#35 Jak to sie waha?!

492 33 10
                                    

Minął niecały tydzień odkąd się obudziłem. Mama cały czas była przy mnie co trochę zaczynało być męczące, tata opowiedział mi cały przebieg walki, za co byłem mu wdzięczny. Żałowałem, że nie mogłem sam tego zobaczyć.

Tuk zrobiła dla mnie koszyk i naszyjnik przy których pomogli jej Kiri i Rotxo. To było naprawdę urocze z ich strony. Zacząłem tez zauważać, że Kiri odsunęła się od Rotxo. Myśle, że to przez powrót Pająka. Zrobiło mi się szkoda wodnego Na'vi bo widać było, że bardzo się starał. Mogłem na niego narzekać, ale nie mogłem zaprzeczyć, że moja siostra była dla niego ważna i było to widać.

Aonung przebywał tu codzinnie z wyjątkiem dwóch ostatnich dni co zaczynało mnie niepokoić. Najczęściej pytał jak się czuje i opowiadał mi co działo się w wiosce. Ale przez ostanie dni był cichszy, niby był ze mną, ale myślami zupełnie gdzie indziej, aż w końcu nawet fizycznie zniknął.

Była też Tsireya, z której obecności cieszyłem się chyba najbardziej. Uwielbiałem rozmawiać z dziewczyną i nie męczyła mnie ciągłymi pytaniami o moje samopoczucie tylko zachowywała się tak jakby nic się nie stało, za co byłem jej wdzięczny.

- Myślę, że jesteś już na tyle sprawny że możesz wyjść na zewnątrz - uśmiechnęła się. Pokiwałem głową i z jej pomocą powoli podniosłem się z łóżka.

Chciałem ją zapytać o Aonunga, nie widziałem go dwa dni ale może ma jakieś... swoje ważne sprawy na głowie. Postanowiłem zignorować ten fakt i udać się za Tsireya. Nie będę za nim latał za każdym razem jak zniknie. Mogę być suką, ale nie będę psem.

- Gdzie idzemy? - zapytałem.

- Cóż muszę przypilnować jednego dziecka. Jego rodzice zginęli w walce i został całkiem sam. Ma miesiąc. - odpowiedziała z wyczuwalnym smutkiem.

Dotarliśmy do jednego z domków, w którym siedziała jedna z wodnych Na'vi, a w małej kołysce leżało dziecko. Było takie drobne i delikatne. Niemowlak tylko śmiał się co jakiś czas gryząc jakiś materiał. Moje serce od razu zmiękło na ten widok.

- Zmienię cię, możesz wrócić do swoich zajęć - Tsireya powiedziała do kobiety, a ta z uśmiechem podziękowała i wyszła. Usiedliśmy na łóżku, a dziewczyna wzięła na ręce małego Na'vi.

- Nazywa się Kira'lu - powiedziała po chwili. Był naprawdę rozkoszny. - Popatrz tylko na niego. - nachyliłem się nad małym chłopcem, a ten od razu wyciągnął dłoń i złapał jeden z moich warkoczyków głośno się śmiejąc. - Chyba cię polubił - Tsireya  zaśmiała się.

- Jest uroczy - odpowiedziałem. Kira'lu. - I kto się nim normalnie zajmuje? - zapytałem z ciekawości.

- Kto ma czas - posmutniała. - Nikt nie chce go przygarnąć. - dodała i usiadła na łóżku. Usiadłem obok niej dalej nie spuszczając wzroku z dziecka.

- Ja mogę się nim zająć - palnąłem. - W sensie i tak mam dużo wolnego czasu więc mogę z nim posiedzieć - wyjaśniłem.

- Nie wiem czy to dobry pomysł. Nie dawno stanąłeś na nogi - powiedziała z powątpiewaniem.

- Mogę spróbować. Na pewno będzie to lepsze zajęcie niż całodniowe siedzenie w mauri i patrzenie w sufit - z nadzieją, że mój książę z bajki postanowi się w końcu zjawić to już dodałem w myślach. Westchnąłem cierpiętniczo. Dziewczyna dalej nie była przekonana więc zrobiłem swoje maślane oczka mając nadzieje, że ją to przekona.

- Ugh... No dobra możesz się nim zająć, ale jak coś będzie nie tak od rau masz mi powiedzieć, jasne? - pokiwałem głową z uśmiechem. Spojrzałem na małego Na'vi, który z wielkim zainteresowaniem oglądał palec Tsireyi. Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej, tak zdecydowanie chce się nim zająć.

Princess ~ AonungxNeteyamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz