Leżę w łóżku analizując rozmowę mężczyzn. Tata mnie szuka, ale najpierw stara się to zrobić poza naszym krajem.
Wiedzą, że uciekłam z domu. Zostali o tym poinformowani, a nawet dostali informację dlaczego tak uczyniłam. Dziwi mnie jednak, dlaczego dopiero teraz zaczął to robić?
Co jeśli coś mu jest? Co jeśli stało się coś mamie, a ja nic o tym nie wiem? Nigdy sobie nie wybaczę, jeśli więcej nie będę miała okazji zamienić z nimi słowa.
To wszystko nie miałoby miejsca, gdyby nie mój bunt. Zapewne teraz bym siedziała z przyjaciółką i skarżyła się jacy oni są okropni.
Nie miałoby też miejsca poznania Amira Alvareza. Zastanawiam się, co gdybyśmy poznali się w innych warunkach?
Amir dzieli ze mną pasję, rozstapia moje serce, gdy posyła mi uśmiech. Czuję motylki w brzuchu, kiedy darzy mnie pocałunkiem, choć zdarzyło się to tylko raz.
On po prostu zdobył moją sympatię spełniając moje marzenie i przestając używać wobec mnie przemocy.
Każda kobieta lubi stanowczych, eleganckich mężczyzn, więc gdyby taki był, ale nie używał przemocy wobec kobiet, byłby moim ideałem. Jestem przerażona, że coś takiego wpada do mojej głowy, ale taka jest właśnie prawda.
Ciężko ocenić czy przykra czy nie. Dobrze spędza mi się z nim czas, gdy pokazuje się z tej normalnej strony. Jako człowiek, nie jako bandyta, który zakotwiczył się po złej stronie świata.
Gdybym miała wybór, wolność lub zostawić go na zawsze i nigdy więcej go nie spotkać... oczywiście wybrałabym wolność. Wiem jednak, że już zawsze bym go wspominała z tej dobrej, jak i z tej złej strony.
Wiem też, że taki wybór nigdy nie nadejdzie. Nie żyjemy w świecie fikcyjnym, a w bolesnej rzeczywistości, która dla mnie miała przykrą ścieżkę życia.
Unoszę wzrok, kiedy słyszę pukanie do drzwi, a chwilę później przechodzi przez nie Elizabeth trzymając w dłoni kubek.
-- Pan Amir kazał zrobić ci herbatę. -- kładzie gorący kubek na szafce obok łóżka i odrazu ewakuuje się do łóżka.
-- Dzięki! -- krzyczę za nim jeszcze zamyka za sobą drzwi.
No tak przecież powiedziałam, że źle się czuję, a gorąca herbata to lek na wszystko.
Zastanawiam się, kto jest jego gościem. Być może kazał zrobić mi herbatę i jednocześnie rozmawia o kolejnym morderstwie, które ma uczynić.
Nie zbawię wszystkich ludzi, ale może jego zdołam? Amir jest starszy ode mnie z dziesięć lat. Mogę założyć więc, że obecnie ma trzydzieści siedem, a więc mam jeszcze dużo czasu, aby sprawić, że jego dobra strona się rozwinie.
Chciałabym tego. Nie wiem dlaczego, być może nie chciałabym stracić go jako człowieka. Wyrządził mi tak wiele krzywdy, ale jednak jest coś w nim, co mnie przyciąga niczym magnez.
Jestem z pewnością naiwna czy głupia, bo powinnam uciekać, gdzie pieprz rośnie, a jednak myślę o tym, żeby mu pomóc.
Nie jest mężczyzną, w którym mogłabym się zakochać, ale jest mężczyzną, z którym można spędzić czas w wyjątkowy, a może i dziwaczny sposób. Jest nawet trochę podobny do mnie, no i ta pasja... ma artystyczną duszę, dokładnie jak ja.
---------------------------
Wstaję z łóżka, kiedy mija kolejna godzina bezczynnego leżenia. Nie chcę udawać, że źle się czuję, bo i tak jestem kiepską aktorką. Najwyżej wytłumaczę, że już mi lepiej.
Wychodzę na korytarz i już stąd jestem w stanie usłyszeć, że gość nadal jest w domu. Nie rozpoznaję głosu, a więc musi być to ktoś nieznajomy.
Wchodzę do kuchni mijając Elizabeth, która zdążyła się przebrać w inne... szokujące ubrania. Ma na sobie zwykle jeansy i białą podkoszulkę. Wygląda, jak zwyczajna dziewczyna.
-- Wychodzisz gdzieś? -- pytam zaskoczona, bo przecież ona spędza w tym domu całe dnie i noce.
Odwraca się do mnie przodem i przejeżdża mnie wzrokiem z góry na dół. Nonszalancko przeżuwa gumę, co działa irytująco na moje uszy.
-- Zwolnił mnie przed chwilą, a więc mogę mieć w końcu wyjebane i powiedzieć ci co myślę. -- przekrzywia głowę. -- On jest pieprzniętym dyktatorem. Veronica, której nie ma, bo najwidoczniej znudziło jej się bycie dziwką, była rudą pizdą, która napieprzała na ciebie do niego na okrągło. A ty... -- zjeżdża mnie z góry na dół, a ja nie mogę wyjść z szoku po tym, co od niej słyszę. -- A ty się nie daj, bo jesteś całkiem spoko. -- wykonuje gest dłonią, jakby chciała mi przekazać, żebym zadzwoniła, a następnie po prostu wychodzi.
Ona nie wie kim on jest? Nie wie, że jesteśmy, że teraz tylko ja jestem tutaj przetrzymywana? Nie wie, że Veronica nie żyje, jak mogła nie słyszeć jej krzyków?
Chyba, że... chyba że wtedy Amir się jej pozbył. Boże spodziewałabym się wszystkiego, ale nie tego, co przed chwilą miałam okazję usłyszeć.
-- Ja pierdole. -- kręcę głową uśmiechając się pod nosem i próbując wyjść z szoku.
Co mnie jeszcze czeka w tym domu? Mam wrażenie, że poznałam w ostatnim czasie samych dziwnych ludzi.
Może ja jestem chora psychicznie i znajduję się w psychiatryku, a to wszystko to tylko moja wyobraźnia? Być może umysł płata mi figle i w końcu obudzę się w kaftanie bezpieczeństwa w izolatce?
--------------------------------
-- Chodź ze mną. -- mówi znienacka Amir, a ja mam wrażenie, że coś jest nie tak.
Amir zdaje się być zastresowany. Mało tego, jest okropnie blady, a ja znowu zaczynam się martwić. Wydaje się, że ma dużo energii. Wykonuje duże, stanowcze kroki i pała od niego siła, taka jak zawsze.
Dlaczego więc mam wrażenie, że za chwilę osunie się na podłogę, a ja po raz kolejny będę musiała ratować mu życie?
Wchodzimy do gabinetu, gestem ręki każe mi usiąść na przeciwko siebie, a on sam zajmuje miejsce za biurkiem.
Obserwuję go badawczo i z głębokim zainteresowaniem. Zachowuje się inaczej, dziwnie. Nie widzę w nim tego pewnego siebie Amira Alvareza, a mężczyznę, którego zjada stres lub paleta innych nieprzyjemnych emocji.
-- Czas na ważną wiadomość. -- odchyla się wygodnie na fotelu i poprawia kołnierz swojej śnieżnobiałej koszulki, która mam wrażenie jest teraz w kolorze jego bladego ciała.
Siedzę, jak na szpilkach bojąc się, co zaraz usłyszę. Może poinformuje mnie o tym, że ojciec mnie szuka? Może da mi do niego zadzwonić, za co wiele bym oddała.
A może teraz usłyszę o tym, jak marnie skończę z jego ręki. Być może ma to coś wspólnego z mężczyzną, który niedawno tutaj był.
-- Stop, skończ myśleć, bo robisz sobie tym krzywdę. -- przymykam powieki i pouczam się w myślach.
-- Oddaję ci wolność. -- mówi.
CZYTASZ
Na Rozkaz [+18]
Short StoryNie wiedziała, co się dzieje, kiedy ktoś nagle ją ogłuszył i wsadził do samochodu, a później przyszło obudzić się jej w nowej, choć niezupełnie i tragicznej rzeczywistości. Życie przy boku sadystycznego i bezwzględnego mężczyzny nie może być łatwe...