#25 Nic nie jest w porządku

705 37 7
                                    

Koszyk Tuk prezentował się naprawdę pięknie. Wplecione były w niego świecące roślinki, z obu boków były dodane małe rączki zakończone kwiatkami co dodawało mu uroku.

Byłem niemal pewny, że Tsireyi się spodoba, dziewczyna lubiła takie ozdóbki. Po pokazaniu nam koszyka ułożyła go bezpiecznie w naszym domku, a następnie porwała Kiri na plaże.

Kiedy zostałem sam przypomniałem sobie, że miałem porozmawiać z Sulani na temat, Aonunga. Wiem, że nie powinienem się wtrącać, ale moja ciekawska strona jest, cóż... zbyt ciekawska.

Udałem się pierwsze w stronę, miejsca gdzie razem układaliśmy żywność lecz niestety jej tam nie zastałem. Wróciłem się przez plaże dokładnie się rozglądając, ale to czego szukałem samo do mnie przyszło.

- Za czym się tak rozglądasz? - zapytała z tym swoim uśmiechem. Kiedyś był dla mnie bardzo sympatyczny i przekonujący. Ale teraz nie wiem dlaczego zaczął przebijać się przez niego pewien fałsz i wymuszenie.

- Właściwie to za tobą. Musimy porozmawiać. Teraz - powiedziałem i udałem się w stronę skał mając nadzieje, że dziewczyna idzie za mną. Miała zdezorientowaną minę i widać była lekko zdystansowana przez mój ton, ale w tym momencie jakoś nie specjalnie mnie to interere.

- Co się dzieje? - zapytała siadając obok mnie. Dość blisko. Niezauważalnie się odsunąłem i odchrząknąłem.

- Czy to... Czy to prawda, że chodziłaś kiedyś z Aonungiem? - zapytałem z lekkim wachaniem. Obserwowałem twarz Sulani, która z pytającego wyrazu twarzy zmieniła się w dość markotny.

- Ta. Nie wspominam tego za dobrze - powiedziała jakby od niechcenia. - Chciał mnie wykorzystać, założył się z kolegami. Mówił jak to mnie nie kocha i jestem dla niego ważna, a tak naprawdę zależało mu tylko na jednym. Mam nadzieje, że wiesz o czym mówię - powiedziała poprawiając się i bardziej prostując składając przy tym ręce. Cóż o czymś mi to przypomniało. Dawniej nie zawracałam uwagi na jej zachowanie, ale teraz było to pierwsze co rzuciło mi się w oczy. - Wiesz ogólnie to nie byłam jedyna, ale byłam najbardziej naiwna. Wierzyłam w te wszystkie jego obietnice. - oparła się rękoma o sklay i odwróciła głowę. - Obiecał mi, że zostane jego Tsahik, rozumiesz?

- Jak dowiedziałaś się o tym zakładzie? - zapytałem niepewnie. Dobra spodziewałem się, że Sulani zacznie się mieszać, a nie odpowie tak płynnie.

- Moja koleżanka podsłuchała jak jego kumple o tym gadają. Wtedy zrozumiałam, że Aonung jest tak samo pusty i płytki jak jego obietnice. Pare dni później ze mną zerwał.

- A wy... Wiesz, robiliście to? - zapytałem z lekkim rumienić. Do chuja Neteyam ile ty masz lat?!

- Nie. Na szczęście! Bo jeszcze chwila i bym uległa temu uśmiechowi. - zaśmiała się z ironią. - W sensie obciągnęłam mu z dwa razy, ale nie doszło do niczego więcej. Musiał się znudzić tak długim czekaniem. Nie jest typem faceta, który będzie się z tobą bawił w kotka i myszkę. Jak uzna, że robi się nudno to nie będzie się dwa razy zastanawiał, tylko wymieni cię na lepszy model. - z każdym jej słowem w gardle robiła mi się coraz większa gula. A moje serce stało się ociężałe i czułem jak spowalnia swój rytm, żeby potem boleśnie zabić dwa razy mocniej.

Znudzi się? A co jeśli... Co jeśli mną też się znudzi? Wiem, że nasz związek nie ma za bardzo przyszłości, ale myśl, że mógłby mnie zostawić bo się znudzi dobija mnie jeszcze bardziej.

- Ale ty wiesz, że...

- Tak. - westchnęła. - Nie chce cię martwić, ale wątpię żeby w twoim przypadku było inaczej. To skończony idiota. Jeśli mam być szczera - popatrzyła mi w oczy z niemym współczuciem, czego nie mogłem zrozumieć. Ona w końcu mówi prawdę? Nigdy nie byłem tak zdezorientowany jak w tym momencie - zakończ to za nim wpadniesz po uszy w tym gównie. Ciężko jest się potem pozbierać. - zeskoczyła z kamienia i odeszła.

Princess ~ AonungxNeteyamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz