Następnego dnia lekcje musiały odbyć się trochę później ponieważ Tsireya pomagała w czymś matce. Kiri i Tuk poszyły trochę popływać, a Lo'ak gdzieś zniknął, a ja nie widziałam za bardzo co ze sobą zrobić.
Stwierdziłem, że może pomogę trochę Tsireyi. Poszedłem w stronę jej domku z nadzieją, że ją tam znajdę. Kiedy byłam już prawie przed na mojej drodze stanął Aonung. Zmarszczyłem brwi i chciałem go wyminąć, nie miałem ochoty na konfrontacje z tym dupkiem.
- Hej! Gdzie to się wybierasz? - zapytał pociągając mnie do tyłu.
- Idę do Tsireyi zapytać czy nie potrzebuje w czymś pomocy. Możesz mnie puścić? - zapytałam lekko zirytowany próbując się uwolnić z jego uścisku.
- Myślałem, że moja siostrzyczka podoba się drugiemu bratu, a jednak - zaśmiał się. Czy mówiłem ze Aounung to irytująca kupa gówna? Nie? To właśnie mówię.
- Nie. Nie podoba mi się w ten spsob. Oczyścić jest ładna ale... nie w moim typie - odpowiedziałem i chciałem wznowić drogę do domku ale ten znowu mnie pociągnął do tyłu i złapał za biodra stawiając przed sobą.
- Mhm a kto jest w twoim typie? - zapytał z cwaniackim uśmiechem. Uśmiechnąłem się do niego słodko i przygryzłem wargę udając zamyślonego. Popatrzyłem na niego, ten wpatrywał się w moije usta z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Hmmm... myśle, że Irytujące, bezczelne i zjebane dupki są spoko ale! Tylko jeśli ich imię nie zaczyna się na A, a kończy na onung - mina mu zrzedła. O to chodzi 1:0 dzbanie dla Neteyama. - Jak widzisz nie można mieć wszystkiego. A teraz wybacz ale idę do two...
- Jesteś gejem? - zapytał po chwili. Usniosłem brwi, serio tylko tyle wywnioskował z mojej wypowiedzi? Przewróciłem oczyma i udałem się przed siebie. - Dobra nie ważne. Ale hej! Jeśli chcesz pomoc to możesz przenieść te skrzynki w tamto miejsce. Jest ich dużo a mi samemu zajmie to wieki i jeszcze biedny nabawie się jakichś bólów kręgosłupa - popatrzyłem na niego po czym przeniosłem wzrok na skrzynki. - No wiesz chyba, że nie dasz rady, nie wyglądasz jakbyś grzeszył mięśniami czy coś - zaśmiał się głośno. Mi wcale nie było do śmiechu, nie patrząc na niego chwyciłem za skrzynkę i ruszyłem do wskazanego miejsca. Po około godzinie wszystkie skrzynki były już przeniesione, a ja myślałem, że się nie wyprostuje.
Wtedy przyszła Tsireya i powiedziała, ze możemy iść na lekcje. Kiedy już chciałem odmówić z powodu zmęczenia. Pewna podróbka zielonego pociągnęła mnie w stronę wody gdzie czekali już wszyscy. Zabijcie mnie.
- Można wznieść petycje o zmianę pary? - zapytałem.
- A co boisz się, ze cie utopie? - zapytał zirytowany Aonung.
- A żebyś wiedział! Ostatnio nie wykazałeś się jakimiś resztkami rozsądku - odpowiedziałem zgryźliwie.
- Dobra nie słuchajcie go róbmy co mamy robić i tyle - odpowiedział wymijająco. Dzisiaj mieliśmy poćwiczyć nurkowanie. Zajebiście, już wysyłam zaproszenia na pogrzeb.
- Spokojnie Net nie utopie cię zluzuj. Dobra musisz wziąć głęboki oddech i popłynąć jak najniżej dasz rady będę z toba więc w razie czego jak twój książę na białym koniu uratuje cię moja księżniczko. Nie ma się czego bać - popatrzyłem na niego jak na idiotę. Dałem mu znak ręka żeby przestał sie produkować i żebyśmy zaczynali.
Aonung policzył do 3 i zanurkowaliśmy. Dopłynąłem myśle, że do połowy kiedy powoli zaczynało mi brakować tlenu. Zaczynałem powoli zawracać czego do końca chyba nie zauważył Aonung bo płynął dalej w dół. Wypłynąłem na powierzenie modląc się żeby tym razem nie wpadł na jakiś pojebany pomysł wciągania mnie pod wodę. Usłyszałem jak wypływa za moimi plecami i odwróciłem się w jego stronę. Ten wyjął ręce z pod wody, w których miał pełno różnych muszelek.
- Prawda, że piękne? Chodź zrobimy z nich naszyjniki. Nauczę cię wszyskiego.
Popłynęliśmy razem do brzegu.
Aonung przyniósł rzemyki i małe ostre wykałaczki. Pokazał mi jak przebić muszelke, żeby jej nie rozwalić. Ja przebijałem a ten układał je na rzemyku.Po jakimś czasie skończyliśmy, a naszyjnik wyszedł nam nawet ładny.
Wstaliśmy z zamiarem pójścia po więcej muszelek. Chciałem zrobić naszyjnik dla Tuk i Kiri, wiedziałem, że coś takiego im się spodoba.Zrobiliśmy łącznie 5 naszyjników, zauważyłem że Aonung zostawił trochę muszelek ale nie skomentowałem tego i tak nie były potrzebne.
- Idziesz dzisiaj na przyjęcie? - zapytał.
- Nie wiem - spojrzałem na niego. - Nie słyszałem nic o przyjęciu - odpowiedziałem szczerze.
- Mhm... Nie wiem czy was zaproszą... Organizuje to moja matka. Jedna z jej bliższych przyjaciółek jest w ciąży i niedługo ma urodzić dziecko. To taka tradycja przed każdymi narodzinami robi się przyjęcie gdzie wszyscy przygotowują się na przyjście dziecka - wyjaśnił. Pokiwałem głową, w sumie to szkoda, że nas nie zaprosili. Ale patrząc bo tym jak Ronal była chętna by nas przygarnąć to się nie dziwie. - W sumie to dlatego przenosiliśmy skrzynki i robiliśmy te naszyjniki. Potrzebuje trzech dla Tauri, przyjaciółki matki, jej męża i ich syna, w sumie to nie wiem po co ale matka mi kazała.
- A wiec wykorzystałeś mnie do ułatwienia sobie życia? - zapytałam ze śmiechem.
- Z jednej strony tak ale tez w sumie nie. Wiedziałem ze cię to zainteresuje wiec w sumie to to wykorzystałem... Ale! Nauczyłeś się robić naszyjniki wiec oboje czerpiemy z tego korzyści -
wyszczerzył się. No tak podstępna ryba.- Dobra muszę się zbierać na to przyjęcie. Szczerze mi się nie chce No ale jak trzeba to trzeba - westchnął - To do zobaczenia później księżniczko.
Neteyam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na początek chcę was BARDZO przeprosić za to, że tak długo nie było rozdziału. Nie chce, żeby ta książka była jakaś słaba i chciałabym ją dopracować, chociaż nie zawsze mi to wyjdzie. Wiec jeszcze raz przepraszam i mam nadzieje ze rozdział się spodobał!
Mogę wam powiedzieć, że w ramach rekompensaty dodam kolejny rozdział jeszcze w tym tygodniu!
Oczywiście dziękuje z całego serduszka za wszystkie gwiazdki i komentarze❤️❤️
Buziaczki <3
CZYTASZ
Princess ~ AonungxNeteyam
FanfictionKiedy zostajesz zmuszony opuścić rodzinny dom i przenieść się w zupełnie obce miejsce, do na'vi których nie znasz. Ale może to właśnie tam poznasz swojego rycerza na białym koniu. Na początku zawsze jest ciężko. Ale czy to właśnie nie początek jest...