięcia zauważyłem cię tutaj i stwierdziłem, że dam ci go teraz - popatrzył mi w oczy. - Podoba ci się?
- Tak... Jest cudowny - druga cześć zdania wyszeptałem. Nie powiem trochę się zarumieniłem, nie spodziewałem się tego.
- Żywię niezmierną nadzieje, że moje wszystkie przewinienia zostaną mi wybaczone księżniczko - uśmiechnął się do mnie szeroko. Wywróciłem oczyma na ostatnie słowo ale odwzajemniłem uśmiech. Aonung wstał i podał mi rękę. - Co powiesz na spacer? Dorzucę w bonusie siebie.
- Hmmm... Da się zmienić bonus? - Aonung obrażany sztruchnął mnie w ramie na co się zaśmiałem.
- Teraz ty będziesz musiał zrobić coś niewyobrażalnie wielkiego abym wybaczył ci tą obrazę mojej osoby - stał dalej z założonymi rękami odwrócił do mnie bokiem. Po krótkim, naprawdę krótkim namyśle nachyliłem się i pocałowałem go w policzek. Ten szybko odwrócił się w moją stronę z małym szokiem na twarzy. Od razu pożałował tej decyzji, szybko się odsunąłem. Nie powiem nieźle mi idzie udawanie niedostępnego.
- Przepr...
- No nie wiem czy tyle wystarczy by wielki Aonung ci wybaczył - cwaniacko się uśmiechnął. To nie wróżyło nic dobrego.
- A o czym wielki Aonung marzy? Co mogę zrobić? - zapytałem z udawanym przejęciem.
- Spełnisz moje 3 życzenia. Jakiekolwiek będę chciał - kiedyś zedre mu ten cwaniacki uśmiech z twarzy.
- To niesprawiedliwe. Spełnię 1 życzenie.
- 2 ale raz możesz odmówić i spełnić inne.
- Dobra, umowa stoi - wyciągałem do niego rękę, którą złapał i lekko potrząsnął.
- Interesy z tobą to czysta przyjemność.
- Przypominam ci, że obiecałeś mi spacer - powiedziałem na co ten się uśmiechnął i „zaoferował" mi swoje ramie. Znalazł się dżentelmen. Udając, że tego nie widze ruszyłem do przodu. Niech nie myśli, ze jeden piękny naszyjnik sprawi, że się na niego rzucę. Co to to nie!
Szliśmy brzegiem wyspy w stronę lasku. Przeszliśmy sprawnie, no prawie sprawnie, przez drzewa. W środku było małe jeziorko otoczone paprociami i zwisającymi z drzew świecącymi lianami. Było pieknie.
Odwróciłem się w stronę Aonunga, który patrzył na mnie nieodgadnionym spojrzeniem.
- Pięknie tu. Często tu przychodzisz? - zapytałam. To miejsce naprawdę mnie oczarowało, czułem się trochę jak w domu.
- Nie często, właściwie to bardzo rzadko - wyjaśnił i powoli zbliżył się do mnie. - Ale... Pomyślałem, że ci się spodoba. Wiesz to w końcu las... tak jakby - na jego policzkach wystąpił delikatny ale jednak dość widoczny rumieniec. No nie mogę czyżby wielki Aonung się zawstydził? Uśmiechnąłem się i odwróciłem do niego tyłem.
Widać, że w sumie postarał się chłopak. Słodko. ALE nie dam się tak łatwo omamić pięknymi słówkami. Ruszyłem powoli do przodu w stronę jeziorka i nachyliłem się nad nim patrząc w odbicie. Czułem, że Aonung powoli się do mnie zbliża. Pora wprowadzić mój genialny plan.
Chłopak stanął koło mnie równoważ wpatrując się w tafle wody. Po chwili wyprostowałem się i spojrzałem na niego od boku. On czując, że na niego patrzę odwrócił się w moją stronę stając do mnie przodem. Wyciągnąłem powoli ale pewnie dłoń i dotknąłem delikatnie jego ramienia przygryzając wargę. Widziałem jak jego oczy lekko pociemniały, zbliżyłem się do niego i nie spuszczając ręki obeszłem go stając za nim dbając o to by mój ogon przejechał po jego podbródku. Czułem jak powoli się rozluźnia i przymyka oczy, ale nie ruszył się czekając na mój kolejny krok. Nachyliłem się od tyłu nad jego uchem lekko w nie dmuchając.
- Dobranoc Aonung - wyszeptałem przejeżdżając ostatni raz dłonią po jego ramieniu. Odwróciłem się i odszedłem w stronę wyjścia z lasu. Czy żałowałem?
Oczywiście, że nie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
#4!Miałam ten rozdział wstawić już wczoraj ale poszłam na korki z matematyki i jakoś wypadło mi z głowy 🫣
Mam nadzieję, że rozdział się podobał!
Dziękuję za wszystkie gwizdki i komentarze!
Buziaczki <3
![](https://img.wattpad.com/cover/336824153-288-k707121.jpg)
CZYTASZ
Princess ~ AonungxNeteyam
FanfictionKiedy zostajesz zmuszony opuścić rodzinny dom i przenieść się w zupełnie obce miejsce, do na'vi których nie znasz. Ale może to właśnie tam poznasz swojego rycerza na białym koniu. Na początku zawsze jest ciężko. Ale czy to właśnie nie początek jest...