Rozdział: Trzynasty

2.4K 67 4
                                    

Amir

Stoję w basenie i wpatruję się w drzwi tarasowe, nie mogąc wyjść z zachwytu. Z zachwytu, jak głupia jest Diana Garcia.

Chowam penisa do spodni, z uśmiechem na ustach. Zrobiła to tak szybko, że nawet nie zdążyłem zakodować, kiedy już biegła do domu.

Odwracam się do Veronici i Liama, ale dostrzegam, że ich też już nie ma. Zastanawiam się, kto pozwolił jej wyjść z basenu. Z pewnością nie byłem to ja.

Ruszam do domu i dopiero teraz odczuwam wieczorny chłód. W basenie, z podgrzewaną wodą nie zauważyłem nawet, że Kolumbię spowił mrok.

Otwieram drzwi pokoju dziewcząt i zastaję w nim jedynie Veronice i Liama, którzy najwidoczniej nie zakończyli jeszcze zabawy w kopulację.

-- Gdzie Diana? -- pytam, a Veronica odrazu zeskakuję z kutasa mojego przyjaciela.

Odchrząkuje i nerwowo przeczesuje włosy dłonią, a na twarzy Liama błyszczy szeroki uśmiech.

-- Jak zrobiłeś, to co myślę, to pewnie daleko stąd. -- podnosi się z łóżka Liam. -- Przegiąłeś stary, tutaj było słychać jej krzyki. -- klepie mnie po ramieniu i opuszcza pokój.

Przymrużam powieki zastanawiając się, kiedy oni wyszli z basenu. Byłem święcie przekonany, że w dalszym ciągu są po jego drugiej stronie.

-- Idź jej poszukać, a później przyjdź i daj mi znać, gdzie się znajduje. -- rozkazuje kobiecie, która od kilku minut walczy z zakładaniem bluzki.

Wychodzę z pokoju i kieruję się do salonu, gdzie już z daleka dostrzegam pijącego whiskey Liama.

-- Nie masz dość? -- pytam siadając na przeciwnej kanapie.

Mężczyzna prycha i patrząc prosto w moje uczy wypija całą zawartość szklanki. Kręcę zrezygnowany głową, choć zazdroszczę tego, jak mocną ma głowę.

-- Dlaczego Diana nie jest tak grzeczna, jak Veronica? -- pyta zmieniając pozycję na kanapie na leżącą.

To jest stosunkowo dobre i jednocześnie głupie pytanie. Odpowiedź jest oczywista, choć każdego dnia zastanawiam się, jak ją sobie podporządkować. Z Veronicą było łatwo, z wiadomych przyczyn.

-- Bo Diana ma bogatego, a dodatkowo skurwysyńskiego ojca. -- odpowiadam zirytowany, na samą myśl o Derianie Garcia.

Mężczyzna wzdycha ciężko i obraca głowę, aby móc na mnie spojrzeć. Przymruża powieki, jakby się nad czymś zastanawiał.

-- Lubię ją, jak mam być szczery. -- mówi. -- To Derian jest skurwysynem, nie Diana. -- wzrusza ramionami i podnosi się, aby dolać sobie trunku.

Liam, mój przyjaciel od zawsze. Wierny i lojalny. Drugiego takiego człowieka nie ma w moim życiu, a więc jestem za niego wdzięczny.

Jego wadą jest dobre serce. Nie dotknął by Veronici, jeśli ona sama by nie wyraziła zgody. Możliwe, że zrobiła to, bo stałem obok.

Na Rozkaz [+18] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz