#30 Czego tylko zapragniesz księżniczko

621 47 8
                                    

- Dlaczego Aonung już nie chce się z nami bawić? - usłyszałem smutny głos Tuk.

- Cóż... Aonung ma dużo pracy, będzie musiał kiedyś zostać wodzem i wiesz...

- Będzie potrzebował Tsahik? Mogę zostać jego Tsahik - powiedziała, a mnie zatkało. Bo... słucham?!

- Jesteś chyba trochę za młoda, wiesz? - zaśmiałem się niezręcznie, a ona na mnie spojrzała.

- To ty zostań. Wtedy na pewno będziemy mogli się razem bawić - uśmiechnęła się, a ja się zakrztusiłem. Nawet moja własna siostra przeciwko mnie?!

- Nawet jeśli to nie moglibyśmy... Być razem...

- Dlaczego? Tata zawsze mówi, że nie ważne kogo kochamy, ważne żeby kochać prawdziwie z całego serca - powiedziała poważnie. - Tata zawsze ma racje, jakbyście się kochali to oczywiście, że moglibyście być razem! - wykrzyknęła oburzona.

- Cóż, może i tak. Ale nie w sytuacji gdzie Aonung ma zostać wodzem. Musi mieć potomka...

- Nie da się z tobą rozmawiać o takich rzeczach Net. W ogóle się nie znasz na miłości - wstała ignorując mnie. Byłem w totalnym szoku. Moja rodzina siostra i mówi mi takie rzeczy!

- Nie wierze! Moja mała siostrzyczka cię zagięła?! Moja szkoła - odwróciłem się w stronę roześmianej Kiri.

- Dajcie mi wszyscy spokoj! - westchnąłem i wstałem chcąc ją wyminąć.

- To ty daj spokoj! Chcesz być wielkim wojownikiem, a nie potrafisz zawalczyć o własne szczęście?

- Jako wojownik jestem w stanie poświecić własne szczęście. Szczęście dla dobra... wszystkich.

- Chyba dla własnego, bo jakoś nie widze żeby inni chodzili szczęśliwi. Zachowujesz się jak tchórz. - wiedziałem, że Kiri zna mój słaby punkt. Wie gdzie uderzyć. Zawsze chciałem by ojciec był ze mnie dumny i nie uwarzył za kogoś gorszego. Chciałem być dobrym wojownik, a słowo „tchórz" było dalekie od mojego opisu.

- To nie jest tchórzostwo tylko poświęcenie, zrozumcie to w końcu! Myślisz, że Tonowari i Ronal by to zaakceptowali?! Że byliby szczęśliwy ze mają"synowego", a nie wymarzoną synową? Liczą na potomka, który przedłuży ich ród, a nie jakiegoś leśnego Na'vi, który nie jest im w stanie tego dać. Aonungowi też nie jestem w stanie dać pełnego szczęścia. Teraz tego nie widzi, ale z czasem to do niego dotrze.

Kiri się już więcej nie odezwała tylko patrzyła na mnie ze zmarszczonymi brawami. Uznałem to za koniec rozmowy i odszedłem.

***

- Zagrajmy w prawda i wyzwanie! - zawołał Rotxo.

- Ciągle w to gramy, możesz być trochę bardziej oryginalny? - westchnęła Tsireya.

- To co innego proponujecie, hm? Słucham? - oburzył się.

- Nie wiem, może w butelkę? - zaproponował Lo'ak.

- Przeceż dopiero to powiedziałem! - zawołał Rotxo.

- Nie taką! Wiesz cał-

- Hej! Widze, że w coś gracie! - usłyszałem nad sobą głos Sulani. No już gorzej być nie mogło! Co ona tu robi?!

- Tak, fajnie że przyszłaś! Chcesz dołączyć? - odezwała się Tsireya.

- Jasne - uśmiechnęła się i usiadła na przeciwko mnie. Obdarzyłem ją przelotnym spojrzeniem i naprawdę chciałbym, żeby najlepiej to sobie już poszła.

- Hej, może mu też możemy się przysiąc? - gorzej być nie mogło? Ha! Cóż, jednak mogło. Przede mną stanęła Baniri ciągnąć za sobą Aonunga, którego mina wyrażała tak ogromną chęć bycia teraz tutaj z nami, że aż mi się kompletnie odechciało.

Princess ~ AonungxNeteyamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz