#17 Powstrzymać przed czym?

706 41 7
                                    

Po super przygodzie, przy której prawie byłem światkiem męczeńskiej śmierci mojego brata, nie mówię, że nie zasłużył, Rotxo i Aonung od razu podpłynęli do niego łapiąc go za ręce. Lo'ak zaczął się szarpać, a wielki stwór chyba do końca nie ogarnął co się dzieje.

Jak tylko dopłynęli do nas stuknąłem brata w czoło dorośle pokazując moje rozczarowanie jego postawą. Tulkun przez chwile próbował za nami płynąć, ale zaczął zwalniać wraz z naszym zbliżaniem się do wioski.

Wszyscy wraz z szarpiący się Lo'akiem od razu zaczęliśmy kierować się w stronę wyspy, a ja wtedy dopiero zauważyłem, że nie ma z nami Kiri. Chciałem zawrócić, żeby jej poszukać, ale Tsireya zdążyła załapać mnie za rękę.

- Co się dzieje Neteyam? - zapytała zmartwiona.

- Kiri. Została w wodzie, nie wiem gdzie jest - odpowiedziałem. Byłem trochę rozkojarzony, najstarszy brat, wojownik, a nie potrafi upilnować własnego rodzeństwa. Super. W takich chwilach czasem mam ochotę usiąść i się po prostu rozpłakać. Co się ze mna dzieje do chuja.

- Ja pójdę jej poszukać, wy idźcie - odezwał się Rotxo od razu puszczając Lo'aka i udając się w stronę plaży. Śledziłem go jeszcze przez chwile wzrokiem dopóki Tsireya lekko mnie nie popchnęła. 

Kiedy dotarliśmy do domku Olo'eyktana i Tsahik, a Aonung wyjaśnił całą historie, powiem tak nigdy w życiu nie wiedziałem tak wściekłego Tonowariego. Wydawał się naprade spokojnym gościem, ale teraz miałem wrażenie, że jakbym go dotknął to bym się sparzył i może stracił płaca... albo od razu całą rękę. Aż podskoczyłem kiedy Tonowari krzyknął, że mamy usiąść.

- To wasza wina! Mieliście ich pilnować - syknęła Ronal do swoich dzieci. Tsireya wyglądała jakby chciała coś powedziec ale ostatecznie się powstrzymała, natomiast Aonung tylko schylił głowę. W tym samym czasie przyszli też nasi rodzice. Ojciec widocznie był strasznie rozczarowany.

- Przyniosłeś hańbę swojej rodzinie, swojemu ojcu! Payakan to wygnany Tulkun, zabił swoich braci oraz wodnych Na'vi - zaczął powoli, ale dosadnie tłumaczyć Tonowari.

- On nie zrobił nic złego. Chciał dobrze, ale...

- Milcz Lo'ak - odezwała się Neytiri, widać było, że mój brat od razu posmutniał. Miałem ochotę wstać i go przytulić. Jednak jest to mój brat, może zrobił coś głupiego ale wciąż. Zrobiło mi się go szkoda.

- Postawie go do pionu - powedzial Jake od razu chwytając Lo'aka za ramię i wyprowadzając go z domku. Patrzyłem na to wszystko z bezsilnością. W głębi duży czułem, że to moja wina. Mogłem od razu go przycisnąć, żeby mi powedział, a nie ignorować to.

- Pilnujscie go. Nie może się z nim więcej spotkać - powiedział Tonowari dając znak, że możemy odejść. Tsireya od razu pobiegła w stronę gdzie odszedł mój brat i ojciec.

Nie zwracając uwagi na Aonunga poszedłem w stronę swojego domku, musiałem to sobie wszystko przemyśleć. Zatrzymałem się kiedy usłyszałem, że chłopak szedł cały czas za mną.

- Net? W porządku? - zapytał widocznie zmartwiony. Położył mi dłoń na ramieniu, a ja od razu odwróciłem się w jego stronę, strącając ją.

- Oczywscie, że wszystko jest w porzadku - zaśmiałem się ironicznie. - A jak myślisz? Mój brat zakumplował się z wielkim Tulkunem, który prawie go zeżarł i jest niebezpieczny, ale on dalej go broni! Moja siostra prawie straciła życie, a właśnie gdzie ona jest? Zaskocze cię. Nie mam pojęcia, bo nie potrafię jej upilnować! Mój ojciec uważa, że będę wielkim wojownikiem, a ja cały czas go zawodzę! Jak mam nim zostać jak nie radzę sibie z własnym rodzeństwem?! - odetchnąłem głęboko i od razu poczułem napływające łzy więc zamknąłem oczy by je powstrzymać.

Princess ~ AonungxNeteyamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz