Rozdział 19

116 17 0
                                    

3 osoba pov

-Atsushi, powiedz mi z łaski swojej jakim cudem kolejny raz zawaliłeś kolejną misję? - Głos Shibusawy był na pozór spokojny, lecz można było w nim dostrzec złość i irytację.

Atsushi klęczał, głowe miał spuszczoną w dół a swój wzrok wlepiał w podłogę. On i Shibusawa byli na jednej z sali treningowych, jednej z tych które są wygłuszone aby nikt z zewnątrz nie mógł nic usłyszeć, na przykład krzyków Atsushiego. Atsushi bał się i to bardzo, wiedział że Shibusawa jest jednym z perfekcjonistów którzy nie torelują żadnych błędów i porażek, a on ostatnio popełnił ich dość sporo. Atsushi boi się tego co może za chwilę nastąpić, a zakres możliwości jest dość duży, ale mimo iż się bał to starał się tego nie okazywać ponieważ znał Shibusawe dłuższy czas i wiedział że nienawidził kiedy jego podwładni okazują jakikolwiek strach przed kimkolwiek. Tak więc starał się z całych sił powstrzymać drżenie ramion i nierówny oddech aby dodatkowo nie zdenerwować i tak złego już mentora. 

-Czekam na twoją odpowiedź. - Teraz jego głos brzmiał Na bardziej zniecierpliwiony.

-T-to- 

-Nie jąkaj się Nakajima tylko odpowiadaj. Pamiętaj że moja cierpliwość ma również swoje granice które od jakiegoś czasu skutecznie zaczynasz przekraczać. 

-To nie tak jak pan myśli, ja naprawdę nie wiedziałem że oni tam są. Kiedy usłyszałem kroki to myślałem że to jacyś pijani ludzie ponieważ niedaleko od miejsca mojej misji jest jedna z popularniejszych dyskotek i dopiero kiedy usłyszałem ich głosy zdałem sobie sprawę kim są. To był czysty przypadek że wtedy mnie dostrzegli, naprawdę! - Zaczął się tłumaczyć Atsushi.

-Jesteś pod moją opieką a ty popełniasz takie fatalne błędy, wiesz jak to świadczy o mnie? To wygląda tak jakbym nie potrafił wyszkolić twoich umiejętności na poziom dopuszczający! Już mniejsza o moją reputację która przez twoje ostatnie poczynienia ucierpiała, ale mam dość tłumaczenia ciebie przed Fyodorem! Weź się w końcu w garść i zacznij wykonywać swoje misje porządnie bo coraz częściej mam wrażenie że wzięcie cię pod opiekę było błędem. - Mówił łapiąc się za nasadę nosa.

Serce Atsushiego zaczęło bić szybciej, wspomnienia o jego bezdomnym życiu były jednymi z najczarniejszych wspomnień w jego głowie chociaż nie miał też zbyt wiele tych kolorowych, ale szwendanie się zimnymi nocami bojąc się o zostanie zaatakowanym przez nieznajomych, wizja śmierci z głodu lub wychłodzenia i ucieczka przed tygrysem który jak się później okazało był jego zdolnością miały wyjątkowo czarne odcienie w jego głowie. Nie chciał albo raczej nie mógł zawieść osoby która uratowała go od tego wszystkiego, ponieważ zdawał sobie sprawę że drugiej takiej eskapady życia na ulicy by nie przeżył z powyższych powodów, odejmując ściganie przez tygrysa a dodając ściganie przez Portową mafię i Zbrojną agencję detektywistyczną ponieważ jest w 99,9% pewien że nie puszczą mu płazem tego co im zrobił i co będzie im robił w niedalekiej przyszłości.

Przez to że Atsushi zaczął zamartwiać się na śmierć o ironio tym że za moment może umrzeć nawet nie zauważył kiedy Shibusawa wyciągnął pistolet, po czym powolnym krokiem zaczął podchodzić do swojego podopiecznego który nie zareagował na to nawet najmniejszym drgnięciem lub spojrzeniem co wywołało u Shibusawy jeszcze większą irytację. Jakąkolwiek reakcję otrzymał dopiero wtedy kiedy przyłożył pistolet do jego ramienia, ale nawet to nie ugasiło chociaż kawałka jego irytacji. 

-Spójrz. - Shibusawa pociągnął za spust, a pocisk wystrzelił przebijając ramię Atsushiego, ten odruchowo chciał złapać się za bolące miejsce ale kiedy napotkał lodowaty wzrok swojego mentora zebrał całe swoje skupienie aby powstrzymać się od załapania za bolące ramię  i nie wydać żadnego odgłosu świadczącego o bólu, co okazało się dość trudne. - Wstań i zacznij poruszać ranną ręką. -Atsushi mimo iż bardzo nie chciał tego robić to wiedział że nie ma zbytnio wyboru i musi wykonać rozkaz. Mimo iż to według Asushiego powinno chociaż trochę uspokoić Shibusawe i pozwolić mu bezpiecznie wrócić do swojej kwatery, jednak zadziałało to jak przysłowiowa płachta na byka. - Spójrz na siebie. Możesz poruszać postrzeloną kończyną która i tak po krótkiej chwili zaczyna się regenerować, więc powiedz mi dlaczego nie możesz pokonać kilku uzdolnionych którzy są znacznie słabsi od ciebie? Bo ja już nie mam pojęcia co z tobą mam zrobić abyś był lepszy, możemasz po prostu za luźne treningi albo za mało misji i za dużo czasu wolnego? Wytłumacz się ze swojego zachowania. - Mówił jednocześnie przechadzając się w tą i z powrotem.

°~A Co Gdybym Zapomniał?~° AkuAtsuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz