Rozdział: Szósty

3.3K 71 6
                                    

Przekrzywiam głowę analizując słowa Amira. Muszę spać z nim nago, w jednym łóżku, pod jedną pościelą.

Wzdycham ciężko i wbijam wzrok w drzwi łazienkowe. Nie został, aby patrzeć, jak to robię. Po prostu wyszedł do łazienki dokończyć wieczorną toaletę.

Ociężałymi ruchami łapię za krańce
białej bluzki, która idealnie wpasowuje się w kolor moich włosów.

Włosów, które przefarbowałam, aby podczas ucieczki z domu, nie być aż tak rozpoznawalną. Zadziałało, bo nawet sam Amir Alvarez mnie za pierwszym razem nie rozpoznał.

Chwytam mocniej i przeciągam przez głowę. Każdy ruch jest dla mnie tak ciężki, jakbym przenosiła kamienie, a nie jedynie ściągała odzież.

Spodnie lądują na podłodze, w taki sam ospały i ślamazarny sposób, ale koniec końców stoję na środku pokoju w samych majteczkach i cienkim staniku. Gołym okiem widać przez materiał biustonosza moje sterczące sutki, gdyż chłód w tym pokoju jest niewątpliwie dostrzegalny.

Sypialnia oświetlona jest jedynie dwoma małymi lampkami po dwóch stronach łóżka, co daje niezaprzeczalny klimat. Pytanie jednak czy zamierzony czy przypadkowy?

Przenoszę wzrok na próg łazienki, kiedy staje w nim Amir. Nonszalancko opiera się o framugę drzwi i trzyma w ustach szczoteczkę do zębów.

Przekrzywiam głowę uświadamiając sobie, że ja takiej nie posiadam. Uczucie brudnych zębów to moja zmora, ale dzięki ostatnim wydarzeniom nie miałam czasu nad tym rozmyślać.

-- Masz zapasową? -- pytam kiwając głową w stronę szczoteczki.

Mężczyzna prycha i jednym ruchem głowy każe mi ruszyć za sobą. Bez przeciągania to robię i już sekundę później stoję w łazience, a Amir przekazuje mi szczoteczkę.

-- Bielizna też. -- spogląda na mnie w lustrze, stojąc tuż obok mnie nad umywalką.

Wywracam oczami, choć tak, aby nie było to dostrzeżone. Skupiam się na myciu zębów, na wszystkim, byle nie na nim.

-- Wyglądamy, jak stare dobre małżeństwo. -- mówię z pełną świadomością swoich słów i biorę się za płukanie jamy ustnej.

Mężczyzna prycha i podąża za moimi ruchami. Może to i lepiej, że nie skomentował. Raczej nie powiedziałby niczego wesołego.

Wracam do sypialni, a kiedy chcę sięgnąć do zapięcia stanika czuję umięśnione ciało Amira pod palcami. Nie odwracam się jednak, nie bez powodu stanął za mną.

-- Pomogę ci. -- składa jeden mokry pocałunek na moim ramieniu. -- Rozluźnij się. -- szepcze, jakby wyczuł, że się spięłam i składa kolejny pocałunek, tym razem na szyji.

Przechodzi mnie przyjemny dreszcz na te pieszczoty, choć staram się nie przywiązywać do nich większej wagi. Nie rejestruję nawet, kiedy stanik już leży tuż pod moim nogami, a dłonie Amira znajdują się tuż przy majtkach.

-- Beau. -- składa pocałunek na dole moich pleców zsuwając ze mnie bieliznę, a do mnie dopiero teraz dociera, że za mną klęczy.

Zasysam głośno powietrze, kiedy przejeżdża palcem po całej długości mojej kobiecości i odruchowo cofam dłoń, aby oprzeć ją o ramię mężczyzny.

-- Już cała mokra, a tak nie chciałaś zdjąć bielizny. -- wsuwa jeden palec w moje wnętrze, a z moich ust wydobywa się niekontrolowany jęk.

Czuję jego rozpalającą, zaciśniętą dłoń na biodrze i dwa palce, które mnie penetrują. To sprawia, że nie jestem w stanie panować nad sobą i dźwiękami, które z siebie wydaję.

Na Rozkaz [+18] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz