Oczy zaślepione wpatrywały się w krajobraz urodziwy,
gdy korzenie słów zgorzkniałych życie z nich wysysały.
Szkielet cherlawy zgrzytał z każdym nędznym ruchem,
odłamki kości krwistą skórę na ciele rozdzierały.
Krew zgniła jakoby wodospad po palcach spływała,
wiążąc piękne wstęgi na opuszkach zmarnowanych.
Zęby niczym jabłka spokojnie z miejsca ustępowały,
opadając na szyję na kształt łańcuszka czarującego.
Otóż widok ten niewdzięczny chustą przykryto,
która to kiedyś mą ukochaną koszulą była.13.03.2023
CZYTASZ
pióro martwego kwiatu
Poetryod czasu do czasu zdarza mi się złapać za pióro i napisać jakiś wiersz, także zapraszam serdecznie do czytania :D wszelkie komentarze i polubienia są mile widziane