[ carpe diem ]

17 4 2
                                    

Znów ta godzina nieszczęsna mnie dopadła,
gdy oddech niewyraźny zaciera się w emocjach.
Dłoń ma zwiędła serca mego w głębi szuka,
a tam tylko chryzantem złoty pustką otoczony.
Wilgoć, co po mych policzkach spływa,
jakoby to nektar życiodajny kwiata martwego,
usta me podlewa, żeby choć jedno słowo padło.
Wtem wzrok mój postać nieobcą nikomu dostrzega.
W drzwiach wybawca mój nieśmiało stanął,
przyodziany w znane mi od dawien szaty,
które szkielet godny szlachetnie okalają.
Usta me w uśmiechu wątłym słowa powiedziały:
"Czemuś ty tak późno, od wczoraj czekałem."


17.03.2023

pióro martwego kwiatuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz