Rozdział 25

60 6 3
                                    

Pov: *Eda*

Gdy Luz uderzyła o ziemię oślepiło nas ogromne światło i kula dymu. Jak było cokolwiek widać, na ziemi leżała Luz a moc tytana zanikała a Belosa ani śladu.

- Szukać Belos! - rozkazałam!

- Ale był tutaj-! - odezwał się King.

- Szukać Belosa! - podbiegłam do Luz.
- Młoda? Młoda? Nie rób sobie żartów dobra - ręką głaskałam jej polik.
- Obudź się... - lekko nią trząsłam.

- Luz! - King nagle skoczył i zaczął uderzać łapkami.
- Nie bądź śmietaną rybą!

- Maszyny Aladora obejrzały cały obszar... Nie ma go

- To gdzie jest!? Musi być!

- Szukamy aż do skutku Edo

- Młoda proszę cię... - nie reagowała.

- Hoot Hoot Luz!

- Może z nim walczy... - usłyszałam głos Huntera.
- Ja już nie czuje, żeby panował nade mną

- Ale to nie było by widać, że coś jest nie tak? - odparła Willow.

- Sprawdzimy to - Viney i siostra Amity odeszły z Luz parę kroków i próbowały ją obudzić.

- A jak nie wróci? - spojrzałam w głąb lasu.
- Przecież ledwo przeżyła spotkanie z Belosem - zmieniłam się w harpie by być przygotowaną na wszystko.
- Chcecie żyć z kim kto was okłamuje? Nie ufa wam?

- Pokaż się! - krzyknął Alador.

- Może i Belos odszedł ale główny powód jego śmierci zniszczę tu i teraz! - pojawiła się Odalia i odepchnęła nas od Luz.

- Nie waż się! - młoda Blight chciała to zniszczyć ale się nie udało.

- Zwykły człowiek, który pozwolił sobie na wszytko - zamachnęła się.

Pov: *Luz*

Złapałam ją w ostatniej chwili. Wstałam i wykręciłam jej nadgarstek. Czułam powrót siły i magii.

- Jak!?

- Jestem człowiekiem... Ale dbam o tych których kocham - odrzuciłam ją w grupę wiedźm.
- Nie pokazuj się więcej na Wrzących Wyspach! - inni złapali ją i wyprowadzili.

Patrzyłam jak ją zabierają i po chwili padłam na kolana a moc znika. Wróciłam... Poczułam ogromną ulgę. Zerknęłam na nich wszystkich. Widziałam z daleka, że mają przeszklone oczy. Wystawiłam ręce.

- Chodźcie - momentalnie King i Edą skoczyli na mnie.

- My cię kiedyś zabijemy Młoda - Eda zaczęła mnie całować po twarzy jak typowa mama.

- Nie rób tak więcej! - King się mocno do mnie przytulił.

- Ale co z Belosem? - spytał Hunter.

Wstałam powoli i wzięłam jego dłoń i dałam mu piórko Flapjacka.

- Zajęli się nim właściwe osoby - chłopak się wzruszył.

- Luz wróciła! Wyściskam cię, że mnie nie zapomnisz! - Willow mnie przytuliła.

- Ani mnie! - Gus dołączył.

- Haha... - jednak nigdzie jej nie znalazłam.
- Gdzie Amity?

- Poszła z Aladorem zabrać Odalie - Stringbean podleciała do mojej głowy.

- Leć do Ghosta jestem tuż za tobą - poszłam jej poszukać.

Mijałam wszystkich. Każdy cieszył się na to, że wróciłam i wszystko się ustabilizowało. Ed i Em widząc mnie to bardzo się ucieszyli na mój widok. Powiedzieli mi gdzie jest Amity i poszłam tam. Właśnie odchodziła od ojca a Stringbean podleciała do jej rąk. Ghost skoczył mi na ręce i zaczął się łasić.

- Hej Amity... Wróciłam - spojrzałam na nią.

Nic nie powiedziała tylko podeszła i z pięści dała mi w brzuch. Zgięłam się w pół ale rozumiem... Należało mi się. Podnosząc głowę widziałam, że płacze.

- Co ja z tobą mam Luz!? Co ja ci zrobiłam!? - oparła się i uderzała mnie w klatkę.
- Dlaczego to musisz być ty!? Nie chce się o ciebie martwić ale to co robisz mnie zmusza do tego! - oparła się o mnie.
- Nie rób tego... Nie zostawiaj mnie... - przytuliłam ją.

- Przepraszam Amity... Po prostu przepraszam cię... - wtuliła się mocno.
- Może cię to nie przekona ale zrozumiem jak... Będziesz chciała to zakończyć - złapała mnie za poliki.

- Kocham cię Noceda! Głupia jesteś ale dalej mi zależy - pocałowała mnie nagle.

Dłoń dałam na jej policzek i wycierałem łzy, które leciały. Podziwiam ją, że dalej chce ze mną być po tym wszystkim.

- Co teraz Luz?

- Naprawie to wszystko co zniszczyłam... A później się zobaczy - pocałowałam ją w czoło.
- Pomożesz mi Hermosa? - wystawiłam rękę.

- Pewnie Batata - złapała ją i razem poszliśmy do innych.

What Now Luz?... |The Owl HouseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz