Cały ranek myślałem co by się stało gdyby Lo'ak nie przyszedł. Nie wiem czy mu dziękować, czy go pobić. Resztę wieczoru mieliśmy się z Aonungiem na dystans co znowu mi się nie podobało i jeszcze ta Baniri. Aonunga też nie było w domu, może był z nią? Albo ona do niego przyszła, a jego nie było? Zresztą co mnie to interesuje? To nie moje życie, niech robi co chce!
Spojrzałem na naszyjnik, który z wielkim trudem udało mi się wyjąc zza łóżka. Im dłużej na niego patrzyłem tym bardziej myślałem o nim co wcale mi nie pomagało w „nieinteresowaniu się nie swoim życiem"! Odłożyłem naszyjnik pod poduszkę i wstałem przeciągając się.
Przypomniało mi się, że od momentu rozmowy Sulani z moim ojcem nie widziałem się z nią, a chętnie posłuchałbym jak poszło. Z wielkim entuzjazmem udałem się w stronę plaży mając nadzieje, że ją tam znajdę. Mój wielki jak nigdy entuzjazmem opadł tak szybko jak się pojawił. I to przez kogo! Baniri we własnej osobie rozmawiająca z moim Aonungiem! Siedzieli do mnie tyłem więc to, że zauważą jak ich podsłuchuje raczej było niemożliwe, prawda? Jak gdyby nigdy nic poszedłem na plaże, podnosząc po drodze jakąś przypadkową muszelkę, żeby w razie czego mieć jakieś alibi.
Będąc już praktycznie przy nich, lecz nie za blisko, ale tak by usłyszeć o czym rozmawiają, puściłem muszelkę w miarę z jak najniższej wysokości od razu się po nie schylając i udając, że szukam jej w piasku.
- Wiesz, że mi na tobie zależy. Chcesz wszystko przekreślić przez jeden głupi błąd? - powiedziała dziewczyna. - Ja nie jestem nią, nie chce cię wykorzystać, mi naprawdę zależy! Zrozum to! - ciągnęła dalej błagalnym głosem. Wiec była jeszcze jakaś Baniri v2? No nieźle bawi się nasz kochaś.
- Wiesz, że nie o to chodzi, po prostu jest ktoś inny - westchnął przecierając twarz. - Jesteś naprawdę super, ale jako przyjaciółka, nie dziewczyna. Lubię cię, ale nie w taki sposób.
- W czym ona jest lepsza ode mnie? Ładniejsza? Mądrzejsza?- zaśmiałem się w duchu. To na pewno - Dla czego nie chcesz dać mi szansy! Ja naprawdę się zmieniłam, nie jestem już taka.
- Baniri, zrozum że nie jestem w stanie zaufać ci po raz setny. Poza tym jesteś nie miła dla Kiri, Lo'aka i Neteyama. To też są moi przyjaciele. No dobra Lo'ak może nie jest na liście ukochanych osób, ale wciąż. Poza tym okłamałaś mnie, a wiesz przecież dobrze, że nie toleruje takiego kłamstwa.
- Byłeś pijany! To nie było na serio! Nie rozumiem cię - powiedziała cicho.
- Dlatego nie możemy być razem. Nie rozumiemy się Baniri - powiedział po czym zaczął się podnosić. Ja też szybko się wyprostowałem i odszedłem, mam nadzieje niezauważony.
Stanąłem obok jakiegoś słupka i zacząłem powoli analizować tą rozmowę. Aonung ma inna dziewczynę? Nie zaprzeczył, że podoba mu się INNA? To dlaczego chciał mnie całować? I kim do cholery jest Baniri v2? Mógłbym o to zapytać Tsireye, bo może nasza relacja z Aonungiem jest lepsza to wciąż wątpię, że byłby chętny do zwierzania mi się na ramieniu ze swojego życia.
Zauważyłem niedaleko przechodzącą Sulani i od razu przypomniałem sobie mój główny cel ruszenia dupy z łóżka.
Podszedłem szybko do dziewczyny, żeby nie odeszła za daleko.- Hej Sulani! Masz chwile? - zawołałem za nią.
- Jasne, dla ciebie zawsze - zaśmiała się i udała w stronę kamieni, na których usiedliśmy.
- Jak poszła rozmowa z wielkim Toruk Makto? - zapytałem. Dziewczyna się uśmiechnęła i wzruszyła ramionami.
- Powiem ci, że dobrze, nawet bardzo dobrze. Odpowiedział na praktycznie wszystkie pytania i poopowiadał co nie co też o tym skąd pochodził wcześniej. Wiesz ludzie z nieba i te sprawy - pokiwałem głową, że rozumiem. I wtedy do mnie dotarło, że to ją mogę spytać o Aonunga.
CZYTASZ
Princess ~ AonungxNeteyam
FanficKiedy zostajesz zmuszony opuścić rodzinny dom i przenieść się w zupełnie obce miejsce, do na'vi których nie znasz. Ale może to właśnie tam poznasz swojego rycerza na białym koniu. Na początku zawsze jest ciężko. Ale czy to właśnie nie początek jest...