Rozdział 1

524 16 32
                                    

Pov: *Luz*

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Musimy się trzymać razem!

- Przpraszam... Nie tym razem... Musisz być bezpieczna

- Nie

- Luz... Tak się cieszę, że byłaś moją starszą siostrą
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Obudziłam się nagle po krzyku Kinga. Przetarłam oczy i spojrzałam w stronę przyjaciół... Wszyscy spali. Po cichu zeszłam z łóżka i poszłam na korytarz. Podeszłam do okna, przy okazji zaglądając przez nie. Oparłam czoło o szkło i poleciały mi łzy. *Mogłam ich jeszcze ocalić*

- Koszmar - poczułam jak ktoś kładzie mi na ramiona koc.

- Tak... - spojrzałam na niego.
- Raczej przypomnienie co stało się kilka godzin temu - wytarłam łzy.

- Posłuchaj znajdziemy rozwiązanie by wrócić - Flapjack usiadł mi na dłoni.

- Oby... Musicie wrócić do domu

- Wrócimy

- A ty czemu nie śpisz? - Hunter usiadł obok mnie.

- Nie mogę spać... A myślenie ciągle o Belosie czy Collectorze doprowadza mnie do złości

- Tak... Ja się boje o Ede i Kinga - ścisnęłam mocniej koc.

- Mnie ciekawi co z szefami covenów... Co z Dariusem?

- Szef od Abominacji... Zabawny jest jak na takiego sztywniaka - zaśmiałam się.

- Haha tak. Taki jest Darius
- Słuchaj - spojrzałam na niego.
- Co będzie z nami?

- Cóż... Do ludzkiej szkoły mama was nie zapisze, więc pewnie będziecie tutaj i może będziecie jej pomagać czy coś

- Jaka jest ta ludzka szkoła?

- Nudna... Wogule nie ma tam magii czy osób co lubią coś związanego z fantazją... Nie chciałam tam więcej chodzić bo byłam inna

- Przykro mi

- A dlaczego ty nie dołączyłeś do żadnej szkoły tylko od lat jesteś Złotym Strażnikiem

- Nie poszedłem do szkoły bo miałem ją w zamku. Jak Belos mnie przygarnął to dbał o mnie a jak dorosłem to dołączył mnie do cesarskiego covenu i uczył mnie wszystkiego co było tam potrzebne

- Beznadziejnie

- Tak... Przez to że zostałem strażnikiem stałem się mega arogancki i chciałem jak najlepiej wypaść przed cesarzem

- Belos był twoją jedyną rodziną

- Mhm - Flapjack poleciał na głowę Huntera i go lekko dziobał.
- Hej? - zaśmiałam się.

- Haha nie idę jeszcze spać, a pójdę sobie zrobić herbatę. Idziesz?

- Chętnie - i oboje zeszliśmy na dół.

Trudno mi było uwierzyć, że nie ma w domu Kinga, Edy i Hootiego. Wlałam wodę do czajnika i mogłam tylko czekać aż będzie gotowa.

- Mija? - zeszła do nas mama przecierając oczy.
- Czemu nie śpisz? - podeszła do mnie.

- Nie mogłam spać - wlałam wodę do kubków.
- Chcesz herbatę?

- Nie dziękuję - podeszła do mnie.
- Co się dzieje Mija

- Martwię się mamo - przeczesuje włosy dłonią.
- Boje się, że oni nie wrócą do domu

- Spokojnie Luz - przytuliła mnie.
- Wszystko się jakoś ułoży... Ale co do szkoły... Musisz wracać

What Now Luz?... |The Owl HouseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz