Rozdział: Szesnasty

2.2K 62 10
                                    

Siedzę przy stole i mocno zaciskam dłoń na widelcu. Powietrze zaczyna być dla mnie nieosiągalne, a ja tradycyjnie próbuję z tym walczyć.

Obraz się rozmazuje, a jedyne co słyszę, to swój płytki, nierównomierny oddech oraz serce, które raz za razem uderza coraz wolniej.

Odchylam się na krześle, mam wrażenie, że świat zwolnił, a widelec z hukiem upada na drewnianą podłogę. Kładę dłoń na sercu i wpadam w jeszcze większą panikę.

Nie zauważam nawet, kiedy moje ciało bezwładnie osuwa się z krzesła i całym ciężarem ciała upadam na podłogę.

Jedna z was będzie zabawką seksualną dla nich wszystkich.

Jedyne zdanie, które teraz krąży po moim umyśle. To mnie zniszczy, to sprawi, że umrę wewnętrznie. Nie zostanie we mnie już nic, z Diany Garcia.

-- Diano. -- kładzie moją dłoń na swoim sercu, a ja dopiero teraz zdaję sobie sprawę z tego, że siedzę już na jego kolanach. -- Oddychaj...

-- Według bicia mojego serca. -- przerywam mu, co słowo łapiąc głęboki oddech.

Powietrze zaczyna wracać, teraz wydaje się go być za dużo, kiedy moje ciało jest wtulone do ciała Amira. Do mężczyzny, który jest za to wszystko odpowiedzialny. I odpowiedzialny za moją traumę.

-- To nie ty będziesz zabawką. -- szepcze do mojego ucha w taki sposób, że tylko ja jestem w stanie to usłyszeć.

Oczy zachodzą mi łzami, a na twarzy pojawia się jeszcze większy grymas i strach, choć ulga też zalewa moje ciało. Byłam pewna, że to ja jutrzejszego wieczoru zostanę wysłana na wieczór pełny męki i chandry.

Jednak jeśli nie ja, to Veronica będzie na to bestialsko skazana. Nie wiem, która z nas jest silniejsza psychicznie. Myślę, że Veronica, ale czy wystarczająco?

-- Już dobrze? -- nachyla się nad stołem rudowłosa i przygląda mojej twarzy, jakby to z niej chciała wyczytać odpowiedź.

Odwracam głowę i chowam twarz w zagłębieniu szyji Amira. Tak, jak on nie chce mojej troski, tak ja nie chcę troski Veronici. Nie wierzę w jej dobre intencje.

-----------------------------

Siedzę nad basenem, a nieopodal mnie leży Veronica. Już za kilka godzin będzie atrakcją dla mężczyzn, niczym małpka w zoo.

Nie dostrzegam jednak u niej strachu czy niepewności. Wydaje się być spokojna i pogodzona z tym, co na nią czeka.

-- Boisz się? -- pytam otwarcie, gdyż to pytanie od wczoraj chodzi po mojej głowie.

Nie byłam jednak w stanie o to zapytać. Nie chciałam okazywać jej zainteresowania ani pokazywać, że w jakiś sposób mnie to nurtuje. Dobre serce i chęć pomocy, jak zwykle okazują się silniejsze.

-- Nie. -- odpowiada przenosząc na mnie swoje niebieskie tęczówki. -- Nie wiesz jednej, bardzo ważnej rzeczy na mój temat.

Przekrzywiam głowę i czekam na rozwinięcie myśli, choć kto wie czy ona w ogóle nadejdzie? Czy w ogóle jest to coś, co ja chcę o niej wiedzieć? Przecież już wystarczająco zaburzyła mój pogląd na jej osobę.

-- Pracowałam jako striptizerka. -- wypuszcza głośno powietrze, jakby spadł jej kamień z serca.

Mruczę coś niezrozumiałego pod nosem i zamykam powieki. Nie zmieniło to mojego podejścia do niej, w końcu nawet ja teraz w taki sposób żyję.

Nie chcę jej oceniać. Może właśnie w tym tkwi sekret, że lepiej jej służyć jednemu mężczyźnie i od czasu do czasu jego znajomym, aniżeli setce różnym mężczyznom, co noc.

Na Rozkaz [+18] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz