Atsushi pov
Szedłem po uliczkach Yokohamy od godziny lub dwóch, nie mam pojęcia. Nie miałem do kąt pójść, ani żadnego konkretnego celu. Chodziłem aby uspokoić swoje myśli które cały czas powracały do rozmowy, a raczej słów które tamten detektyw mi wtedy powiedział. Wcześniej moje myśli głównie zajmował temat ucieczki z agencji, ale teraz kiedy to mi się udało i krążyłem bez celu po ulicach mój umysł tworzący wiecznie czarne scenariusze miał pełne pole do popisu.
Nieważne ile razy starałem się powstrzymać te myśli, tak one wracały ze zdwojoną siłą. Nie chciałem słuchać tych wszystkich teorii które wytwarzał mój umysł, ale machina ruszyła i moja kreatywność robiła swoje. Po kolejnych minutach spędzonych na bezczynnym chodzeniu i biciu się z własnymi myślami poczułem zmęczenie. Niby upragniona senność zaczęła już przejmować mój umysł jednak to mimo wszystko zaczęło przysparzać kolejne problemy które musiałem rozwiązać.
A koronny z nich nosił nazwę "Gdzie mogę bezpiecznie odpocząć?". To pytanie zaczęło krążyć po mojej głowie zastępując te wcześniejsze myśli tworzące czarne scenariusze. Nie miałem pojęcia gdzie mogę być bezpieczny, no na pewno nie całkiem bezpieczny ale chociaż w najmniejszym stopniu. Nie mogłem iść do pierwszego lepszego opuszczonego budynku ponieważ agencja pewnie zaczęła mnie już szukać, możliwe że szczury również, a takie miejsca będą pewnie pierwsze do przeszukania. Na ulicy też spać nie będę bo to jest jeszcze głupszy pomysł niż przespanie się w opuszczonym budynku. Może pójdę do lasu? Nie, z moją orientacją w terenie to zamiast się ukryć zgubię się i umrę z głodu.
Więc może pójdę tam? Ale czy to nie jest przypadkiem zbyt przewidywalne miejsce? Nie jestem pewien. Lecz czy mam inne wyjście? Nie. Czyli przegłosowane, idę.
----------------------------------
Siedziałem pod mostem przy rzece skulony starając się poukładać swoje myśli. O ironio siedzę nad rzeką gdzie moje życie zaczęło się komplikować. Znaczy moje życie zaczęło się komplikować kiedy zostałem wyrzucony ze sierocińca albo nawet wcześniej, kiedy zostałem przyjęty do tego piekła zwanym sierocińcem, ale to jest debata na inny czas.
Teraz powinienem zacząć myśleć co mam zrobić aktualnie ze swoim życiem, bo chyba na razie zyskałem status bezdomnego. A najgorsze jest to że nie mogłem nawet zapalić aby się uspokoić. Los bywa naprawdę okrutny.
Akutagawa pov
Przechadzałem się po Yokohamie, była już noc a ja nie mogłem zasnąć, po prostu coś nie pozwalało mi wykonać tej wybitnie prostej czynności. Może była to świadomość ostatniej misji gdzie jak ostatni idioci daliśmy się wykiwać agencji. Prawie straciliśmy Chuuye i kiedy ci idioci z mafii zdali sobie z tego sprawę to połowa organizacji doznała ciężkiego szoku, jednak kiedy Chuuya zadzwonił do Ozaki i powiedział jej że wszystko z nim dobrze, oraz obudził się w swojej sypialni, jednak nie ma pojęcia jak się tam znalazł, to mafia odetchnęła z ulgą. Ale i tak cała organizacja i ludzie zajmujący się tym planem wyszli na kompletnych pajaców którzy dali sobie ukraść cel sprzed nosa.
Czy dramatyzuję? Możliwe, aczkolwiek nie przyznaję się do tej opcji.
Jednak to chyba nie jest jedyny powód który przez który trudno mi aktualnie zasnąć, ale ilekroć zastanawiam się nad innymi powodami tak tyle razy ma pustkę w głowie. Może powinienem zacząć spożywać jakieś leki nasenne aby w końcu zacząć się normalnie wysypiać. Nie mam pojęcia czy to mi pomoże czy może jednak zaszkodzi, ale chyba na razie zrezygnuję z tego pomysłu.
Postanowiłem udać się nad pobliską rzekę, była niedaleko i chyba lepiej udać się tam i popatrzeć na pływające ryby niż szwendać się bez celu po mieście. Stawiałem spokojne kroki nieszczególnie się spiesząc, przecież nie ma tam nic niezwykłego, to zwykła rzeka z mostem jakich pełno, a mi się nigdzie nie spieszy.
CZYTASZ
°~A Co Gdybym Zapomniał?~° AkuAtsu
FanfictionPodczas pewnej misji Atsushi znika bez śladu. Agencja starała się go odszukać ale nawet ultra dedukcja Ranpo nie przyniosła większych skutków. Około rok później Akutagawa przechadzając się po starych uliczkach i napotyka się na... Atsushiego! Jednak...