#5 Suka

870 42 4
                                    

Czy żałowałem?

Może trochę.

Od wydarzenia w lasku minął jeden dzień a Aonung od rana unika mnie jak ognia. Nawet nie stawił się dzisiaj na naszych lekcjach bo podobno musiał załatwić coś ważnego i nie ma czasu. Kiedy rozmawiał z Rotxo i zauważył, że się zbliżam, szybko uciął rozmowę i odszedł w przeciwnym kierunku.

Może faktycznie trochę przesadziłem...

Dobra ale jak on odwalą maniane i sobie ze mnie żartuje to się nie obrażam na cały świat. Chciałem z nim porozmawiać może nawet przeprosić, ale on cały czas gdzieś znika.

Siedziałem na łóżku i patrzyłem w prowizoryczne okno szukając czegoś, w sumie, sam nie wiem czego dopóki nie przerwało mi delikatne pociągnięcie ze rękę.

- Hej Neteyam bo wiesz nazbierałam z Kiri pare ładnych muszelek, a ty umiesz robić te piękne naszyjniki więc pomyślałam sobie, że może pomożesz mi zrobić taki dla mamy i taty? - zapytałam z nadzieją w oczach mała Tuk. Popatrzyłem na nią z uśmiechem.

- Oczywiście, że ci pomogę ale nie mam rzemyków. Możesz iść do Tsireyi po nie i od razu zapytać o wykałaczki co ty na to? A ja za ten czas pooglądam twoje muszelki - Tuk energicznie pokiwała głową i pociągnęła mnie za rękę.

Zaprowadziła nas do miejsca gdzie leżała mała kupka różnych muszelek. Usiadłem i obserwowałem jak biegnie w stronę domku Tsireyi. Przeniosłem spojrzenie na muszelki i zacząłem je oglądać. Naprawdę były ładne. Podniosłem wzrok i zauważyłem Lo'aka idącego w stronę wody.
Ostatnio często znikał. Wstałem i ruszyłem w jego kierunku.

- Lo'ak! Gdzie idziesz? - zapytałam brata. Ten szybko popatrzył na mnie nie przerywając wędrówki. Pociągającej go a ramie. - Hej! Mówię do ciebie! Gdzie idziesz?

- A co cię to interesuje? Zwiedzam - odpowiedział i ruszył dalej. Chciałem go jeszcze zatrzymać ale nie słuchał mnie. Stwierdziłem, że teraz mu odpuszczę ale jeszcze do tego wrócę.

Za ten czas zdążyła już wrócić Tuk z przydatnymi narzędziami do robienia naszyjników. Poinstruowałem ją jak przebijać muszelki. Chciałem je od razu nawlekać ale mała zabroniła mi, chcąc wszystko zrobić sama.

Zrobiliśmy już jeden naszyjnik z zamiarem zaczęcia drugiego. Gdy usłyszeliśmy ciche śmiechy koło nas. Odwróciłem się w tamta stronę i zobaczyłem Rotxo z Aonungiem i z jakąś dziewczyną. Na pewno widziałem ją już pare razy ale nigdy w ich towarzystwie.

- Neteyam! Rozwaliłam muszelkę! - podskoczyłem na nagle podniesiony głos siostry. Przeniosłem wzrok na rozpołowiona muszelkę w jej rączkach.

- Nie martw się, pójdziemy i znajdziemy inną, co ty na to? - zapytałem i uśmiechnąłem się. Tuk radośnie pokiwała głową. Wstając popatrzyłem w stronę trójki przyjaciół ale Rotxo już tam nie było. Stał tam tylko Aonung i mówił coś widocznie bardzo zabawnego ponieważ ta dziewczyna ciagle chichotala zakrywając usta dłonią.

Kiedy na mnie spojrzała odwróciłem wzrok i ruszyłem w stronę wody. Dość długo szukaliśmy idealnej muszelki przez co robiło się już trochę późno. Wróciliśmy na brzeg i kończyliśmy robić naszyjnik.

***

Nie opuszczała go na krok. Gdzie Aonung tam też ona! Nie żebym był zazdrosny... o kogoś takiego? Phi! Po prostu musiałem z nim porozmawiać ale przez nią nie miałem takiej możliwości! Stałem oparty o jakaś belkę koło pomostu i wpatrywałem się w pare.

- Też mnie denerwuje - aż podskoczyłem. Tsireya stała koło mnie z założonymi rękami patrząc w tą samą stronę, co ja przed chwilą.

- Co? - głupio zapytałem.

- No Baniri. Cały czas się koło niego kręci - chwile zajęło mi żeby zrozumieć, że Baniri to ta dziewczyna. - Kiedyś się przyjaźniłyśmy ale jej zależało tylko na tym żeby zbliżyć się do Aonunga. Szkoda, że nie wie że ktoś mu się już podoba - uśmiechnęła się.

- Podoba się? Kto? - zapytałem.

- Nie wiem. Ale wiem, że zrobił dla niej naszyjnik. Dość długo nad nim pracował więc zaważając, że Aonung nigdy się nie stara, to musiał być ktoś ważny - powiedziała. W tym samym czasie koło nas przeszła Baniri. Uśmiechnęła się sztucznie do Tsireyi, a z kolejki do mnie chyba słodko. - Suka - warknęła dziewczyna.

- Nie mów tak o niej - przed nami stanął Aonung we własnej osobie. Patrzyłem na niego trochę dłużej niż powinienem, ale nie mogę powiedzieć, że nie było to odwzajemnione.

- Będę o niej mówić jak mi się podoba! A ty nie powinieneś przebywać w jej towarzystwie! Widzisz jak ona się zachowuje?! - wrzasnęła Tsireya. Pierwszy raz w życiu widziałem ją tak wkurzoną. Wyglądała jakby miała za chwile wybuchnąć.

- Będę zadawał się z kim chce! Nie będziesz mi mówić co mam robić! - krzyknął chłopak.

- Ale nie widzisz, że zaniedbujesz przez nią swoje obowiązki? Ha! Oczywiście, że nie! Ale tylko spróbuj nie stawić się dzisiaj na lekcjach, a ostatni raz będę bronić cię przed rodzicami!

- Nikt ich tutaj nie chce! - zawołał. Nie powiem zabolało.

- Ja chce! I przestań się tak zachowywać! - ta sprzeczka zmierzała z coraz gorszym kierunku.

- Bo co? Podoba ci się ten idiota z lasu? Ale z tego co wiedzę to lecisz już na dwa fronty - parsknął drwiąco.

- ŻE CO PROSZĘ?! Jak śmiesz tak w ogóle mówić! - krzyknęła Tsireya. - Ja za to mam chociaż trochę przyzwoitości i nie umawiam się z dziwką!

- Wypluj te słowa, kurwa - syknął już czerwony ze złości Aonung. Zauważyłem, ze mam dwa wyjścia albo niezauważenie się ulotnić albo jakoś zapobiec temu rozlewowi krwi.

- Hej, hej! Starczy już! - starałam się przekrzyczeć rodzeństwo. Spojrzeli na mnie morderczym wzrokiem. Dobra m, teraz dojdzie do rozlewu krwi ale chyba mojej.

- Ty się nie wtrącaj. Zostaw nas w spokoju, w końcu to ci wychodzi najlepiej! - popchnął mnie lekko. No nie powiem trochę mnie zatkało. Nie wiedziałem co powiedzieć. Aonung tylko zmierzył mnie pogardliwym spojrzeniem i odszedł. Ja także skierowałem się w stronę swojego
domku chcąc uniknąć pytań od Tsireyi.

~~~~~~~~~~~~~~~~
#5!

Mam nadzieje, że się podobało! Mi osobiście jakoś średnio, ale zmieniałam go już na 10 sposobów i dalej czegoś mi brakowało ale nie wiem czego :/

Dajcie znać co myślicie!

Taki agresywny ten rozdział ;D

Dziękuje za gwiazdki i komentarze!

Buziaczki <33

Princess ~ AonungxNeteyamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz